Odpowiedzialny biznes

Narty bez smaru, stawy zastane – wyniki z ery dinozaurów

Bartosz Nowakowski Bartosz Nowakowski
04 grudnia 2012
Narty bez smaru, stawy zastane – wyniki z ery dinozaurów

Zimą troszkę powiało za polskim oknem, więc pomyślałem, że w sporcie czas na "podbiegunowe" dyscypliny. "Pstryk" na pilocie i dzięki telewizornii w moment znalazłem się w Kuusamo i w Oestersund. Tam śledziłem poczynania polskich reprezentantów zimy. Mróz, mróz. Wyniki jak z epoki lodowcowej, zahaczające o erę dinozaurów.

Pierwsze zawody Justyna Kowalczyk bardziej przeszła niż przebiegła. Ale to są początki, one są zawsze trudne, a sezon długi i cele inne. Trener Wierietielny przyznaje się do pewnych błędów związanych z początkiem terminarzu. W ostatni weekend Kowalczyk zaczęła truchtać i do podium dotruchtała.

88e45f03f7b3204b43dfdfe9092b30e56cd

Adam Małysz skończył 35. lat i założę się, że po przejechanym rajdzie Dakar mógłby wskoczyć w narty i skoczyć (podkreślam mocno to słowo) w granicach przyzwoitości. Do reprezentacji już nie wskoczy, ale może wskoczy jego mocne wsparcie do kadry, choć ono zawsze było, jest i będzie. Kamil Stoch załamuje ręce. Ja też. W lato się skakało, na treningach się skacze. O co chodzi? "Chyba kombinezony" - mówił po pierwszym Pucharze Świata. Po drugim weekendzie rzecz chyba już nie rozchodzi się o kombinezony. Za chwilę próba generalna w Soczi przed przyszłorocznymi igrzyskami olimpijskimi.  Niech chociaż pojadą i obiekt sobie zobaczą.

Za to na trasach biatlonowych lepiej strzelają. Tylko z biegiem słabo. Nawet bardzo. Cieszy fakt, że trzy Polki w "dwudziestce". Zawsze zastanawiał mnie fenomen tej dyscypliny. Sport, w gruncie rzeczy, niskonakładowy, a mimo to nie mogący przebić się w Polsce. Cóż to, przecież miejsc do biegania u nas dostatek. Biegać można cały rok, w zimę na "deskach", w lato ćwiczyć na rolkach. I to strzelanie - też nie problem. A jakie emocje. Wszystko, choćby na strzelnicy, może zmienić się w kilka sekund. Już ja widzę takiego biathlonowego Adama Małysza. I rzesze kibiców, jeżdżące za nim, które liczą każdy celny strzał. Szkoda, że Tomek Sikora nie był tak doceniany.

karykatura Justyny Kowalczyk, autor: H.Cebula


Odpowiedzialny biznes

Godzina w sekundę

Paweł Jagora Paweł Jagora
03 grudnia 2012
Godzina w sekundę

Dowiedziałem się niedawno (dzięki dość zabawnej stronie http://www.onehourpersecond.com/), że w każdej sekundzie do serwisu YouTube dodawanych jest godzina nowych filmów. A to jest wiadomość z początku naszego roku, więc można się spodziewać, że teraz ten proces jeszcze przyśpieszył. Zacząłem się zastanawiać, kto to wszystko ogląda, ale YouTube zaklina się, że każdego dnia notują 4 miliardy wyświetleń, a liczba ta stale rośnie.

To mnie zdumiewa jeszcze bardziej. Wydaje się, że powinno to oznaczać klęskę telewizji stacjonarnej ale nie – z tego co wiem wszystkie FunPacki z oferty Orange sprzedają się całkiem nieźle. Sporym zainteresowaniem cieszą wszystkie „Video on demand” czy takie usługi jak Telewizja Tu i Tam (w której też jest opcja VOD). Równie dobrze ma się tradycyjna telewizja analogowa i cyfrowa. Dzienniki w popularnych stacjach notują po 4 miliony widzów w bardziej emocjonujące wieczory.

Stąd wniosek, że skoro telewizja ma się dobrze to generalnie wszyscy oglądamy coraz więcej materiałów wideo. Do tego YT twierdzi, że coraz więcej materiałów powstaje i pojawia się w sieci. A więc coraz więcej kręcimy, tworzymy, montujemy. Dziś każdy ma kamerę w aparacie. Nakręcony dopiero co film można od razu poddać edycji (na pewno są takie opcje w najnowszych Samsungach Galaxy) i od razu opublikować.

Tak zrobił mój kolega, nagrał panią jadącą samochodem z zaciągniętym ręcznym hamulcem – jego film w 2 tygodnie miał 2 miliony wyświetleń, zamieściło go na swoich kanałach kilkanaście osób (notując dodatkowe kilkaset tysięcy per kanał) a on sam sprzedał prawa do filmu za godziwe pieniądze. Ale nie tylko my sami przyczyniamy się do tego.

17462cd492eb9cde9d94a829ddc6f5fcfbe

Producenci sprzętu myślą za nas jak umożliwić nam tworzenie filmów w warunkach w jakich do tej pory było to niemożliwe. I nie mam tu na myśli wstrząsoodpornych i wodoodpornych kamer typu GO Pro. Raczej zdalnie sterowane za pomocą iPada latające drony  czy kamery w kształcie piłki, przesyłające obraz otoczenia w promieniu 360 stopni, które można wrzucić nawet do płonącego budynku.

A przecież to jeszcze nie koniec. W tym momencie wojskowi testują kamery przyszłości. Takie, które mogą łączyć w sobie wiele różnych sensorów, widzących obraz za pomocą różnych długości fal. W opisywanym urządzeniu-kamerze te wszystkie informacje będą nakładane na siebie i tak prezentowane użytkownikowi. I nie straszne będą ciemności, dym, mgła czy być może przeszkody w postaci ścian (kto to wie?) I jak to zwykle w historii bywa prawdopodobnie technologia ta z czasem z wojska trafi pod strzechy i będzie wykorzystywana do celów komercyjnych lub hobbystycznych (jak wzmacniacze obrazu czy noktowizory w dzisiejszych kamerach wideo).

b328c609d118acf296f0a814dfa6b767b1e

Jest więc szansa, że wideo (również dzięki YouTube) będzie następnym językiem internetu. Podobno jedno zdjęcie mowi więcej niż 1000 słów. A 30 klatek na sekundę? A godzina fimu w sekundę? Czeka nas prawdziwy zalew informacji.  A moze wąż zacznie zjadać własny ogon i nam się to wszystko zwyczajnie znudzi?


Oferta

Mniejszy wymiar iPad`a

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
03 grudnia 2012
Mniejszy wymiar iPad`a

Dziś do naszych cenników Orange Free Set oraz Nowy Business Everywhere z komputerem wprowadziliśmy jako pierwsi na rynku iPad`a mini. Proponujemy wersję białą i czarną z pamięcią 16 GB i 32 GB. Urządzenia Apple są hitem na świecie, co niestety odbija się na dostawach do Polski. Dlatego pierwsza partia iPad`ów mini jest niewielka. Robimy wszystko, co możemy, aby sprzętu przyjeżdżało więcej. Szczegóły znajdziecie tutaj a blogowy test tutaj.

89af060d7e989225a14f75f0bc55ff188da

Scroll to Top