
Nie macie czasami wrażenia, że wszystkie kolejne smartfony wyglądają tak samo? Nic więc dziwnego, że producenci szukają przynajmniej dla swoich flagowców jakiegoś wyróżnika. Nie inaczej jest w przypadku HTC U12+, którego miałem przyjemność używać przez ostatni tydzień.
Przytul mnie
Takim wyróżnikiem w przypadku tajwańskiego producenta jest począwszy od poprzedniego modelu technologia Edge Sense. Przyznam się szczerze, że o ile zachwytów nad nią nie do końca rozumiem, tak faktycznie czasami ułatwia to życie. Domyślnie ściśnięcie bocznych krawędzi uruchamia aparat, zaś kolejne powoduje zrobienie zdjęcia. Jeśli natomiast przytrzymamy dłużej – pojawi się menu szybkiego dostępu (które odkryłem w zasadzie przypadkiem 🙂 ).
W tegorocznym flagowcu inżynierowie HTC rozszerzyli możliwości Edge Sense, dodając również gesty… stukania w boczną część obudowy telefonu. Oczywiście tam też wywoływane funkcje są w pełni konfigurowalne – ja na przykład korzystałem ze stukania, by opuszczać belkę powiadomień. W tym telefonie taka pomoc faktycznie się przydaje, bowiem kryjąca sześciocalowy ekran bryła U12+ wydaje się być dość spora i robi wrażenie masywnej (w sumie 188 g to niemało). Matryca to Super LCD6, w rozdzielczości QHD, oczywiście w formacie 18:9 i – hosanna! – bez notcha! Inna rzecz, że brak spopularyzowanego przez Apple brzydactwa jest w pełni uzasadniony.
„Cztery oczy” HTC U12+
Dwa aparaty z przodu to nie nowość – choć wciąż rzadkość. Cel oczywisty – toż bokeh, czyli programowe rozmycie tła przy „selfiaczku” jest od jakiegoś czasu bardzo modne. Oba „oczka” to 8 megapikseli, wybaczcie, ale oszczędzę Wam moich selfie – mogę jednak zapewnić, że rozmycie nie wydaje się sztuczne, wygląda to naprawdę bardzo zgrabnie.
Rozmyć możemy oczywiście także przy użyciu głównych obiektywów aparatu, których też mamy do dyspozycji parę.
Główny to 12 megapikseli ze światłem f/1.8 i dużymi pikselami (1.4µm), drugi zaś – 16 Mpix, f/2.6, 1.0µm. Do tego oczywiście standardowy już coraz częściej we flagowcach hybrydowy autofocus, korzystający z lasera i detekcji fazy. Z tyłu znajdziemy też wyraźnie wyodrębniony czytnik odcisków palców (żadnych problemów z trafianiem na ślepo) i półprzezroczystą obudowę. Ciekawie to wygląda, telefon dzięki temu jest bardziej – hmmm – geeky.
A jak wychodzą zdjęcia?
Nocna Warszawa, pełna sztucznego, żółtego światła.
Chmury widoczne z poznańskiego Mostu Dworcowego.
Kolejny wyróżnik flagowców HTC już od kilku lat to wyjątkowe możliwości muzyczne. Akurat zdjęcia muzyki – choćbym bardzo chciał – nie dam rady zamieścić, ale muszę przyznać, że w tym aspekcie po raz kolejny się nie zawiodłem. Nie jestem audiofilem, ale jest czysto i głośno do tego stopnia, że koledzy z pokoju szbko wyszli ze zdecydowaną propozycją, bym już zakończył testy głośnika 🙂
Telefon z Sensem
Na co dzień HTC U12+ to przede wszystkim zgrabny – choć spory – telefon nie do zarżnięcia (Snapdragon 845 i 6 GB RAM robią swoje), ze 128 GB miejsca na pliki, w wersji dual SIM, z nakładką HTC Sense, cechującą się znanym od lat skrajnym ekranem z newsami, informacjami z kalendarza i feedem z naszych mediów społecznościowych
i wirtualnym asystentem, podpowiadającym nie za często i – co więcej – na temat 🙂
Nakładka HTC Sense jest jak dla mnie najbardziej specyficzna ze wszystkich „ubranek” dla Androida, oferowanych przez producentów i jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy potrzebują czasu, że akurat do niej się przyzwyczaić. Czy warto? Kwestia gustu, mnie się całkiem podoba, choć ikony robią wrażenie… hmmm, dużych 🙂
Przyciski bez przycisków
A na koniec zostawiłem sobie nowość HTC, która zapewne stanie się języczkiem u wagi, gdy U12+ trafi do sprzedaży. Jak myślicie, co widać na zdjęciu poniżej?
Nieprawda, wcale nie przyciski 🙂 To są – jakby to określić – wybrzuszone elementy obudowy. Nie da się ich wcisnąć, ale przy naciśnięciu odpowiadają wibracją. Trzeba się do tego przyzwyczaić, ale po kilku dniach takie korzystanie z przycisków jest zupełnie naturalne (choć czasami jeszcze trochę dziwne). Skąd taki pomysł? Ciekawe, ale faktycznie im mniej mechanicznych części tym mniejsze ryzyko, że coś się zepsuje 🙂
Co nie zmienia faktu, że HTC U12+ nie wygląda na telefon, który miałby się w ogóle zepsuć, nawet od wpadnięcia do wody (choć ja, mając w ręku egzemplarz techniczny, wolałem nie wrzucać go do wody). To porządne, szybkie, solidne urządzenie, nie przypominające dziecięcej zabawki. I robi fajne zdjęcia 🙂
Komentarze
-
Terminal świetnie się prezentuje (na papierze i ekranie, na żywo w ręku nie miałem) Tylko trochę forma recenzji mnie zaskoczyła. Michale dlaczego nie film? Tam zmieścisz więcej informacji, w tekście musisz się ograniczać.
-
Przytulić czy ściągnąć :p :) No telefony to już wszystkie takie same, jeżeli chodzi o wygląd. Środek może zadziwić, a tak to teraz każdy ma wszystko takie same. Szkoda, że w jeden telefon nie wrzucą producenci tego wszystkiego co najlepsze, no ale co byłoby dalej ...
-
A planujecie jakiś konkurs z tym HTC ? Jeśli tak, to musi koniecznie być coś związane z przytulaniem ;-) np. pokaż ile osób dziennie potrafisz przytulić czy pokaż kogo jak najlepiej przytulasz itp. ... Wasi marketingowcy na pewno są w stanie stworzyć coś fajnego :)
-
Super produkt. HTC podbiło moje serducho. Robią naprawdę dobre smartfony :)
-
Ekran 6"... Dokładnie 2 lata temu kupiłem dla dziecka tablet do oglądania bajek w samochodzie. Ma 7". Jeśli obecnie większość telefonów ma 5,5-6" to nie dziwię się, że tablety zniknęły. Dziwię się, że jest tylu chętnych do noszenia i używania takich nieporęcznych i ciężkich "patelni". Dziwię się, że trend maksymalizacji powierzchni ekranu w stosunku do powierzchni frontu przynosi większe ekrany w tych samych obudowach, a nie minimalizację wielkości telefonów przy stałej wielkości ekranu.
-
Czy wiadomo kiedy HTC U12+ będzie dostępny w ofercie Orange?
-
Napisał 128GB ale takiej wersji pamięciowej w Polsce nie uświadczysz.