Mai Włoszczowskiej gratuluję zdobycia kolejnego mistrzostwa Polski w jeździe indywidualnej na czas. Maja na swojej oficjalnej stronie przyznała, że indywidualna próba czasowa nie należy do jej ulubionych, ale za to sprawiedliwych.
A teraz szybko przenosimy się na zachód Europy, gdzie również mają miejsce czempionaty poszczególnych krajów. I tak we Francji 11. raz podczas indywidualnej jazdy na czas triumfowała Jeannie Longo. Wszystko w porządku, do momentu, gdy spojrzymy w metryczkę pani, mamy, babci!? Longo. Zdaję sobie sprawę, że kobiet o wiek się nie pyta, tym bardziej nie wypomina, ale napiszę. Pani, mama, babcia Longo skończyła 52 lata.
Osobiście bardzo podziwiam Longo. I nie chodzi o osiągnięcia, bo lista jest tak długa jak kolej transyberyjska. Niesamowite są jej chęci i wytrwałość. To dla mnie wzór jeśli chodzi o te cechy. Przecież Francuzka mogłaby spokojnie cieszyć się wolnością poza sportową, oddać się innym życiowym pasjom. Chodzą słuchy, że pani Longo wyśmienicie gotuje.
Na myśl przychodzi mi kilka wielkich postaci, które mogłyby podziwiać świat nie martwiąc się zupełnie sportową otoczką. Sir Alex Fergusson, Ryan Giggs (chyba nie dostanie tytułu sir), w Polsce na pewno Orest Lenczyk czy Tomasz Gollob. Niech takich pasjonatów kroniki sportowe zapisują jak najwięcej.