Tour de Pologne już zakończony. Może jeszcze trochę o jego otoczce. Dobrze, to zaczynamy.
Może trochę o zwycięzcy...
Irlandczyk, choć urodzony w Birmingham. Przywiązanie do Irlandii podkreślił w 2008 roku, kiedy został mistrzem kraju w wyścigu ze startu wspólnego. Wtedy na ulicach Midleton założył trykot ozdobiony trzylistnymi koniczynami. Daniel Martin w profesjonalnym peletonie pojawił się w 2005 roku. Pierwsze etapowe zwycięstwo nastąpiło na wyścigu dookoła doliny Aosty. W sobotę odniósł największy jak do tej pory swój sukces w kolarskiej karierze. I to dopiero początek. Miejmy nadzieję, że dzięki polskim szosom, peleton odkrył nową gwiazdę...
Może trochę o Polakach...
Przewidywania, niestety ale sprawdziły się. Optymistyczną sprawą była aktywność Polaków. Nie brakowało ich w ucieczkach. Atakowali, mieli chęci, ambicje i co najważniejsze, nabyli nowe doświadczenie. Szkoda Sylwestra Szmyda. Chciałoby się powiedzieć: "o ironio losu". Pan Sylwester zawsze pomaga osiągnąć sukces swoim kolegom w ekipie. Na ostatnich etapach zabrakło pomocy dla Polaka... Niezmiernie trudno jest dziś wygrać etap, co dopiero wyścig z serii ProTour.
Może trochę o ostatnim kolarzu...
Ostnim kolarzem sklasyfikowanym w generalce był... Fabio Sabatini. Włoch jest sprinterem, ale to, że zajął ostatnie miejsce, nic jeszcze nie oznacza. W swojej karierze zajmował drugie miejsca na etapach takich wyścigów jak: Wyścig dookoła Katalonii, Giro d'Italia czy Vuelta Espana. Może o nim też jeszcze usłyszymy...
Może trochę o najlepszym etapie...
Bez wątpienia, etap, który prowadził do Bukowiny Tatrzańskiej. Atak na ostatnich kilometrach Marka Rutkiewicza. Były emocje, pojawiła się szansa, jednak nie udało się... Pan Marek na pewno nie może mieć sobie nic do zarzucenia. Podjął odważną decyzję, a cały kolarski świat patrzył na te wyczyny.
Może trochę o najgorszym etapie...
Nie wytypuję takiego, bo każdy był inny, szybki, ciekawy. Nie było nudy, zawsze zawiązywane były akcję.
Może trochę o "ponurych kwestiach"...
Wcześniej już rozpisywałem się na temat terminu odbywania w jakim odbywa się Tour de Pologne. Ta sprawa jest już znana. Sprawą do dyskusji jest też planowanie etapów. Dokładniej, chodzi o rundy. Rozumiem, że jest to ukłon w stronę kibiców, którzy mogą zobaczyć walkę kolarzy kilkakrotnie. Ale dużej części wielkich, światowych wyścigów organizatorzy odchodzą od tej metody. Kolarze raczej nie przepadają za takim rozwiązaniem. Powstają liczne problemy, choćby z dublowaniem, które niejednokrotnie miały miejsce w tym roku. A także nietypowe sytuacje, o której szerzej w następnym akapicie.
Na koniec, może troszkę o śmiesznych kwestiach...
Jeśli kiedyś Marco Marcato odwiedzi Cieszyn, to na pewno na jego twarzy pojawi się wielki uśmiech. Włoch chyba naprawdę chciał bardzo wygrać w tym mieście. Z tego zaangażowania w zwycięstwo, biedak źle wyliczył pętle i... na przedostatniej już podniósł ręce z radości. Jakie było zdziwienie, kiedy powiedziano mu, że jeszcze jedno kółko przed nim. Zresztą na koniec zobaczcie sami.