Krzysztof Hołowczyc dwukrotnie w Rajdzie Dakar był piąty. W ubiegłym roku wygrał etap. W tym - przesiadł się do MINI All 4 Racing, zmienił pilota (jechał z Filipe Palmeiro), dołączył do zespołu utytułowanego Peterhansela, ubiegłorocznego zwycięzcy. Zapowiadał walkę o podium. Na trzecim etapie wyprzedzał, zmienił tor, spadł z trzymetrowego uskoku. Jechał ok. 130 km/h, zdążył wcisnąć hamulec i zmniejszyć prędkość do ok. 70 km/h. Samochód uderzył o piasek stroną kierowcy.
Mimo odczuwanego bólu Hołowczyc próbował jechać. Po niecałym kilometrze dał za wygraną – wezwał helikopter ratunkowy. Diagnoza szpitala w Limie potwierdziła przypuszczenia: kilka złamanych żeber, jedno pęknięte, uraz kręgosłupa. Prawdopodobnie Hołowczyc spędzi kilka dni w szpitalu i wróci do Polski. Powoli wychodzi z szoku powypadkowego. Przyznaje, że psychicznie jest wrakiem.
Znakomicie radzi sobie za to Adam Małysz. Były skoczek ma znacznie szybszy samochód niż przed rokiem. Wtedy celem było dojechanie do mety. Teraz Małysz chciałby znaleźć się w pierwszej dwudziestce. Po czterech etapach w klasyfikacji generalnej jest 19. Wśród motocyklistów najlepiej radzi sobie Jakub Przygoński – 9. w generalce. Największe szanse na podium mają polscy kierowcy quadów. Rafał Sonik jest trzeci, Łukasz Łaskawiec - piąty.
Rajd potrwa do 20 stycznia. Polskę reprezentuje 18 zawodników. Większość występuje w barwach utworzonej w tym roku reprezentacji Polski. W skład Poland National Team nie weszli kierowcy Orlen Teamu oraz Łukasz Łaskawiec.