Nie jestem pewien, czy bardziej przykuły naszą uwagę nazwiska graczy, którzy zmienili klub, czy może raczej okoliczności, w jakich to następowało. Z całą pewnością jednak zamknięte właśnie okno transferowe było ciekawe, zwłaszcza że wśród piłkarzy w nowych barwach są kandydaci do gry w kadrze na Euro.
Najpierw do Kaiserslautern z pierwszoligowej Polonii Bytom trafił 19-letni Jakub Świerczok i ze względu na wymuszoną pauzę napastnika Shechtera od razu wskoczył do podstawowego składu. W tym samym kierunku co Świerczok miał podążyć Ariel Borysiuk. Piłkarz Legii zdążył nawet uzgodnić warunki indywidualnego kontraktu. Wtem jednak udał się do Belgii, do FC Brugge, gdzie przeszedł badania medyczne i… wrócił do Niemiec, choć w międzyczasie w prasie pojawiały się już wypowiedzi poirytowanych niemieckich działaczy. W debiucie Borysiuk również wyszedł w pierwszej jedenastce, jednak w 40 min. zobaczył czerwoną kartkę.
Na konto Legii wpłyną 2 mln euro w dwóch ratach, jednak klub nie zamierza tej kwoty wykorzystać na sprowadzenie nowych graczy. Do zespołu dołączył jednie młody Ghanijczyk Albert Bruce. Hiszpan Koke nie podpisał kontraktu, bo duża część jego wynagrodzenia miała być uzależniona od gry w pierwszym składzie. Japończyk Matsui byłby za drogi w utrzymaniu. Jako że kontuzje leczą Ljuboja, Radovic i Rybus, a Michal Hubnik ma być gotowy do gry za 6 tygodni, atak Legii opierać się będzie na ofensywnych pomocnikach. Dzięki temu, przynajmniej na początku sezonu, większą szansę na grę będą mieli młodzi Polacy.
Paweł Brożek był łączony przez media z Glasgow Rangers, lecz ostatecznie został wypożyczony do odwiecznego rywala tego zespołu - Celticu Glasgow. Wcześniej potwierdzono transfer do Celticu obrońcy Śląska Wrocław, Jarosława Fojuta. W szkockim zespole najwyraźniej doszli do wniosku, że jeśli sprowadzać Polaków, to parami, tak jak kilka lat temu Artura Boruca i Macieja Żurawskiego. Nawiasem mówiąc, Paweł Brożek zdementował rzekome wypożyczenie brata Piotra z Trabzonsporu do Samsunsporu.
Do Jagielloni Białystok na zasadzie wypożyczenia powrócił z Racingu Genk Grzegorz Sandomierski. Bramkarz na początku czuł się za granicą mocno zagubiony i choć z czasem zaczął robić postępy, do pierwszego składu miał daleko. Co ciekawe, powrót do Polski nastąpił akurat w momencie, gdy pierwszy bramkarz Racingu doznał kontuzji. Nikt się jednak o Polaka nie upomniał. Ludovik Obraniak za milion euro przeniósł się do Bordeaux, gdzie w miniony weekend zdążył zdobyć swoją pierwszą bramkę. Adam Matuszczyk został wypożyczony do Fortuny Dusseldorf.
O Euzebiuszu Smolarku słuch zaginął, gdy piłkarz z Polonii Warszawa przeniósł się do katarskiego Al.-Khor. Choć zarzekał się, że z gry w reprezentacji nie zrezygnował - o czym miały świadczyć powołania w przeszłości dla Jacka Bąka, gdy ten grał w Al-Rajjan S.C. - nikt jego słów nie traktował poważnie. O tym, że jego grą specjalnie się nie interesowano, najlepiej świadczy informacja o rzekomej bramce Smolarka, której jednak zdobyć nie mógł, bo… już go w klubie nie było. Oto bowiem ze względu na limit obcokrajowców i chęć zatrudnienia środkowego pomocnika spoza Kataru Polakowi podziękowano. Przeniósł się do holenderskiego Ado Den Haag.
Polonia natomiast sprowadziła Avirama Baruchyana i Vladimira Dwaliszwiliego. Podobno jest zainteresowana również pozyskaniem Sebastiana Boenischa. Lewy obrońca Werderu Brema wrócił po kontuzji, lecz obecnie gra wyłącznie w trzecioligowych rezerwach. Z zespołem w dziwnych okolicznościach - co jednak chyba nikogo już… nie dziwi - pożegnali się wiceprezes Włodzimierz Lubański i dyrektor sportowy Kazimierz Jagiełło.
Wobec biernej postawy na rynku transferowym Legii, Wisły Kraków i Lecha Poznań, obok Polonii najlepiej wzmocnionym zespołem w polskiej lidze wydaje się Śląsk Wrocław. Skład uzupełnili Słoweniec Dalibor Stefanović i Słowak Patrik Mraz, a Jarosław Fojut odejdzie dopiero po zakończeniu sezonu. Dodajmy, że w tym samym czasie Lechię Gdańsk opuści młody bramkarz Wojciech Pawłowski, który trafi do hiszpańskiej Granady, choć tak naprawdę zainteresowali się nim działacze… włoskiego Udinese. Oba kluby mają jednego właściciela, dlatego Pawłowski najpierw trafi do Hiszpanii, gdzie będzie miał większą szansę na grę. Nie wiadomo, czy w Lechii zastąpi go drugi bramkarz Sebastian Małkowski, bo na Facebooku wyraził swoje, delikatnie mówiąc, oburzenie, po decyzji o przedłużeniu zgrupowania zespołu w Turcji.