Marek wywołał do tablicy wszystkich zagorzałych kibiców piłki nożnej. Z największą chęcią przedstawię swoją wizję, choć wróżką Sybillą nie jestem, a z kart Tarota fascynują mnie tylko kolorowe obrazki.
Holandia – Dania (2:0)
Pomarańczowi są głodni sukcesu. Żeby dobrze wejść w turniej, najlepiej wygrać pierwsze spotkanie – takie trywialne hasło przekaże zapewne trener Holendrów swoim piłkarzom. Ale…, jak każdy rywal podejmujący walkę, może stawić opór. Jednak duńskie fundamenty są chyba za słabe i jeszcze w pierwszej połowie runą mury.
Japonia – Kamerun (1:3)
Jarek swoim silnym kibicowaniem z Warszawy, tak mocno będzie wspierał reprezentację Kamerunu, że wuwuzele to pikuś. Szał radości piłkarzy z Kamerunu będzie odtańczony przy bocznej linii aż trzykrotnie. Cicha i bez charakteru Japonia zdoła ustrzelić bramkę pocieszenia.
Włochy – Paragwaj (1:0)
Zawsze, gdy oglądałem mecz piłkarski z moim dziadkiem, on powiadał: „Bartek, piękna gra zawsze odchodzi na bok, bo najważniejszy jest wynik. Jeśli ktoś zapyta o mecz, który odbył się dziesięć lat temu, nie będziesz pamiętał tej finezji i nikt tego nie zapisze. Ale wynik będzie zapisany we wszelkich kronikach”. Tak właśnie jest z reprezentacją Włoch. Dlatego wpadnie jedna bramka, być może wypracowana, być może w ostatnich minutach…