Widzimy, jak bardzo leży Wam na sercu los młodych puszczyków. Wiemy, że niektórzy z Was się niepokoją. Dlatego kolejny raz zapewniamy, że ptaki są pod nieustanną obserwacją i troską ekspertów, którym ufamy. Wszystkie działania konsultujemy ze Stowarzyszeniem Ochrony Sów. Jak wygląda teraz sytuacja w gnieździe opowie Bartek Gott. To dzięki jego pomysłowi i determinacji wielu zaangażowanych osób powstały gniazda dla ptaków na naszych stacjach bazowych. Bartek kieruje firmą Orange Energia, a prywatnie jest wielkim pasjonatem ornitologii i członkiem Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Warto przeczytać.
***
W Liszkowie na naszej stacji bazowej wykluły się puszczyki. Wielu z Was śledzi losy najwyżej położonego w historii Polski lęgu tego gatunku (65 metrów nad ziemią). Zamontowana w budce lęgowej kamera umożliwia obserwację dzień i noc, a sytuacje, których jesteśmy świadkami wzbudzają wiele emocji. Dlatego przygotowałem kilka informacji, które pomogą Wam lepiej zrozumieć, co już się zadziało, aktualnie dzieje i będzie działo w liszkowskim gnieździe.
Trudne początki
W 2022 roku w Liszkowie na stacji bazowej, w ramach współpracy ze Stowarzyszeniem Na Rzecz Dzikich Zwierząt "Sokół", zainstalowaliśmy gniazdo dla sokołów wędrownych, wspierając odbudowę populacji tego gatunku w naszym kraju. Wiosną tego roku para puszczyków i para pustułek toczyły zaciekłe boje o to lokum. Nie wiadomo, jakby się to skończyło, gdyby nie pomysł jednego z ornitologów śledzących transmisję z gniazda. Zaproponował on, aby poniżej na tej samej wieży zainstalować gniazdo dla pustułek. Tak zrobiliśmy, a pustułki w zasadzie natychmiast, zajęły przygotowaną dla nich alternatywną budkę. Jej montaż trwał możliwie krótko, niestety hałasy wypłoszyły wysiadującą samicę puszczyka. Pozostawiła ona jaja na ponad 9 godzin, co jest dla tego gatunku najdłuższą znaną przerwą w trakcie wysiadywania na jego końcowym etapie. Na szczęście dzień był bardzo ciepły, a sowia mama wiedziała co robi i 5 dni później wykluło się pierwsze pisklę.
Prawa przyrody
Z sześciu złożonych przez samicę jaj wykluło się sześć piskląt. Pomiędzy wykluciem się pierwszego pisklaka 2 kwietnia, a wykluciem ostatniego 7 kwietnia minęło w ptasim świecie mnóstwo czasu. Ostanie dwa pisklęta były zdecydowanie mniejsze i słabsze od reszty gromadki, dlatego ich szanse na dostanie się do jedzenia - w przypadku deficytu pokarmu - były niewielkie. Jak wiecie nie skończyło się to dla nich dobrze i w gnieździe pozostały cztery pisklaki.
Pora w świat
Po 4-5 tygodniach puszczyki opuszczają gniazdo. Przez kolejne 2-3 miesiące rodzice będą im jeszcze pomagać i uczyć polować. Kiedy puszczyki zasiedlą dziuplę drzewa, sprawa z opuszczeniem gniazda jest prosta. Podloty, które jeszcze nie do końca potrafią latać, podfruwają z gałęzi na gałąź doskonaląc tę umiejętność. Zawsze też mogą pomagać sobie pazurami wspinając się, bądź zsuwając po korze. Sprawa może być trudniejsza w przypadku gniazda w Liszkowie. Wysokość wieży, a także stalowa konstrukcja mogą stanowić spore wyzwanie dla maluchów.
Co robić? O wsparcie w tej sytuacji poprosiliśmy Sławomira Rubachę, prezesa Stowarzyszenia Ochrony Sów. Rozważane były dwa scenariusze. Przeniesienie podlotów na dół do zamontowanej budki lęgowej na pobliskim drzewie lub pozostawienie ich w gnieździe na wieży. Po konsultacjach zapadła decyzja, aby ptaki pozostawić w miejscu, które rodzice wybrali na lęg. Po pierwsze właśnie dlatego, że same je wybrali. Po drugie przenoszenie piskląt zawsze niesie za sobą ryzyko, że rodzice ich nie odnajdą. Po trzecie znane są przypadki lęgów puszczyka na poddaszach lub wieżach kościelnych, gdzie młode ptaki nie miały pomocnych gałęzi i pnia, a jednak pierwsze loty odbywały z powodzeniem.
Od początku maja ciekawskie pisklaki wyglądają rodziców z podestu gniazda. W nocy 5 maja jeden z nich podfrunął na dach gniazda i póki co nie wrócił. Młode są już na tyle duże, że podfruwają samodzielnie, a ich wędrówki poza gniazdo są nieuniknione. W tym przypadku nawet, jeżeli podlotowi nie uda się samodzielnie wrócić do gniazda, wciąż ma szanse na przeżycie. Będzie nawoływał rodziców, którzy mogą go dokarmiać poza gniazdem.
To pierwszy znany w polskim świecie ornitologicznym tak wysoko umiejscowiony lęg puszczyków, dlatego trudno przewidzieć, jak dla młodych skończy się ta historia. Trzymamy za młode puszczyki kciuki, ale nie ingerujemy w tym przypadku w scenariusz napisany przez przyrodę. Wspólnie z ornitologami ze Stowarzyszenia Ochrony Sów mamy do Was prośbę o zrozumienie i zachęcamy do dalszych obserwacji oraz dopingowania sowiej rodziny.
Bartek Gott
Komentarze
Biedne puszczyki
OdpowiedzKomentarze mówią prawde