Chciałem mieć legendy to ją mam. 39 lat temu potrafiliśmy pokonać Anglię. Dziś nie potrafimy nawet zorganizować meczu z Anglią. Wtedy podziwiał nas cały świat. Dziś i jutro cały świat będzie z nas się śmiał.
Jeszcze kilka godzin przed meczem wraz z Bartkiem myśleliśmy tylko o wyniku i emocjach, tak jak pasażer statku myśli o rejsie i czekających go przygodach. Żaden pasażer nie myśli, że kapitan prowadzi go prosto na skały, bo jak się okazuje potrafi sterować najwyżej kaczuszką w wannie, a nie transatlantykiem na morzu. Teraz drogi Bartku schniemy na przemian klnąc, pukając się w czoło i śmiejąc. Ja nawet zaczynam podziwiać ten misterny plan.
Skoro 17.10.1973 nam się udało mieć cud na Wembley to powtórzmy cud w Warszawie, nie szesnastego, jak głupia FIFA chciała rozegrać mecz, ale siedemnastego by mieć psychologiczną przewagę. Już widzę, że Wayne Rooney nie może spać … ze śmiechu.
Przy okazji, tych dwóch bohaterów stadionu, którzy wbiegli na murawę proszę zwolnić – ponieważ nie biegali w czasie żadnego meczu, ani po żadnej murawie, tylko po mokrej łączce w stadzie baranów. To nie jest jeszcze żadnym przestępstwem. Chyba zgodzisz się Bartku, że to ich ucieczka przed ochroną była jedyną wysepką w oceanie wstydu, żenady i niekompetencji.