I jak tu nie lubić Piotra Małachowskiego? Podczas gdy trenerzy naszych eksportowych drużyn piłkarskich gaworzą o stanie murawy, mocnych stronach przeciwników i plagach kontuzji w swoich ekipach, on staje przed kamerą i otwarcie deklaruje: jadę po złoty medal!
Już za cztery dni startują lekkoatletyczne mistrzostwa świata, z których Polacy, o ile nie stanie się nic sensacyjnego – czy to na plus, czy na minus, przywiozą trzy krążki. Najwyższy stopień podium chciałby sobie zagwarantować lider światowych list w rzucie dyskiem. – Jestem zdrowy, mocny, na treningach rzucam bardzo daleko. Wydaje mi się, że w Moskwie będzie naprawdę super! – mówi reporterowi Orange sport Małachowski.
O tym, czy będzie „super”, przekonamy się już za kilka dni. Jedno jest pewne: po takich zapewnieniach na Polaku ciąży ogromna presja. Może więc lepiej byłoby zaatakować najcenniejrzy kruszec po partyzancku, w stylu piłkarskim?