
Kiedy kilkakrotnie stawałem z prezentacjami nt. bezpieczeństwa w sieci przed – nazwijmy to „młodszą młodzieżą”, mówiąc im o limicie wieku do korzystania z Facebooka spotykałem się z ironicznymi uśmieszkami, albo wręcz z wybuchem śmiechu. Nawet odpowiedzialna za polityki korzystania z serwisu na całą Europę Wschodnią i Centralną Gabriela Cseh przyznawała, że algorytmy nie zawsze są w stanie poradzić sobie ze sprytem małolatów. Nie zmienia to faktu, że kropla drąży skałę i jak nie kijem go to pałą (to przenośnia 😉 ) i jeśli ciężko idzie z dzieciakami, trzeba spróbować przeszkolić rodziców.
Poznaj Facebooka – czyli jak dobrze edukować dzieci?
Witryna „Poznaj Facebooka” to genialny pomysł, przede wszystkim dla tych rodziców, którym nie po drodze z mediami społecznościowymi. Nawet ja, pozytywny fanatyk gadżetów, technologii i komunikacji, swego czasu spędzający stanowczo zbyt dużo czasu przed ekranem z niebieskim „f” zrezygnowałem z niego m.in. dlatego, że stopniem rozbudowania i skomplikowania zaczął mnie „2 x prze” – przerażać i przerastać. Dam sobie dłoń, i to prawą, uciąć, że statystycznemu rodzicowi przychodzi to o wiele trudniej. Czy raczej przychodziło – bo teraz ma w jednym miejscu kompendium informacji.
O co w tym wszystkim chodzi, jak się zarejestrować, jak dbać o prywatność i bezpieczeństwo, jakim zasadom podlegają konta nastolatków. Co zrobić, gdy naszemu dziecku na Facebooku dzieje się zło, jak skontrolować swoje ustawienia, a nawet z kim się skontaktować, jeśli widzimy, że ktoś swoimi statusami w serwisie woła o pomoc i może chcieć zrobić sobie krzywdę. Zgromadzenie tych wszystkich informacji w jednym miejscu, odpowiednio pogrupowanych i opisanych, to w dobie „informacji podawanych drobnym druczkiem” odmiana, której można tylko przyklasnąć.
Edukacja dzieci ma sens!
Jakub Szczęsny, u którego na Antywebie wypatrzyłem informację o Portalu dla rodziców, ma wątpliwości, czy takie rozwiązanie, o ile ma olbrzymi sens, cokolwiek da. Ja jestem pewien, że tak, ale to naszym obowiązkiem jako dziennikarzy – zarówno tych „old-schoolowych”, jak i tych nowoczesnych, blogerów, dziennikarzy ery internetu – jest dotrzeć z tą informacją do jak największej liczby zainteresowanych. Rodzic sam nie zapyta, może też dlatego, iż wstydzi się, że wie mniej od dziecko i bardziej pasowałby do roli ucznia, niż nauczyciela. Dzięki takim inicjatywom jak opisywana Facebooka, czy też naszej Fundacji Orange, rodzice mogą cichaczem się poduczyć 😉 i wrócić do roli, która zdecydowanie bardziej im odpowiada.