No i mamy problem. My kibice na razie mamy niewielki, ale spory ma Sportfive, który sprzedaje prawa telewizyjne do piłkarskiej reprezentacji Polski, a tu nikt nie pali się do kupna za duże pieniądze. Oczywiście naturalnym partnerem jest TVP, które nie tylko jako nadawca publiczny ma misję do wypełnienia (a mecze reprezentacji piłkarskiej do misji łatwo dopasować) ale też ma prawa do Euro 2012. Jednak TVP funduszy nie ma bo jest w krytycznej sytuacji finansowej i przepłacać nie będzie co w przeszłości nie jednokrotnie robiło. A podupadły prestiż TVP i tak się nie odbuduje na reprezentacji. O TVN jest cicho i raczej cicho będzie w tym temacie. Pozostaje więc Polsat, który bardziej niż prestiż liczy pieniądze. I nie będzie skory do wykładania olbrzymich funduszy, za produkt, który póki co nie jest dokładnie znany.
Bo co wiemy o produkcie pt. mecze reprezentacji Polski od sierpnia 2010 do maja 2012. Wiemy, że na otwarcia stadionów przyjadą najlepsze reprezentacje. Ale czy wiemy na pewno? Póki co wiadomo tak naprawdę tylko o Niemcach, którzy zagrają we wrześniu 2011 roku na otwarcie Stadionu Narodowego. Mówi się też o Włochach w sierpniu tego roku. Padają co jakiś czas nazwy Holandia, Anglia, Portugalia. Ale póki nie ma konkretów i brzmi to jak koncert życzeń. Pewnie kilka życzeń się spełni, bo gospodarz Euro 2012 należy do w miarę atrakcyjnych przeciwników. No ale póki co to dopiero cztery mecze, a z kim będziemy grać kolejne około 20 meczów do ME 2012. Nie wiadomo i raczej nie ma się spodziewać tego, że naszymi rywalami będzie ktoś np. z TOP 20 bo 58 kraj w rankingu FIFA do atrakcyjnych raczej nie należy. Wystarczy popatrzeć że wokół nas w rankingu są takie drużyny jak Burkina Faso, Peru, Mali, Tunezja, Benin, Iran, Węgry, Macedonia czy Irlandia Północna. I myślę, że wielu przeciwników biało-czerwonych w najbliższych latach będzie właśnie na poziomie tych reprezentacji.
To z kolei oznacza, że oglądalność tych spotkań będzie na poziomie 2 mln, a nie jak w przypadku Anglii, czy Niemiec 4-5 mln. A tyle gromadzi średnio oglądany serial czy program rozrywkowy.
No i wtedy może okazać się, że mecz będzie o 17.00 kiedy wracamy z pracy, bo o 20.00 wypchnie go z ramówki jakiś odcinek "Plebanii", "Brzyduli", "Tańca na lodzie" czy "Baletu na wodzie". I oglądalność znów spadnie, a my kibice znów przez dwa lata będziemy snuli plany co zrobimy na Euro 2012, gdzie czekać nas będą wreszcie mecze o coś i z kimś, byle tylko więcej niż trzy mecze.