Każde miasto ma swoje "zagłębia białych kołnierzyków". W Warszawie od razu nasuwa się na myśl Służewiec. Jednak w zasadzie wszędzie, gdzie centra handlowe znajdziemy w okolicy biurowców, w porze lunchu foodcourty zapełniają się pracownikami mniejszych lub większych firm. A teraz będę straszył...
Grzebaliście kiedyś w śmieciach? Pytanie nieco przewrotne, ale to jedno z podstawowych działań... szpiegów. Zanim zaczną się włamywać do budynków, czy sieci, kraść dokumenty, czy telefony, najpierw zaglądają do śmietnika. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile rzeczy ląduje w śmieciach i jak często okazujemy się albo zbyt niefrasobliwi albo po prostu nam się nie chce pilnować, co wyrzucamy, a nawet wrzucić ważnych dokumentów do niszczarki... Chwila roboty i już możemy sobie wykreować tożsamość pracownika, osoby, która przejdzie przez pierwszą kontrolę bezpieczeństwa, albo wyśle mail z adresu, któremu zaufa ofiara.
No dobra - powiecie - ale ja dbam o swoje dokumenty, a tak naprawdę, to nie wyrzucam nic, poza torebkami po drugim śniadaniu. A wychodzicie czasami na lunch do pobliskich kafeterii? Oczywiście z kolegami/koleżankami, bo przecież samemu się nie chce, a w kilka osób zawsze raźniej. Prawda? A skoro tak, to prędzej, czy później - raczej prędzej - zaczniemy rozmawiać o pracy. No i w to graj tym ze szpiegów, którzy za babraniem się w kontenerach raczej nie przepadają.
Oczywiście co nieco przesadzam, ale spójrzmy na to z innej strony, postawmy się sami w sytuacji człowieka, który chce się dostać do firmy X. Najpierw znajduje jej siedzibę. W kolejnym kroku rozgląda się za interesującymi miejscami, w których można coś zjeść. Potem wystarczy już tylko czekać, aż wejdzie ktoś z identyfikatorem firmy X, czy choćby z wiszącą na szyi smyczą z odpowiednim logo. A potem siadamy przy stoliku obok i mamy przed sobą bardzo szeroki wybór rozwiązań. Można zeskanować "badge'a", by potem sklonować go na czystej karcie, którą następnie dyskretnie przytkniemy do bramek w firmie. Albo wręcz ukraść identyfikator. Nie musi być jednak tak drastycznie - wystarczyć rzucić okiem na imię i nazwisko, albo słuchać i notować o czym mówią nasze ofiary, ucząc się zachowań, języka i kultury korporacyjnej. Już samo to dla wprawnego socjotechnika wystarczy, by wykoncypować, jak wejść do budynku firmy bez wzbudzenia zainteresowania. A potem? Cóż, zależy od tego, co potrzebuje ukraść...