"Prawie robi wielką różnicę" to powiedzenie z reklamy Żywca, które przebojem weszło do języka potocznego ciągle znajduje śmiałych naśladowców. W telewizorze i gazecie nasz konkurent zrobił z aktora Tomasza Kota prawie-trenera (na moje oko lekko stylizowany na Jose Mourinho), samego siebie kreuje, jako prawie-sponsora nieistniejącej ligi (muzyka wskazuje na subtelną bliskość do hymnu Ligi Mistrzów). W zamyśle pewnie śmiały trick marketingowy, przypominający mi słynny "szwedzki kabel", czyli ofertę dostępu do Internetu Tele2, świadczonego po sieci TP, ale prezentowanego jako płynący z dalekiej Północy. Nie wiem, co magicy od reklamy tym razem mieli na celu. Może coś podprogowego? A może łatwe skojarzenia, aby w ten sposób namówić fanów futbolu do kupna oferty? Albo oryginalność transformacji męża niani Frani w trenera ma ukrytą logikę dostrzegalną przez nielicznych? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że cały misterny plan przypomina kupowanie "oryginalnych" butów Adidasa na bazarze Różyckiego za pół ceny. Chyba, że zwyczajnie chodzi o to, aby być prawie jak TP? Wszak sponsorujemy od 8 lat prawdziwą reprezentację, pokazywaliśmy w reklamach prawdziwych piłkarzy, a teraz Orange Sport transmituje prawdziwe, ligowe mecze. Równie prawdziwa jest też nasza sieć, z której korzysta konkurent, aby oferować po piłkarsku reklamowany dostęp do netu. Osobiście jednak wolę oryginał, który wszystkim również polecam.