Rozrywka

Kino pod gwiazdami!

Kasia Barys Kasia Barys
28 czerwca 2012
Kino pod gwiazdami!

Jeśli nie macie jeszcze pomysłu na spędzenie wakacyjnych wieczorów, mam dla Was propozycję. Orange Kino Letnie rusza już po raz piąty! Przez cały lipiec i sierpień Sopot i Zakopane zamienią się w największe w Europie kina pod gołym niebem. Co wieczór na olbrzymich pneumatycznych ekranach, na sopockim molo i przy zakopiańskich Krupówkach będzie można obejrzeć kinowe hity.  Poniżej, dla ułatwienia podaję Wam filmowy „rozkład jazdy”

- poniedziałki to filmy Nie tylko dla facetów

- we wtorki będzie można podziwiać Kino skandynawskie, a w nim m.in. takie filmy jak duński "Włoski dla początkujących" czy norweski "Elling"

- w środy z Orange i mega hitem  obie części znanej i lubianej animacji Madagaskar

- czwartki to cykl Made in Poland, najciekawsze polskie tytuły minionego roku, a w nim "Kret" z Borysem Szycem czy "Ki" z Romą Gąsiorowską

- na początek weekendu, w piątki, będzie można poczuć Francuski czar podczas projekcji takich hitów jak "Amelia" czy "Jeszcze dalej niż północ"

- sobotę spędzicie pod znakiem Oscary, Oscary... m.in. "Debiutanci" z Ewanem McGregorem

- leniwe niedziele będą przez całe wakacje szalone, bo prezentujemy Rock’n’rollowe historie, dokumentalne i fabularne opowieści o najgłośniejszych gwiazdach muzycznych np. "Rolling Stones w blasku świateł" niezwykły filmowy zapis koncertu dokonany przez Martina Scorsese czy "Last Days" film inspirowany ostatnimi dniami z życia Kurta Cobaina.

We wszystkie weekendy wakacji oba kinowe miasta połączy Wagon Filmowy Orange Kino Letnie. W tej mobilnej sali kinowej, przez całą podróż, wyświetlane będą hity kinowe ostatnich lat. Ważny bilet na pociąg jest jednocześnie biletem wstępu do Wagonu Filmowego.

Wszelkie szczegóły znajdziecie na www.facebook.com/orangefilm lub na www.OrangeKinoLetnie.wp.pl.

14b8d474f06b43b32911d202d876d2b0d52

8bc099f23bded54cba32e54222278f29abf

a7a708201d90068ee7e4f10f24813a8c725

 

 


Odpowiedzialny biznes

Selekcjoner z przypadku

Marcin Dąbrowski Marcin Dąbrowski
27 czerwca 2012
Selekcjoner z przypadku

10 lipca na specjalnym posiedzeniu PZPN poznamy nazwisko nowego selekcjonera. Być może kogoś, kto lepiej od poprzednika poradzi sobie z takimi zespołami jak Związek Radziecki czy Czechosłowacja.

Z pewnością będzie to Polak. Dlaczego? Bo wymówka jest doskonała - na Euro tylko 3 drużyny miały trenerów zagranicznych. To nic, że 13 finalistów jest w pierwszej 20 rankingu FIFA, ich zespoły klubowe walczą o najwyższe laury w europejskich pucharach, a tamtejsi trenerzy są zatrudniani na całym świecie. Inny argument? Beenhakker tkwiący w pamięci, który po raz pierwszy w historii awansował do ME, wprowadził zupełnie nową jakość, tłumaczył piłkarzom, że “piłka nożna to sposób myślenia”. Byli nim zachwyceni piłkarze, zachwycały się nim media. Im dłużej zmagał się z polską rzeczywistością, tym bardziej tracił cierpliwość i osiągał coraz gorsze wyniki. Na koniec mieszano go z błotem.

Przeciw zatrudnianiu obcokrajowca opowiedział się nawet Boniek: - Takiemu trenerowi nie będzie zależało na wynikach, a jedynie na wynagrodzeniu - wytłumaczył konstruktywnie. Najlepszym uzasadnieniem mogą się jednak okazać słowa rzeczniczki PZPN, Agnieszki Olejkowskiej: „Prawdopodobnie jednak zarząd będzie optował za Polakiem, m.in. ze względów komunikacyjnych”. Interpretację tego zdania pozostawiam Wam.

Z kolei polski trener pracujący za granicą miałby potrzebować zbyt wiele czasu na poznanie polskich realiów. Skoro wciąż przegrywamy wszystkie turnieje - czy ktoś, kto naszych realiów nie zna, nie byłby kandydatem idealnym? W kręgu medialnego zainteresowania jest Henryk Kasperczak i Piotr Nowak. Pierwszy prowadził reprezentacje Tunezji, Maroka, Mali i Senegalu, osiągał dobre wyniki w europejskich pucharach z Wisłą, ale potrafił też odpaść w dwumeczu z Karabachem Agdam... Drugi był asystentem trenera w reprezentacji USA - pierwszej i U-23. Zdobył mistrzostwo USA prowadząc DC United, ale ostatnio przez fatalne wyniki pożegnał się z Philadelphia Union.

Zatem kto? Znamy ciąg nazwisk, które przewijają się w prasie, ale nieomal spadłem z krzesła, gdy redakcja „Przeglądu Sportowego” za idealnego kandydata uznała Jerzego Engela. Atuty? Mówi płynnie ciepłym głosem. Awansował do MŚ 10 lat temu. Od tego czasu przez chwilę prowadził Wisłę Kraków  i APOEL Nikozja. W swojej książce „Futbol na tak”, napisanej po awansie do MŚ, Engel mówi, jakie przyjął założenia: „Od początku przyświecała mi jedna zasada: prawy obrońca musi grać na prawej obronie, środkowy obrońca na środku, a prawy pomocnik na prawej pomocy, napastnik w ataku, a rozgrywający musi być rozgrywającym”. Przyjmuję ewentualną krytykę, że wyciągam to zdanie z kontekstu jak tabloid.

Podobno Engel jest mistrzem motywacji. Oto, co powiedział w przerwie meczu z Koreą.

Żadnych konkretów. Być może były, a jedynie nie ma ich na filmie. Ale na pierwszy rzut ucha takie rzeczy krzyczy każdy trener drużyny trampkarzy. „Siadamy na nich! To musi być inna gra! Wygramy”. W wywiadzie dla rmf24.pl Engel mówi: „Jak pan widzi od mojego czasu, to już było 12 lat kiedy obejmowałem reprezentację, nie wraca się do kadry Beenhakkera, czy do kadry Pawła Janasa, czy do innych trenerów, którzy prowadzili, tylko ciągle wracali do kadry Engela. Tamta reprezentacja miała duszę, ona zostawiła coś w pamięci kibiców i myślę, że dlatego tak ją wszyscy lubiliśmy”. Napomknę  jedynie, że na MŚ przegraliśmy 0:2 z Koreą, 0:4 z Portugalią, i w ostatnim meczu o nic pokonaliśmy USA 3:1. To zwycięstwo pozwoliło jednak Engelowi 10 lat później podkreślić, że zdobył w wielkim turnieju więcej punktów niż Beenhakker i Smuda, i o jedną bramkę więcej niż Janas.

Engel ma wbrew pozorom wiele wspólnego ze Smudą. Ten ostatni  zapytany w TVP, dlaczego nie robił zmian w meczu z Grecją, odpowiedział pytaniem na pytanie: „A gdybym zrobił zmiany i byśmy przegrali, wszyscy by mówili: po co Smuda robił te zmiany?”. Engel zaś w wywiadzie dla natemat.pl przypomniał swoje wybory na MŚ 2002: „Albo Arek Głowacki, młody chłopak z Wisły i Jacek Zieliński z Legii. Gdyby oni zagrali, ludzie by powiedzieli: <No co ten gość robi, ma w kadrze Tomaszów Wałdocha i Hajtę z Bundesligi, a on stawia na piłkarzy polskiej ekstraklasy>. Wie pan, trener w ten sposób musi też rozumować. I dlatego ja podjąłem takie a nie inne decyzje”.

Obecnie Engel nie jest wymieniany wśród najpoważniejszych kandydatów. Są nimi Fornalik, Skorża i Probierz. Fornalik nigdy nie zdobył Mistrzostwa Polski, raz był wicemistrzem, a w europejskich pucharach wyeliminował Szachtior Karagandę, dwukrotnie zremisował z maltańską La Valettą i przegrał z Austrią Wiedeń. Skorża był już asystentem Beenhakkera. Dwa razy był mistrzem Polski, trzy razy zdobył Puchar. W Europie radził sobie nieźle, ale w tym roku na ostatniej prostej w niezrozumiały sposób przegrał walkę o mistrzostwo. Probierz w wywiadach twierdzi, że jeszcze nie jest zainteresowany pracą w kadrze

Czekamy z niecierpliwością na nazwisko nowego selekcjonera. Nie musimy się martwić, że nie będzie należał do światowego topu. Gdyby praca trenera była trudna, nie bawiłby nas krążący niegdyś żart: „Czym różni się Jose Mourinho od wszystkich innych trenerów na świecie? Jest inteligentny”.


Odpowiedzialny biznes

Ile można zrobić w minutę?

Tomasz Sulewski Tomasz Sulewski
27 czerwca 2012
Ile można zrobić w minutę?

Zdarzyło się Wam kiedyś, że jakaś minuta ciągnęła się w nieskończoność - tak, że mieliście wrażenie, iż nigdy się nie skończy? Albo odwrotnie - czas leciał Wam tak szybko, że nie spostrzegaliście nawet, gdy mijały całe godziny? A przecież, pomimo naszych odczuć, minuta zawsze trwa minutę :)

Idąc dalej tym "filozoficznym" tropem rzućcie okiem na poniższą infografikę, prezentującą, jak wiele dzieje się w światowej sieci w przeciągu jednej tylko minuty. Od momentu, kiedy zaczęliście czytać ten post na YouTubie pojawiło się już 12 godzin (!) nowych filmów, a w wyszukiwarkę Googla wpisano ponad 500 tys. zapytań.

2989d9f97e81bc4169414e5858504d796c3

Przyznam, że nieodmiennie tego typu zestawienia robią na mnie wrażenie. Szczególnie, jeśli pomnoży się to wszystko przez 1440, czyli liczbę minut w dobie. Z drugiej strony wciąż zastanawiam się, czy taka ilość danych, które nieustannie krążą po świecie nie sprawia, że przestajemy być wyczuleni na to, co naprawdę ważne w informacji, "zaspokajając" się tylko ich natłotkiem - trochę tak, jakbyśmy zamiast jedzenia pożywnych posiłków nieustannie zapychali się fast foodami. Co Wy o tym sądzicie?

Scroll to Top