Karol Mitura, ekspert z polskiego Orange Labs wrócił niedawno z Kenii, gdzie przez trzy miesiące jako wolontariusz uczestniczył w projekcie informatycznym, zorganizowanym przez Fundację Polska-Afryka Wschodnia oraz Ministerstwo Spraw zagranicznych. Przed wyjazdem opowiedział Monice Kulik o swoich planach (tutaj). Teraz rozmawiamy o jego wrażeniach i dalszym ciągu afrykańskiej przygody.
Na czym polegała Twoja działalność w Kenii?
W slumsach Nairobi (Kibera i Kwawangware) prowadziłem szkolenia informatyczne dla dzieci i młodzieży oraz liderów społecznych. Najmłodszych uczyłem podstaw obsługi komputera. Wiele dzieci zobaczyło go po raz pierwszy, więc na początku uczyły się obsługi myszki, klawiatury itd. Młodzieży pokazywałem, jak wykorzystywać internet, tworzyć proste strony www i obsługiwać programy pakietu Office. Podczas pobytu w Nairobi udało się nam też doprowadzić internet, odnowić i wyposażyć dodatkowy sprzęt salę komputerową w jednym ze slumsów.
Jak oceniasz przydatność takich szkoleń?
W Kenii nie wszystkie dzieci chodzą do szkoły. Dla części z nich udział w warsztatach był jedyną okazją do nauki obsługi komputera i internetu. Moim celem nie była kompleksowa edukacja informatyczna, tylko pokazanie możliwości i zachęcenie do dalszej nauki.
Po powrocie kontynuowałeś działalność wolontariacką?
Projekt składał się z dwóch etapów: pierwszy w Kenii, a drugi – edukacja rozwojowa, już w Polsce. We współpracy z wolontariuszami z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przeprowadziliśmy serię warsztatów inspirowanych Afryką dla dzieci ze świetlic środowiskowych warszawskiej Pragi, Powiśla i Saskiej Kępy. Opowiadaliśmy dzieciakom o Afryce, pokazywaliśmy zdjęcia z wyjazdu. Na kolejnych spotkaniach dzieci robiły biżuterię w stylu afrykańskim, wycinały zwierzęta, malowały do dźwięków afrykańskiej muzyki. Zwieńczeniem akcji była wystawa najlepszych prac w szkole tańca Uanga.
A dalsze plany?
Na razie zamierzam odpocząć. A potem na pewno kolejny projekt.