Od lipca trwa codzienna praca polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Na razie działania koncentrowały się w Sopocie, gdzie mieliśmy m.in. spotkania unijnych ministrów zdrowia, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, środowiska czy spraw zagranicznych. Najważniejsze odbyły się w centrum konferencyjnym hotelu położonego tuż przy plaży i najdłuższym w Europie molo. Chyba trudno w lecie byłoby ładniej pokazać Polskę 1800 europejskim urzędnikom i ponad 800 dziennikarzom.
Jak wspomniałem Wam w lipcu Orange również włączył się w polską prezydencję - jako jej partner. Oznacza to, że wespół z innymi firmami (łącznie jest 6 partnerów) zapewniamy sprzęt i usługi potrzebne do sprawnej organizacji i przeprowadzenia całości unijnych spotkań w Polsce. My wyposażyliśmy polskich urzędników w telefony komórkowe, modemy bezprzewodowe i laptopy z pełnym oprogramowaniem. Zapewniamy też obsługę sprzętu – logistykę, instalację i wsparcie techniczne. A na lotniskach w Gdańsku, Poznaniu, Krakowie, Warszawie i Wrocławiu uruchomiliśmy specjalne hot spoty.
Pomysł na współpracę z prywatnym biznesem Polska odziedziczyła po wcześniejszych prezydencjach. Podobne są mechanizmy i zasady wyłaniania partnerów, ale różna skala. Okazuje się, że ich liczba w danym kraju potrafiła się wahać od 3 do nawet 37. No to czas na mały konkurs, odgadnijcie, który kraj miał 37 partnerów oraz kto zaprojektował na eksportowy upominek naszej prezydencji, czyli słynne bączki. Dla najlepszych nagrody z magicznej szafy.
Specjalnie dla Was zakręciłem naszym eksportowym "bączkiem" i u źródła, w MSZ zapytałem jak współpracuje się z partnerami oraz jak minął pierwszy miesiąc prezydencji. Zobaczcie rozmowę z Magdaleną Lumińską, z Departamentu Koordynacji Przewodnictwa Polski w Radzie UE.