Lada moment najpopularniejszy system operacyjny na świecie zacznie przechodzić do historii. 8 kwietnia skończy się oficjalne wsparcie Microsoftu dla Windows XP, systemu, który - w zależności od badania - obecny jest na od niemal 30 do ponad 50 procent komputerów na świecie. Czy to znaczy, że 9 kwietnia te maszyny zaleje zło w czystej postaci?
Niekoniecznie, dla zobrazowania sprawy warto użyć jednak analogii z realnego życia. Wyobraźcie sobie, że wychodzicie do pracy, a wokół Waszego mieszkania/domu ktoś zaczyna się kręcić. Jeśli żyjecie wystarczająco dobrze z sąsiadami, to prędzej czy później zainteresują się tym, że ktoś grzebie przy Waszych zamkach, prawda? No to teraz wyobraźcie sobie, że sąsiedzi nagle przestają się interesować - każdy, kto mija Wasze drzwi, patrzy akurat gdzieś indziej. No właśnie...
"Sąsiedzi" z Microsoftu od najbliższej środy nie będa już patrzeć na drzwi z napisem "Windows XP", dlatego grzebać przy nich będzie mógł każdy, ile mu się żywnie podoba. Co więcej, nawet jeśli okaże się, że w którymś z zamków wystarczy przestawić małą zapadkę, żeby było bezpieczniej, nikt tego nie zrobi...
Czyli co, panika? Można też przez jakiś czas samemu łatać nasze drzwi, np. przybijąc do nich na krzyż deski (tzn. zainstalować wszystkie łatki bezpieczeństwa, pilnować uaktualnień aplikacji, firewalla i oprogramowania antywirusowego), tym niemniej zanim to wszystko zacznie się rozłazić, trzeba wybrać najprostsze rozwiązanie - kupić nowszą wersję "okien" albo przestawić się na którąś z dystrybucji Linuxa. Ja już nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem w Orange Polska "ikspeka" i mam nadzieję, że inne firmy też już dawno poszły tym torem. No chyba, że używają starego systemu w podsieciach absolutnie bez dostępu do internetu, gdzie może się "kisić" nawet do końca świata i o jeden dzień dłużej.
No i ciekawe jak poradzą sobie operatorzy bankomatów...
Fot. hashashin/Alberto, Wikimedia Commons (Creative Commons licence)