O zgrozo! Wyobrażam sobie kobiety, w niektórych domach, gdzie życie telewizyjne jest teoretycznie nie możliwe. Pozostaje czytanie książek, pieczenie ciast (tylko czasem ciężko o znalezienie składników w lodówce, gdzie pełno butelek energetyzującego napoju o smaku chmielowym. Ot, taki zapas), przeglądanie katalogów z kosmetykami. Taka sytuacja miała miejsce chociażby w tym tygodniu. Bo niby rozpoczynając od poniedziałku - dokończenie kolejki polskiej ekstraklasy; wtorek, środa - Liga Mistrzów, a w niej polskie gwiazdy w Borussi, Trabzonsporze i europejski czwartek, na którym zatrzymam się na kilka akapitów.
Dawno tak polskie kluby nie rozpieszczały. Środek tygodnia i można podziwiać dwie drużyny. Istny maraton. Wszystko zaczyna się od 19., a przewidziany czas zakończenia około godziny 23. Co więcej, tak to będzie wyglądało do połowy grudnia. Z optymistycznych spraw to na tyle. Teraz merytoryka. W Eindhoven widziałem tylko jeden strzał Legii oddany na bramkę rywala. Wawrzyniak w doliczonym czasie strzelił w światło bramki i dobrze, bo w innym przypadku prawdopodobnie dopiero dziś rano przeczytałbym w "Przeglądzie Sportowym", że w bramce PSV stał nasz rodak - Przemysław Tytoń. Niestety, ale Ljuboja czy Radovic w pojedynkę nie wygrają każdego meczu, pucharu, sezonu.
Z lekkim przygnębieniem zacząłem oglądać drugie spotkanie w Krakowie. Przemyślałem sprawę. Eindhoven, wyjazd, trudny rywal, pierwsza kolejka, zły wynik, ale to nie jeszcze jakaś katastrofa. W zasadzie gdyby nie błąd Dusana Kuciaka to mógłby być remis. Ale gdybanie w piłce nożnej – najgorsza sprawa. Zobaczymy, co pokażą w Krakowie. Ruszyło! Grali i padały bramki. Nie jestem jakimś wielkim znawcą, taktykiem. W razie czego, Jarek mnie poprawi, ale całą formację obrony zamieniłbym na... Butelki z wodą. Postawa przy drugiej bramce dla Odense, gdzie wszyscy Wiślacy stanęli, podnosząc rękę (Statua Wolności już jedna stoi w Nowym Jorku) i czekając na odgwizdanie faulu na ich bramkarzu jest postawą mało profesjonalną. Tym właśnie zdarzeniem zespół z Grodu Kraka przegrał ten mecz.
Cieszy fakt, że powiększyła się oferta oglądania kopanej. Zawsze to dodatkowe emocje i kompletne wypełnienie tygodnia. Na wyniki trzeba jeszcze poczekać. A piłkarski tydzień trwa dalej. Dziś następna kolejka polskiej ligi, jutro dojdą spotkania z Anglii, Hiszpanii, Francji, Włoch i tak do poniedziałku. Od wtorku chwila oddechu...