
Przez ostatnie etapy mogliśmy podziwiać wyczyny najlepszych kolarskich sprinterów. Peleton wjechał do Francji od północy i przemierzał płaskie tereny Szampanii. Przepiękne krajobrazy okalające Sekwanę, mieniły się w upalnej pogodzie. W niektórych momentach już tak blisko było do Paryża, ale… Tam kolarze wjadą dopiero za ponad dwa tygodnie.
Niektórzy obserwatorzy po etapach w Belgii i Holandii, przekreślili szanse na zieloną koszulkę dla Marka Cavendisha. Wzrosły natomiast dla włoskiego cara sprintu – Alessandro Petacchiego. Dwa zwycięstwa Włocha (w Brukseli i w Remis), a potem wygrana Thora Hushovda (aktualny lider klasyfikacji punktowej), w pewnym momencie postawiły Cavendisha w dalszych szeregach. Jednak Brytyjczyk pokazał ducha walki. Ostatnie dwa etapy należały już do niego. Na ostatnich metrach nie dawał szans rywalom. Trzeba podkreślić, że duża w tym zasługa kolegów (wielka praca Marka Renshaw’a jest nie do opisania ) z ekipy, którym Cavendish pewnie jest niezmiernie wdzięczny.
W sobotę, sprinterzy nie będą ucieszeni. Kolumna peletonu wjeżdża w góry. Przed nami emocje i prawdopodobnie pierwsze rozpoznania liderów i ochotników na zwycięstwo Wielkiej Pętli. Przed wjazdem na alpejskie przełęcze postaram się przedstawić weekendowe trudności na trasie.