Najpierw reaktywna ochrona, potem - ewentualnie, jeśli starczy pieniędzy - wczesne wykrywanie i odpowiedź na atak. Tak, według raportu RSA "Ubóstwo w świecie cyberbezpieczeństwa" wygląda priorytetyzacja zadań jeśli chodzi o ochronę danych w przedsiębiorstwach na całym świecie. Nie jest dobrze - biorąc pod uwagę, że w większości przypadków, gdy dochodzą do głosu rozwiązania reaktywne, przestępca już jest w naszym systemie i zazwyczaj już wyssał, co mógł.
Dane do raportu RSA zbierało wśród małych, średnich i dużych firm na całym świecie. Generalnie największym problemem respondentów okazały się możliwości zmierzenia, oceny i mitygacji ryzyk. A nie znając ryzyk - nie mogą realnie i rzetelnie ocenić niezbędnych działań i inwestycji, a w efekcie wracamy do punktu wyjścia.
Jak w skrócie wyglądały wyniki badania? 74 procent respondentów oceniło, iż ich organizacje w jakimś stopniu są wystawione na cyber-zagrożenia - pozostali menedżerowie uznali, iż ich doświadczenie i ponoszone inwestycje są na tyle duże, iż mogą ocenić swoje organizacje jako przygotowane, bądź nawet mające przewagę nad przestępcami. Źle jest niezależnie od rozmiaru firmy, jednak te duże (ponad 10 tys. pracowników) oceniają się w tej materii o 10 procent gorzej od małych i średnich. Najlepszą opinię o przygotowaniu do odparcia cyber-ataku mają firmy z regionu Azji i Pacyfiku - aż 40% czuje się przygotowanymi, bądź mającymi przewagę (26% region EMEA, 24% obie Ameryki). Najlepiej w tej kwestii radzi sobie sektor telekomunikacyjny (50% gotowych, brawo my!), zaś najgorzej - rządowy (zaledwie 18 procent!).
Czyli na koniec roku powtarzamy starą śpiewkę, znaną nam wszystkim od wielu lat - w dziedzinie cyber-bezpieczeństwa zawsze będzie co robić, i zawsze będą się pojawiały nowe ryzyka. A Wam, poza super imprezą sylwestrową, życzę, by jak najmniej z nich - a najlepiej żadne - dotknęło Was. Pamiętajcie jednak, że szczęściu trzeba pomóc!
Wszystkiego najlepszego!
PS: A więcej o RSA Cybersecurity Poverty Index przeczytacie tutaj.