"Multo bene! Multo bene"! Drę się w niebogłosy, bo choć Michałowi Gołasiowi nie udało się zdobyć "różowej koszulki" w ostatni weekend, to zgodnie z obietnicą, powalczył i prowadzi w klasyfikacji górskiej!
Cudowne to chwile, kiedy Polak na swoje barki zakłada niebieski trykot. "Maglia Azzurra" mówią Włosi. Historyczne to chwile, bo oto Polak pierwszy raz w historii zostaje liderem spośród czterech najważniejszych klasyfikacji. Historyczny to wyścig, cokolwiek miałoby się dalej w Giro dziać. Dziś różowe strony La Gazzzetta dello Sport zawierają sztampy dotyczące polskiego lidera klasyfikacji górskiej. To też historyczne zapiski.
Michał Gołaś, wjeżdżający na premię górską, zdjęcie: Roberto Bettini
Może to był średnio wymagający etap. Jednak Michał stawił się pierwszy na trzech z czterech premii górskich. W tym jednej 2. kategorii. O trudnościach podjazdów (średnio 5%) można byłoby pisać tutaj w nieskończoność, ale takimi rzeczami uwielbiają dyskutować ogólnie Włosi. Kolejny raz, warto zobaczyć podsumowanie, w pięknie melodyjnym włoskim języku:
Jednak trzeba zejść po tym wszystkim na ziemie albo, jak kto woli, na kolarską szosę. Życzę Michałowi z całego fanatycznie, kolarskiego serca, ale wjechanie za dwa tygodnie na arterie Mediolanu będzie niezwykle ciężkie. Prawdziwe góry jeszcze w Giro się nie zaczęły. Weekend kolarska karawana będzie wjeżdżać w dolinę Aosty, a to oznacza pierwsze starcie z Alpami. Ale jeśli uda się przetrwać weekend... To w poniedziałek zasłużony dzień odpoczynku.
W każdym razie dziś odcinek płaski jak stół. Nikt nie zagrozi w odbiorze "Maglia Azzurra" Michałowi. Dlatego cieszmy się z tego sukcesu! Radujmy się! I liczmy dni, ile będzie wiózł niebieski trykot na barkach. Oby jak najdłużej.
I dalej zastanawiam się nad pierwszą "dwudziestką" w generalce. Czy będzie w niej Polak?