Ze zdumieniem przeczytałem dzisiaj w Gazecie Wyborczej o nowym pomyśle. Jak się okazuje, przy okazji projektu dotyczącego blokowania stron internetowych (co miało być orężem w walce hazardem internetowym), wprowadzony zapis, dzięki któremu policja i ABW otrzymały większe uprawnienia i bez zgody sądu mają mieć dostęp od operatorów do danych każdego internauty, jego e-maili i historii odwiedzanych stron.
Co więcej operatorzy telekomunikacyjni mają rejestrować i śledzić gdzie przebywał abonent w trakcie rozmowy. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, do której należy m.in. TP i Orange protestuje przeciwko temu zapisowi. Nawet dyrektywa europejska nakazuje tylko rejestrację miejsca rozpoczęcia połączenia. Nieoszacowane jeszcze dokładnie, ale na pewno bardzo znaczące, koszty takiego rozwiązania mieliby ponosić prywatni operatorzy.
Rozumiem, że takie „narzędzia” są przydatne do walki z przestępcami, i wierzę, że nie chodzi o inwigilację przysłowiowego Kowalskiego czy Nowaka. Mimo wszystko takie zapisy budzą mój niepokój, zwłaszcza, że kontrola może odbywać się bez zgody niezależnego sądu. A co wy sądzicie na ten temat?