Piłka nożna działa wbrew jakiejkolwiek logice. I to jest niezmiernie pozytywne. Podobnie jak Pan Stefan Szczepłek, nie potrafię tego zrozumieć. Bo niby jak wytłumaczyć tę sytuację? Poznański zespół, który w lidze spisuje się słabo, na europejskich salonach potrafi podjąć walkę. Skuteczną.
Trener Manchesteru City Roberto Mancini (na marginesie, zawsze podziwiam te jego wiązania szalika) powiedział dla "The Guardian", że "jest zawiedziony przegranym meczem w Poznaniu, ale cieszy dobra postawa jego piłkarzy". Włoch najwidoczniej gorycz porażki przyjął na siebie. Zabieg, o tyle pożądany, że to już trzecia porażka z rzędu. Chociaż w wypowiedziach nie mogło zabraknąć typowych, dla Włochów wypowiedzi. "Wszystko było przeciwko mojej drużynie, a Lech miał szczęście" - stwierdził Mancini.
Zapewne można tworzyć różne teorie i to też jest dodatkowa otoczka futbolu. Oto jedna z nich. Lech może miał szczęście, bo trafił na obniżkę formy Manchesteru City. Tylko kto za dziesięć lat będzie o tym pamiętał? Kto za dziesięć lat będzie pamiętał o stylu gry? Najważniejszy będzie wynik, który został zapisany na sportowych kartach historii.
Pod koniec meczu odniosłem wrażenie, że wiązanie szalika Roberta Manciniego nie było już tak idealne...