Nie wiem czy i Wy po sobotniej walce Pudzianowskiego czuliście ... no właśnie. Niedosyt, rozczarowanie, żenadę, oszustwo? Pudzianowski zyskał w moich oczach bo ... wytrzymał 2 rundy. Jak pamiętacie ostatnie dwie przegrywał bo po I rundzie nie był w stanie stać na nogach. Tym razem było inaczej. Wytrzymał 10 minut, a sędziowie widocznie uznali, że to wystarczy do zwycięstwa.
Przez kilka dni szefowie federacji podtrzymywali opinię, że wygrał Pudzianowski. Na szczęście widać musieli zobaczyć powtórkę z tej walki i zrozumieli, że dłużej nie mogą ciągnąć tej farsy i anulowali jej wynik - w tej dyscyplinie to pierwszy taki przypadek na świecie!
Czyli czeka nas trzeci pojedynek Pudzianowski - Thompson i mam nadzieję, że do pracy KSW zatrudni sędziów bez kłopotów ze wzrokiem, bo jeśli Pudzianowski chce coś osiągnąć w MMA to musi pokazać, że jest wojownikiem i nie potrzebna mu taka wątpliwa pomoc. O ile Thompson, moralny zwycięzca, tej walki będzie chciał dać kolejną szansę.