Czy tak jak pandemia Covid-19 szybko wprowadziła do biur pracę hybrydową, tak samo zmieni się nasze podejście do konferencji? PLNOG30, czyli wracająca po kilkuletniej przerwie legendarna konferencja operatorów sieciowych, zostawiła mnie z paroma przemyśleniami.
Ludzie! Prawdziwi, żywi ludzie! Wiem, pisałem o tym już kilkukrotnie na blogu. Ale naprawdę siedzenie w domu przed telewizorem i donoszenie przed streama zawartości lodówki to NIE JEST konferencja. Konferencja to sytuacja, gdy radośnie rozmawiając w kółku wzajemnej adoracji w pierwszych rzędach przed sceną, prelegent, członek rzeczonego kółka, orientuje się, że ci ludzie w dalszych rzędach to chyba czekają na jego prezentację :) Śmieszkowanie śmieszkowaniem, ale tu pojawia się pierwsze przemyślenie:
Wszyscy powymieramy
Nie chodzi oczywiście o oczywistą oczywistość. Po prostu fakt, że ludzie po powrocie do konferencji w formule "na miejscu" stęsknieni za sobą zbili się w koła zainteresowań, jest też dowodem na to, że to znów są ci sami ludzie. Edycja po edycji, rok po roku, robimy się coraz starsi. A młodych twarzy jak na lekarstwo! Nomen omen - to trochę tak jak z lekarzami właśnie, branżą niesłychanie ważną, starzejącą się w szybkim tempie, znacznie szybszym, niż uzupełnianie. Oczywiście praca w cyberbezpieczeństwie jest bardziej "sexy" i pewnie fajniejsza, niż robota sieciowca. Ale jeśli zabraknie sieciowców, to nie będzie czego bronić.
A może przesadzam i po prostu na PLNOG30 młodzi nie przyjechali? To nie tylko moje spostrzeżenie. Pamiętam poprzednią edycję tej konferencji w tym samym miejscu, gdzie w lobby ze stoiskami partnerów ciężko było się przepchnąć. Teraz między uczestnikami chwilami hulał wiatr... Ciekaw jestem, czy to w ogóle nowa post-pandemiczna rzeczywistość? Trochę rozleniwienie, trochę firmy tnące koszty delegacji i biletów na konferencje?
Jeśli tak, to może dobrym pomysłem jest podejście, które przetestuję jeszcze w tym miesiącu na konferencji Bezpieczeństwo Dzieci i Młodzieży w internecie (o niej też Wam oczywiście opowiem)? Tam część uczestników weźmie udział osobiście (ja też), zaś pozostali w formule on-line.
Z ogródka prezesa - do Ukrainy
Choć w samej nazwie PLNOG30 tkwi angielskie słowo "Network" ja akurat na dedykowaną kwestiom sieciowym ścieżkę nie trafiłem ani razu. Nie moje tematy, na prelekcje na takim poziomie jak na tej imprezie jestem - wybaczcie bezpośredniość - za głupi (merytorycznie).
Co innego, gdy René Fichtmüller, prezes zarządu Global Network Operators Group, opowiada o tym, co działo się w jego życiu po wybuchu wojny w Ukrainie. Gdy po podróży do Lwowa i dalej z pomocą humanitarną, zobaczył na własne oczy jak wojna wpływa na telekomunikację. Jak ważny jest internet w codziennych aktywnościach nie tylko humanitarnych na terenie objętym działaniami wojennymi. Jak błyskawicznie te ostatnie potrafią zniszczyć infrastrukturę telko i w jakich warunkach (gruzy, leje, wraki), gdy tylko zrobi się bezp... cóż, mniej niebezpiecznie, pracują naprawiający zniszczenia inżynierowie.
Akcja "Keep Ukraine connected" szybko okazała się potężnym wyzwaniem logistycznym. Od stworzenia bazy danych (chętnych, oferujących różnorodny sprzęt, było mnóstwo, trzeba było te dane skorelować z oczekiwaniami z Ukrainy) poprzez magazynowanie (gdy ogródek Rene był już pełen pudeł, kolejne przyjmowali jego sąsiedzi) skończywszy na pieniądzach na to wszystko (z tym było paradoksalnie najprościej, w sumie do Ukrainy trafił do tej pory sprzęt wartości przeszło miliona dolarów).
Żaden sprzęt jednak nie pomoże, gdy jedną z pierwszych rzeczy, które po wejściu do miasta robiły okupacyjne wojska, było znalezienie centrum komunikacyjnego. A tam "przekonanie" - nierzadko przystawiając broń do głowy - obecnej tam obsługi by jednak wyłączyła sieć...
PLNOG30, czyli o (prawie) wszystkim
Chciałem Was spytać, czy pamiętacie swój numer GaduGadu, gdy przypomniał mi się ten mem:
To może inaczej. Korzystacie z Messengera? No ba! A może z WhatsAppa? Signala? Te trzy komunikatory pojawiły się w sieci odpowiednio w 2011, 2009 i 2014 roku. GaduGadu natomiast, wyprzedzone tylko przez ICQ (którego de facto było klonem) powstało w roku 2000. Czyli jest starsze od obecnych studentów pierwszych lat :) Prezentacja Romualda Remusa i Grzegorza Leszczyńskiego przedstawiła jak dla mnie wzorcowe studium upadku naprawdę ciekawego polskiego pomysłu. Najpierw przeinwestowanego (z mnóstwem serwisów pobocznych i jedynie komunikatorem zarabiającym na reklamach i 300 pracownikami!), a potem oddającego pole nowym tworom, "bo przecież to zagraniczne to na pewno lepsze".
Adam Lange z - między innymi - Zaufanej 3 Strony opowiedział historię niejakiego Łukasza Rubackiego, który tworząc fałszywe zbiórki miał tyle tupetu, by rejestrować domeny, używane w scamach na prywatnego maila (i który "wypłynął" mi już trzy lata temu podczas innego śledztwa).
Fraud wykryty w sekundę
Łukasz Bromirski z Cisco, jeden z 14 prelegentów z... pierwszej edycji PLNOG, przygotował prezentację o BGP hijackingu tak dobrą, że nawet ja ją zrozumiałem :) Maciej Broniarz uświadomił uczestników, że niektórzy są tak lekkopółsprytni, że "na w razie czego" w logach ich systemów można znaleźć nawet hasła użytkowników. Andrzej Karpiński opowiadał o testowanym obecnie na ok. milionie klientów kilku polskich banków (za ich zgodą oczywiście) systemie biometrii behawioralnej. Rozpoznaje on po sposobie w jaki używamy klawiatury/myszy/smartfona z 96% prawdopodobieństwem, że to my. Jeśli nie my - potrafi w ciągu sekundy zablokować podejrzaną aktywność. Mnie tym "kupił" - chciałbym, żeby mój bank z tego korzystał.
A na koniec z rozdziawionymi ustami słuchałem opowieści Wojciecha Ścigały z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej o tym jak wiele dzieje się w eterze przed startem i w trakcie lotu statku powietrznego i Marcina Kowalskiego z CloudFerro, wyjaśniającego, że cykliczne obrazowanie satelitarne może wykazać osuwanie terenu na poziomie milimetrów (a dane, które póki co zgromadzili, mieszczą się w 30 zapełnionych "pod korek" szafach rackowych :) )
PLNOG30 przeszedł do historii. Jak zwykle było ciekawie, rozpiętość tematów spora (od juniora do hardkora). Za pół roku kolejna edycja - ciekawe, czy potwierdzi, czy rozmyje moje obawy? Ja chętnie zajrzę, na pewno będzie warto.
Komentarze