Nawet w Biblli było tylko 7 lat chudych, a w polskiej piłce klubowej mamy 17 chudziutkich lat bez Ligi Mistrzów. Dziś wystarczy niewiele - wygrać tylko jeden mecz. Tylko i aż. Jednak takiej szansy - po remisie w Bukareszcie - w ostatnich latach chyba nie było. Dziś szkoda tylko, że zasada "fair play" UEFA pozbawia w tak ważnym spotkaniu dopingu z "Żylety", ale "Żyletą" będzie z pewnością cały stadion i pusta trybuna północna nie powinna mieć znaczenia dla wyniku.
Ciśnienie jest wielkie, oczekiwania również. Żeby się nie spalić i nie przegrać ze stresem w głowie wystarczy pomyśleć, że nawet jak Legia odpadnie to grać będzie dalej choć tylko w Lidze Europejskiej. Z punktu widzenia polskiej piłki, "tylko" to w tym przypadku bywa "aż". Na razie jednak nikt nie myśli o LE, a wszyscy o LM. Jak się uda, to piłkarsko i finasowo skorzysta na tym Legia, ale też inne polskie zespoły, które by rywalizować na krajowym podórku będą musiały równać w górę a nie w dół. A przecież już dziś Bogusław Ciupiał zapowiada, ze Wisla znów ma włączyć się do walki o mistrzostwo i znów kupować lepszych graczy. Jeśli stołeczna drużyna wejdzie do LM, Biała Gwiazda będzie musiala się wysilić bardziej. A jeśli ona zacznie kupować, to równać w górę będą też inni. Dzisiejsze zwycięstwo lub ... "zwycięski remis" jest ważny więc dla całej naszej piłki.