Nie wiem jak Wy, ale ja czuje „wir w baku”. Już za chwileczkę, już za momencik. Miesiąc w dużej mierze dobrego futbolu to to, co tygrysy lubią najbardziej, a czego nie cierpią porzucone, żony, narzeczone. Ale kobiety zlitujcie się proszę – mundial jest raz na cztery lata, tak zawsze mówię żonie, ale … sprytnie nie dodaję, że już za dwa lata ME.
Nie wiem, czy wygra Hiszpania, czy Brazylia, czy Argentyna, kto sprawi niespodziankę, a kto ze wstydem szybko wyjedzie z mundialu, jak cztery lata temy pewna reprezentacja z nad dużej zalewowej rzeki. Wiem tylko tylo, że co drugi dzień będę się pojawiał w domu z kwiatami (to na przeprosiny) i natychmiast siadał przed telewizorem. I nic , że na co dzień nie oglądam piłki w wykonaniu Algierii, Urugwaju, czy Korei Północnej i nie specjalnie ślędzę ich postępy. Podczas mundialu nagle interesuje się linią defensywną Algierii w spotkaniu ze Słowenią, czekam na mecz Brazylii z Koreą Płn, czy z przyjemnością zobaczę dziś Francję w pojedynku z Urugwajem. Dawni mistrzowie świata, a Francja z Urugwajem wygrała tylko raz.
Czekam też na mecz Kamerunu, drużynie której będe dopingował w zastępstwie białoczerwonych. Pamiętam Kamerun sprzed 20 lat, Rogera Millę i pojedynek w ćwierćfinale z Anglią, przegrany dopiero w dogrywce 2 do 3. Pamiętam, że wtedy z kolegami w przypływie bardzo bardzo młodzieńczej fantazji składaliśmy życzenia w konsulacie Kamerunu, gdzie przyjął nas jakis zdziwiony starszy pan i podarował nam flagę.
Bo w mundialu trzeba kogoś dopingować, trzeba mieć własnych bohaterów, którzy dają nam emocje. To w końcu dla większości kibiców najważniejsze wydarzenie sportowe świata, przy którym chowają się Igrzyska Olimpijskie i każda inna impreza. Dlatego Panowie, i oczywiscie niektóre Panie, to nasz miesiąc i nie zmarnujmy ani chwili. Zaczynamy już dziś, a nadwagę z telewizora będziemy zbijać dopiero w lipcu. A tym Paniom, które nie oglądają mundialu, mogę powiedzieć na pocieszenie, że krótkie rozstania mocniej łaczą. To w końcu tylko 30 dni.