Bezpieczeństwo

Raport CERT Orange Polska – to już 8. raz!

Michał Rosiak Michał Rosiak
14 kwietnia 2022
Raport CERT Orange Polska – to już 8. raz!

Osiem lat historii... Tryliony zdarzeń w sieci, niezliczona ilość ewoluujących zagrożeń, wreszcie #CyberTarcza, pomagająca nam stawić im czoła. Setki zapełnionych stron, mnóstwo analiz i wiedzy, którą nasi eksperci regularnie dzielą się internautami. Mam przyjemność i zaszczyt być częścią ekipy, tworzącej Raport CERT Orange Polska od pierwszej edycji. Pamiętacie, jak wyglądał krajobraz cyberzagrożeń w 2014 roku?

WinSpy, Emotet, NotCompatible.C (ten ostatni na komórki z Androidem). Poza Emotetem, który w śladowych ilościach wciąż pojawia się w naszej sieci, ciężko mi wspomnieć pozostałe. 100 tysięcy ataków DDoS rocznie? Najwyższy 93 Gbps? Oj chciałoby się mieć teraz takie liczby jak przy publikacji pierwszego Raportu (jego okładkę wspominamy jako ilustrację do tego materiału) :) W 2016 przeszło 1,5 tysiąca ataków zanotowaliśmy... jednego dnia, a maksymalny sięgnął 476 gigabitów na sekundę.

Raport CERT Orange Polska - historia zagrożeń i naszego rozwoju

Nie będę teraz przechodził przez całą historię cyberzagrożeń w ciągu ośmiu lat, gdy publikujemy Raport CERT Orange Polska. Zawsze możecie spróbować sami, wszystkie edycje znajdziecie na stronie CERTu. Jeśli choć trochę interesujecie się temat, polecam przyjrzenie się choćby tytułom rozdziałów. Raport CERT Orange Polska to nie tylko ciekawe udokumentowanie rozwoju cyberzagrożeń w naszym kraju i na świecie. To także - rany, to brzmi jak strasznie przegadany marketingowy slogan... - dowód na to, jak nasza CERTowa ekipa się rozwijała. Nie tylko w aspekcie doświadczenia, wyposażenia i narzędzi, ale także warsztatu pisarskiego. Jak dziś pamiętam mojego ówczesnego przełożonego, wpadającego z rozwianym włosem do mojego pokoju w biurze dwa dni przed publikacją Raportu 2014 z plikiem wydruków i przerażonym "na-wpół-okrzykiem":

- Rosiu! To jest jakiś koszmar! To trzeba napisać od nowa!

Nasze spojrzenie na bezpieczeństwo w sieci

Aż takiej tragedii nie było, ale czasami perfekcjonizm całkiem się przydaje (nawet kosztem nieprzespanej nocy). Warto jednak zwrócić uwagę, że to był dla nas wszystkich debiut. Nikt nie wiedział, jak naszą twórczość przyjmie rynek, biorąc pod uwagę, że przed nami było już koleżeństwo z CERT Polska. Trochę nerwowo czekaliśmy na reakcję mediów i odetchnęliśmy z ulgą, gdy okazało się, że rynek z radością przyjął kolejne tego typu wydawnictwo. Co więcej, z roku na rok zainteresowanie rośnie, a media chętnie informują o premierach kolejnych edycji, przygotowaniem których zajmuje się spory sztab fachowców, nie tylko w dziedzinie bezpieczeństwa w sieci.

Skąd się bierze to zainteresowanie? Poza treścią oczywiście? Chyba trochę z tego, że nasze spojrzenie na cyberbezpieczeństwo ma swoją specyfikę. Patrzymy na nie z punktu widzenia ISP/operatora telekomunikacyjnego, po części też w odniesieniu do klientów biznesowych. Jesteśmy też operatorem, odpowiedzialny za sporą część ruchu w odniesieniu do całego kraju. No i inwestującym w cyberbezpieczeństwo od 25 lat!

Ćwierć wieku dla Was

Aż się nie chce wierzyć, ale ówczesna Telekomunikacja Polska przewidziała istotną rolę bezpieczeństwa w internecie wtedy, gdy części z moich kolegów z zespołu nie było jeszcze w planach ;) Internet był dobrem luksusowym, z wysoko ustawioną barierą wejścia. Bez nienawiści, bez mediów społecznościowych, pełen ludzi, którzy po prostu lubili bezinteresowanie pomagać innym. Serio, naprawdę tak było! Przyznam Wam szczerze, że trochę za tym tęsknię, ale z drugiej strony - stało się, a skoro jeździmy już samochodami, nie będziemy przecież wracać na konie?

Dlatego w kolejnych latach możecie się spodziewać następnych raportów, a w międzyczasie zaglądajcie na Bloga, na stronę CERT Orange Polska i na naszego Twittera. Tam o zagrożeniach przeczytać częściej, niż raz na rok :) i będziecie wiedzieli, jak na nie zareagować. A na koniec, w czerwcu kolejnego roku, zasiądziecie w fotelu, otworzycie komputer/tablet i przeczytacie, co się działo przez poprzednie 365 dni.

Bądźcie bezpieczni - nie tylko wtedy, gdy wychodzi raport! A jeśli doczytaliście do końca - w nagrodę ;) dla Was bezpośredni link do najnowszej edycji: Raport CERT Orange Polska 2021!

Komentarze

pablo_ck
pablo_ck 22:02 14-04-2022

Ja Cię podziwiam Michale. Gdybym pracował w takiej branży/dziale gdzie tylko z każdej strony mowa o bezpieczeństwie, cyberatakach, etc….to nie wiem czy dałbym radę ? Szacun!

Odpowiedz

Rozrywka

Jak Michał mieczem Wiedźmina wojował

Stella Widomska Stella Widomska
13 kwietnia 2022
Jak Michał mieczem Wiedźmina wojował

Za oknem wiosna, a w telewizji nasz kolejny sezon komercyjny, czyli CP Spring. To znaczy akurat jak to piszę jest wiosna, bo jeszcze wczoraj kiedy planowaliśmy publikacje na bloga, to za oknem mojego biura szalała zima z ogromnymi płatkami śniegu. Także zacznę truizmem – „Kwiecień plecień, co przeplata…” choć chciałoby się już lata. Ale jak już jesteśmy przy przysłowiach, to moje ulubione i chyba dość popularne w ostatnich tygodniach zaczyna się od „Nie strasz, nie strasz…”. Już nawet politycy wkładają je w treść oficjalnych wystąpień. Ale… ja tu nie o polityce dziś (a właściwie staram się nigdy o polityce, a nie tylko dziś), a o naszej najnowszej kampanii, w której oj jak dużo się dzieje. Tak dużo, że potrzebowaliśmy aż dwóch dni zdjęciowych, żeby to dla Was zmieścić w 30 sekundach.

Na planie trzech seriali Netflix

O samej ofercie Orange Love Mini z Netflix przeczytacie więcej o tu. A jak Netflix, to wiadomo – dobre seriale. I jeszcze lepsze, że w tym pakiecie koszty Netflix bierzemy na siebie przez pół roku. W naszym spocie aktor Piotr Głowacki wciela się w bohaterów, aż trzech popularnych seriali. Przyznam się, że widziałam tylko dwa z nich, a do trzeciego mnie jakoś nie ciągnie (choć koleżanki mówią, że dla Henry’ego Cavilla warto ;-)). Dlatego w ogromnej hali zdjęciowej mieliśmy aż trzy serialowe scenografie – ze Stranger Things, Gambitu Królowej i Wiedźmina. Tradycyjnie #EkipaOrange sprawdziła dla Was wszystko zakulisowo.

Jak Michał mieczem z Kalifornii wojował

Byliśmy tam tak długo, że aż Piotr Głowacki zdążył zapuścić wąsa, co udokumentowała dla Was Ulka Woźniakowska, którą jak zawsze ciągnęło w stronę charakteryzatorni i makijażu. Michał Dudziński z kolei testował miecz Wiedźmina. Tak, ten na potwory. Ale pod nadzorem, bo raz, że to niebezpieczna zabawa, a dwa, że ten konkretny przyjechał do nas aż z Kalifornii wraz z medalionem i chyba nie miał dublera, więc trzeba go było pilnować. Co tam się nie działo na tym planie. Był nawet pojedynek szachowy Ulka – Michał, ale w trakcie okazało się, że nasza para… umie tylko w warcaby. ;-)

Dwa światy Piotra Głowackiego– pionu i poziomu

Żeby nie było, że tylko na wesoło, to Ekipa Orange odbyła też mądrą i wartościową rozmowę w przerwie zdjęć z naszym głównym bohaterem - Piotrem Głowackim. Piotr opowiedział trochę o swoich zawodowych poczynaniach. Między innymi o ciekawym projekcie, w którym spotyka się z influencerami i on, reprezentujący świat poziomego ekranu, uczy ich aktorstwa, a oni, stali bywalcy pionu, pokazują mu tajniki mediów społecznościowych. Gdzie znaleźć materiały z tych spotkań i dlaczego Piotr uważa, że od jego młodości upłynęło tak dużo czasu dowiecie się z poniższego materiału. No i zobaczycie w nim Michała z mieczem. Także osobiście uważam, że warto. ;-)

A tak to wygląda ostatecznie

I żeby domknąć tę historię, to tych, którzy nie spotkali jeszcze w telewizji naszej ostatniej reklamy zapraszam na jej emisję tu poniżej. A dla ciekawych garść informacji branżowych. Kreacja powstała we współpracy Orange Polska z Leo Burnett. Produkcją zajęło się Studio Tyrka. Postprodukcją tego materiału zajęła się Orka. Spot wyreżyserowali Państwo Rodzeństwo (bardzo lubię tę nazwę, a kryje się za nią kolektyw reżyserski). Media zaplanował i kupił obsługujący nas od lutego dom mediowy Value Media, a odsłona social mediowa tej kampanii, to tradycyjnie już Follow Agency. Także nie przedłużając zapraszam na seans w świecie Netflix.

Komentarze


Odpowiedzialny biznes

Uczę, aby dać im pewność siebie

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
13 kwietnia 2022
Uczę, aby dać im pewność siebie

Na jej lekcje języka polskiego przychodzą wnuczka, babcia i prababcia. Kiedy startowała z pomysłem uczenia uchodźców, nikt nie odmówił pomocy. Szkoła udostępniła klasę, kolega grafik zrobił plakaty, drugi je przetłumaczył na ukraiński, a dzieci rozwiesiły na osiedlu. Przyszło 15 osób. Zaczęło się od alfabetu.

Szkoła Podstawowa nr 53 na warszawskich Bielanach w soboty otwiera się dla chętnych uchodźców z Ukrainy, którzy chcą się uczyć języka polskiego. Pomysłodawczynią i nauczycielką jest Renata Niezabitowska - Gerard, która na co dzień pracuje w Orange, gdzie odpowiada głównie za dekodery TV.  

Powrót do szkoły

- Pomagałam, jako wolontariuszka na dworcu. Wtedy zobaczyłam starszego, zagubionego Ukraińca. Nie znał ani jednego słowa po polsku. Nie miał gdzie pójść i co ze sobą zrobić,  a co więcej nie potrafił tego wyartykułować. Nikt go nie rozumiał. Pomyślałam, że można pomóc, dając narzędzie do komunikacji w nowym środowisku - podstawy języka polskiego. Mam doświadczenie w nauce polskiego obcokrajowców, więc długo się nie zastanawiałam - wspomina.

Jeszcze w czasach studenckich Renata zaczęła pracować w Instytucie Kształcenia Obcokrajowców ucząc polskiego m.in. Amerykanów, Szwedów czy Francuzów. Głównie ekspatów, którzy przyjeżdżali pracować w firmach albo robili własne interesy. Dlatego nie było stresu na pierwszej lekcji, choć każda lekcja mimo dokładnego scenariusza to pewna niewiadoma.

- Nie trzeba znać ukraińskiego, aby uczyć. Nasze języki są podobne. Czasami pomaga rosyjski. Pamiętam go ze szkoły, a dla naszych gości często jest podstawowym językiem, którym posługują się w domu - przekonuje. - Nie da się nauczyć polskiego w 3 miesiące, ale podstawy można złapać. Na pewno pomogą w codziennym życiu.

Chcę wrócić do Ukrainy

Lekcje zaczęły się od alfabetu, bo niektórzy znali tylko cyrylicę. Za grant od Fundacji Orange kupiła podręczniki i materiały do nauki. - Cudem udało się dostać „Język polski w 4 tygodnie dla Ukraińców”. Popyt był ogromny. Nic dziwnego - mówi.

Na lekcje przychodzą głównie kobiety. Ich dzieci są wtedy pod opieką znajomych Renaty, bawią się w sali obok. - Dzięki temu dorośli mogą skupić się na nauce. Odgrywamy scenki, wymyślamy dialogi i uczymy się przydatnych zwrotów. Jak to z językiem bywa, zdarzają się śmieszne sytuacje. Kto wie, że warzywa to po ukraińsku owoce - pyta.

- Unikamy rozmów o wojnie i rodzinie. Pamiętam ćwiczenie, gdzie zaczynaliśmy zdanie od „Chciałbym/ chciałabym …”, które trzeba było rozwinąć. Słyszałam jedną odpowiedź: „wrócić do Ukrainy”. Takie momenty ściskają za gardło.

Lekcje trwają 2 godziny i są bezpłatne. Plan jest rozpisany do końca czerwca. To łącznie 30 godzin nauki. Ostatnie zajęcia mają być w Zamku Królewskim. Tam pracuje jako ochroniarka jedna z uczących się polskiego Ukrainka. Jeszcze nie wiadomo jak to zorganizować, ale pomysł jest.

- Najbardziej cieszę się gdy dostaję informację, że ktoś z uczących się nie będzie już chodził na zajęcia, bo wyjeżdża w miejsce, które będzie dla niego lepsze - kończy wolontariuszka.    

***

Spotkanie z Renatą Niezabitowską - Gerard jest kolejnym odcinkiem cyklu, w którym przybliżamy wolontariuszki i wolontariuszy Orange Polska zaangażowanych w pomoc dla naszych przyjaciół z Ukrainy. Prawie 1 000 pracowników wspiera ponad 130 różnych inicjatyw, między innymi dzięki grantom ufundowanym przez Fundację Orange. Dodatkowo Fundacja Orange ufundowała 75 grantów dla pracowników goszczących w swoich domach uchodźców z Ukrainy.

Komentarze

Scroll to Top