
Trochę się zdziwiłem, i tu pytanie sam do siebie i innych czy słusznie. A zdziwiłem się tym że wybrany miesiąc temu na Euro 2012 trener Piłkarskiej Reprezentacji Polski – Franciszek Smuda, być może wcale nie poprowadzi Polaków na tej imprezie, a nawet nie koniecznie dotrwa do końca przedmistrzowskich przygotowań. Ale najbardziej zdziwiony był sam zainteresowany, który słysząc, że ma podpisać umowę, w której nie ma żadnej gwarancji pracy z reprezentacją podczas Euro odpowiedział „Nie podpisze! Niech podpisze ją turysta z Antarktydy albo kelner z hotelu”.Zdziwieniu i oburzeniu trenera się nie dziwię. Jeszcze chwilę temu był najszczęśliwszym selekcjonerem na ziemi, a teraz okazuje się, że radość może być przedwczesna i to co wypracuje w każdej chwili może być kontynuowane przez kogoś innego. Cała sprawa ma związek z kontraktem Leo Beenhakkerem, który miał tak podpisaną umowę, że trudno było go zwolnić bez wypłaty całego kontraktu. Stąd PZPN dmucha teraz na zimne i chce wprowadzić w umowę klauzulę wypowiedzenia bez konieczności wypłaty pełnego wynagrodzenia. Taka postawa obu stron pozwala przypuszczać, że negocjacje nie będą łatwe. Nie wyobrażam sobie jednak aby ich wynik był inny niż sfinalizowanie umowy. Pytanie, tylko czy jest kompromis, czy też ktoś będzie musiał się ugiąć, a wówczas kto to będzie.