To kulinarny tydzień na naszym blogu. W poniedziałek wizyta w studio Kotlet.tv, a dziś wywiad z Eweliną Wojtasik, blogerką kulinarną z naszej firmy, która prowadzi bloga Lubię to ... gotowanie. prowadzi go od lipca 2010 roku. Wczoraj mogliście ją poznać w Dzien Dobry TVN, gdzie przygotowała kilka past i sałatkę. Kto przegapił jej występ w TV, może zobaczyć go tutaj.
Dlaczego go w ogóle prowadzisz? Skąd ten pomysł?
Gdy skończył mi się kolejny zeszyt, w który wklejałam wycięte z gazety przepisy. Spróbuj znaleźć coś w takich kilku zeszytach... Misja prawie niemożliwa ;)
Śledziłam kiedyś jeden z blogów lifestyle'owych, gdzie autorka miała również bloga kulinarnego. U niej właśnie znalazłam wśród obserwowanych wiele blogów kulinarnych, które śledzę do dziś. Przeglądając te blogi, zakiełkowała u mnie myśl, że może sama bym taki blog założyła. Kilka kliknięć myszką, zarezerwowany adres na blogspocie i był: Lubię to... gotowanie! Moje własne miejsce w sieci.
Na początku blog miał być dla mnie miejscem, gdzie przechowuję wypróbowane przepisy, do których sięgają też moi znajomi. Z czasem pojawiły się pierwsze komentarze i okazało się, że ktoś oprócz mnie to czyta, że nawet się komuś podoba. To niesamowite uczucie. Szukam ciągle nowych połączeń smakowych, ostatnim odkryciem jest pasta śledziowa z przyprawą do piernika. Każdym takim nowym smakiem dzielę się z innymi, to już dla mnie taka wewnętrzna potrzeba;)
Jakie jest Twoje popisowe danie?
Nie ma jednego takiego dania. Swego czasu furorę robiła arabska sałatka Tabouleh i krucha tarta z letnimi owocami pod bezą. Ostatnio w domu zachwycamy się boczkiem po szeczuańsku i greckim gulaszem wołowym, tzw. stifado. Oba dania są niezwykle aromatyczne i rozgrzewające, co przy panującej na dworze zimowej aurze bardzo poprawia nastrój.
Jednak moim prawdziwym konikiem jest chleb. Na zakwasie, czy na drożdżach, nie ma znaczenia, ważne że chleb jest wytworem moich rąk. Jakiś czas temu zaczęłam nawet mnożyć zakwas i rozdawać go w pracy czy wśród znajomych, także idea domowego pieczenia się szerzy ;) Nie ma nic lepszego jak zapach świeżo upieczonego bochenka i to niecierpliwe oczekiwanie, aż wystygnie... a potem nie potrzeba mu nic, tylko dobrego masła. Pycha!
Jaka jest Twoja inspiracja, na kim się wzorujesz, skąd czerpiesz pomysły na przepisy?
Różnie bywa z inspiracjami. Najczęściej korzystam z książek, które mam w swojej kulinarnej biblioteczce i Internetu. Czasem pojawiają się podczas oglądania jakiegoś programu kulinarnego, czy na basenie.
W przypadku chleba to autorytetami dla mnie są Jeffrey Hamelman (absolutne guru dla domowych piekarzy) i Tatter, która prowadzi blog o pieczeniu chleba. To na jej poradach wyhodowałam swój pierwszy zakwas żytni. To dzięki niej upiekłam 3 lata temu pierwszy zakwasowiec. Uwielbiam Jamiego Olivera za jego naturalność i proste przepisy. Jego patent na wyjęcie pestek granatu jest genialny! Natomiast absolutnie "kocham" Gordona Ramsay'a, za wszystko. Jest to jedyna osoba, której wybaczyłabym bez wahania, że wyrzuca mnie z kuchni... Ba! Nawet byłabym szczęśliwa (żart).
Wczoraj debiutowałaś w programie Dzień Dobry TVN, gdzie mogłaś pokazać kilka swoich potraw? Nie zżarła Cię trema? I jak w ogóle się tam znalazłaś?
Znalazłam się tam całkiem przypadkiem. Jak to często bywa, znajomy ma znajomego, który ma znajomego, który wie, że prowadzę bloga kulinarnego. Akurat w DDTVN potrzebowali bloggera, który by dla nich coś ugotował. Na początku miałam odmówić, ale żyje się raz... Nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie wykorzystała takiej okazji. Tym bardziej, że byłam ciekawa jak wygląda studio i gotowanie w takich warunkach.
Z tremą to było tak, że miałam ją do momentu kiedy stanęłam w kuchni. Wystarczyło, że włączyłam piekarnik, pokroiłam chleb i zaczęłam przygotowania, a poczułam się jakbym była u siebie w domu i przygotowywała chlebową ucztę dla znajomych. Pierwsze wejście było tremujące, ale dzięki sympatycznym prowadzącym szybko zapomniałam że jestem w telewizji i ogląda mnie kilka milionów ludzi. Jak na debiut wyszło całkiem sympatycznie. Nie da się ukryć, że jeśli chodzi o jedzenie, to gaduła ze mnie straszna.
Wczoraj debiut w TV, a pracujesz też przy tradycyjnej książce kucharskiej?
Bardziej pomagam koleżance, która jest food stylistką przy książce, , która najprawdopodobniej ukaże się już na wiosnę. To znaczy, przygotowujemy jedzenie i następnie je nakładamy na talerze, przygotowujemy kadr pod zdjęcie (czyli np. deski, ściereczki), ustawiamy, mamy pod kontrolą każdy listek, każdy plasterek... uwierz, ten bałagan nie jest przypdkowy. A ktoś inny robi zdjęcie :)
Blogosfera kulinarna rośnie w internecie jak na drożdżach. Jak chcesz się przebić?
Od jakiegoś czasu można nawet powiedzieć, że nastąpił wysyp blogów kulinarnych. Jest to pewnie zasługa mody na kulinaria, która obecnie panuje dzięki programom kulinarnym takim jak Masterchef, czy Polski turniej wypieków.
W prowadzeniu bloga wychodzę z założenia, że jeśli robisz coś z sercem, to przyciągniesz do siebie ludzi. Ważne robić swoje i robić to dobrze. Dlatego kupuję książki o fotografii, oglądam zdjęcia na blogach polskich i zagranicznych i potem próbuję to swoich domowych warunkach odtworzyć. Jemy przecież też lub przede wszystkim oczami, prawda?
No właśnie. Zdjęcia potraw na Twoim blogu wyróżniają się i przyciągają uwagę - jak osiągasz ten efekt?
Używam aparatu cyfrowej lustrzanki Canon 60D i do tego dobry obiektyw 50mm. Delikatnie obrabiam zdjęcia w programie komputerowym, dosłownie kosmetycznie (na razie nie umiem, zbyt dużo w tym zakresie). Cały czas oglądam bardzo dużo zdjęć kulinarnych. Te które najbardziej mi się podobają staram się odtworzyć w domu, trochę przerobić pod siebie. Najważniejsza w przypadku zdjęć kulinarnych, jak we wszystkim jest praktyka. Wystarczy, że spojrzysz na moje zdjęcia z samego początku bloga i na te obecne. Widać różnicę, prawda?
W Orange zajmujesz się …
budżetowaniem i raportwaniem wyników w funkcji Finanse.
Jak godzisz pracę w korporacji z prowadzeniem bloga? Jak znajdujesz na to czas?
Na gotowanie zawsze jest czas. Pytanie ile tego czasu jest. W tygodniu, gdy tego czasu jest mało goszczą u nas zupy krem i makarony. Natomiast w weekendy (jeśli akurat nigdzie nie wyjeżdżamy) mam szansę naprawdę wyżyć się w kuchni. Mam wtedy już przygotowaną listę przepisów, które chciałabym wypróbować. W sobotę gotuję, a w niedzielę robię zdjęcia.
Dla blogera kulinarnego najważniejsze jest światło. Zimą niestety nie ma szans, na zrobienie jakiegokolwiek zdjęcia w tygodniu. Praca w godzinach 8-16 sprawia, że akturat jedyne godziny, gdzie światło jest idealne (do godz. 12) spędzam w pracy. Dlatego najwięcej zdjęć na bloga powstaje właśnie w weekendy. Latem jest łatwiej, ponieważ światła jest więcej, ale wtedy pokusa by nie siedzieć w domu jest zbyt duża ;)
Ostatnio rozmawiałem z Pauliną i Michałem Stępniem z kotlet.tv, którzy rzucili prace w korporacji. Mam nadzieję, że nie planujesz takiego ruchu? ;)
Może gdy będę miała takie statystyki jak Paulina i Michał ;)