Odpowiedzialny biznes

Prawdziwe piękno prawdziwego sportu

Michał Rosiak Michał Rosiak
03 października 2011
Prawdziwe piękno prawdziwego sportu

Oglądam mecze piłkarskiej reprezentacji Polski, czasem popatrzę na siatkarzy, lekkoatletów, że o futbolu amerykańskim na krajowym podwórku już nie wspomnę. Wczoraj jednak 10 tysięcy ludzi biegnących przez Warszawę pokazało wszystkim na czym polega prawdziwy Sport przed naprawdę duże S.

Od niemowlaka (one akurat były wiezione w wózkach przez rodziców) do pokolenia dziadków, zawodowcy i debiutanci, biegnące ramię w ramię małżeństwa i rodzice z dziećmi, Rzymianie, Spartanie, a nawet gracze futbolu amerykańskiego w "strojach służbowych" - w niedzielę przez centrum stolicy przebiegł chyba cały przekrój naszego społeczeństwa, coś, co statystycy nazywają "próbą reprezentatywną". Jest coś krzepiącego w oglądaniu tak nieprzebranej fali ludzi podczas imprezy sportowej, a nie na niedzielnych zakupach, w samochodzie, czy przed telewizorem. Co więcej - na ulicach nie ma przedstawicieli szerzącej się w internecie fali nienawiści do "tych baranów, korkujących miasto, którzy powinni iść sobie biegać do lasu". Wręcz przeciwnie - co krok widać i słychać kibiców, którzy nie szczędzą gardeł, dopingując zupełnie obcych sobie ludzi. Drodzy kibice, naprawdę jesteście świetni, genialni i wiele osób bez waszych okrzyków najzwyczajniej w świecie nie dałoby rady. Nie wszyscy bowiem - jakimkolwiek truizmem by się to nie wydało - walczą o miejsce na podium, dla znacznej większości przeciwnikami jesteśmy my sami, nasze słabości i duma po przebiegnięciu linii mety wcale nie musi być mniejsza od tej, którą odczuwa się na podium.

W świecie, gdzie co krok słychać o wielkich pieniądzach w sporcie, kibolach, "przekrętach", że o polityce już nie wspomnę, impreza oddająca pierwotną ideę sportu nie tylko wpływa na zdrowie fizyczne i promuje zdrowy tryb życia, ale i - co równie ważne - krzepi psychicznie. I choć 10 km to nie jest spacerek, to uwierzcie mi - jest do przebiegnięcia :)


Odpowiedzialny biznes

Wygraj bilety na UEFA EURO 2012

Marek Wajda Marek Wajda
03 października 2011
Wygraj bilety na UEFA EURO 2012

Miesiąc temu zaprosiłem Was na reportaż z planu filmowego reklamy Orange z Polską Reprezentacją Piłkarską. Dzisiaj zapraszam Was na finalny efekt. I pamiętajcie - ciągle macie szansę wygrać bilety na UEFA EURO 2012!

re


Odpowiedzialny biznes

To była warszawska sprawa

Bartosz Nowakowski Bartosz Nowakowski
03 października 2011
To była warszawska sprawa

Robert Maaskant promuje zdrowy styl na każdym froncie. Do pracy przyjeżdża (również na każdy mecz w Krakowie) rowerem, a nie samochodem. Nie wiem jak wracał wczoraj z Warszawy do Grodu Kraka, ale na przemyślenie kilku (może kilkunastu) spraw mógł wybrać się na przejażdżkę rowerkiem za drużynowym autokarem. A może cała drużyna powinna jechać rowerami? Przed meczem padały pompatyczne hasła, ale zgodzę się to był szlagier kolejki. Na Pepsi Arenie rekord frekwencji i z tego tytułu skorzystał pewien pan, który w przerwie oświadczył się pewnej kobiecie na oczach całego stadionu. Jakoś ciężko było klęknąć przed wybranką, dlatego "Żyleta" pomogła. Życzę szczęścia na dalszej życiowej drodze. Legia na fali wznoszącej. Warszawska drużyna bez skrupułów wykorzystała moment słabości przeciwnika. Po czwartkowych pucharach położyła na kolana mistrza Polski. Cieszy również fakt, że grę kreowali tacy piłkarze jak: Janusz Gol, Maciej Rybus, Michał Żyro. Polska młodzież, w której można pokładać nadzieję, zaprezentowała swoje możliwości przeciwko międzynarodowej wieży Babel.

A co działo się na innych stadionach w naszym kraju?

We Wrocławiu Orest Lenczyk powiedział, że po wygranej z Polonią Warszawa patrzy jego zespół patrzy z góry. Taki stan na pewno nie zmieni się przez dwa tygodnie. W mieście nad Odrą jeszcze panuje jakiś niespokojny duch boksu. Jacek Zieliński po meczu odczuwał taki ból, jakby zbił go sam Kliczo.

Łódzki Klub Sportowy zagrał pierwsze spotkanie na własnym stadionie. Jakie efekty? Zwycięstwo. Co prawda był to "wielki mecz na szczycie", ale widać, że doświadczenie pięknych trzydziestoletnich nabiera rozpędu. Przed sezonem trochę inaczej wyobrażałem sobie grę Podbeskidzia. Pewnie wpływ na taki wizerunek miały mecze Pucharu Polski w ubiegłym sezonie.

Dwa mecze przyjaźni w tej kolejce. W Chorzowie między miejscowymi zasiedli kibice Widzewa. I troszkę niespodziewany wynik, bo miejscowi rozbili przyjaciół. Cały mecz przypominał spotkanie treningowe. Słoneczko, kiełbaski, ogólnie piknik. Nie duża różnica w Krakowie. Bramki dla Lecha zdobywa Rudnevs, a to też żadna nowość. Chłopak natrzaskał już czternaście bramek i po tej kolejce wyrównał wynik króla strzelców z ubiegłego sezonu.

Lecz król strzelców Tomasz Frankowski z ubiegłego sezonu nie daje za wygraną. Dla Jagiellonii przeciwko Zagłębiu Lubin strzelił dwie bramki i w całej karierze ma już... 155. Tym wynikiem dogonił Włodzimierza Lubańskiego. Nic tylko pogratulować.

Przerwa i chwila oddechu w polskiej kopanej. Oczywiście zawsze powstaje pytanie, komu taka przerwa pomoże, a komu zaszkodzi?

Scroll to Top