Tak, jak obiecałam tydzień temu, dzisiaj prezentuję Wam mój drugi typ telefonu na wakacje. Pierwszy wpis z serii znajdziecie tutaj: Telefon na wakacje : LG V40 ThinQ
Motorola Moto G7 dość długo czekał na swoją kolej. Od premiery tego modelu minęło parę miesięcy, a ja ciągle odkładałam testy na dogodny moment. I w końcu nadszedł, w czerwcu, kiedy wybrałam się w podróż do Azji. Nauczona doświadczeniem, w dłuższą podróż zawsze zabieram ze sobą rezerwowy telefon – na wypadek zgubienia, kradzieży, czy uszkodzenia mojego podstawowego telefonu. Drugi telefon przydaje się też jako GPS , interaktywny przewodnik, hot spot dla innych urządzeń, dodatkowy ekran do oglądania seriali, czy aparat fotograficzny. Podczas mojego urlopu nie oszczędzałam Moto G7 – na początku nosiłam go ze sobą awaryjnie, jednak szybko okazało się, że prawie cały czas z niego korzystam. Jak sobie poradził?
5000 mAh, czyli ładowanie baterii raz na dwa dni
Kluczowym parametrem dla podróżnego telefonu jest moc baterii. Według specyfikacji dla Moto G7 wynosi ona 5000 mAh, czyli dużo w porównaniu do popularnych smartfonów. I choć znałam specyfikację, to i tak byłam zaskoczona wydajnością baterii. Przy naprawdę intensywnym korzystaniu z internetu, robieniu zdjęć, oglądaniu filmów, używaniu telefonu jako hot spotu oraz GPS, ładowałam telefon raz na dwa dni. To naprawdę świetny wynik, biorąc pod uwagę, że przebywałam w gorącym i wilgotnym klimacie, który skraca żywotność baterii. Na plus zaliczam także funkcję szybkiego ładowania – w ciągu godziny ładowałam baterię do 100%.
Największe zaskoczenie: aparat
Nieodłączną częścią podróży są zdjęcia. Od dawna już nie zabieram ze sobą w podróż aparatu fotograficznego – tę funkcję spełnia smartfon. Podczas urlopu miałam pod ręką swój smartfon i to nim zamierzałam robić większość zdjęć. Postanowiłam jednak sprawdzić, jak radzi sobie aparat w Moto G7. I to było największe zaskoczenie. Nie wiem, jak to możliwe, ale pojedynczy 12 megapikselowy aparat Motoroli poradził sobie tak dobrze (a nawet lepiej), niż podwójny aparat w moim smartfonie. Zdjęcia przyrody? Proszę bardzo. Zabytki? Oczywiście. Jedzenie? Owszem. Zresztą, zobaczcie sami. Zdjęcia nie są poddane obróbce, ani potraktowane żadnym filtrem.
Street food na Khao San Road, Bangkok, Tajlandia
Plaża Cenang na wyspie Langkawi, Malezja
Plaża Tengah na wsypie Langkawi, Malezja
Supertree Grove w ogrodzie Gardens by the Bay, Singapur
Symulacja lasu deszczowego w ogrodzie Gardens by the Bay, Singapur
Plaża Kok Pulau, Langkawi, Malezja
Nie oczekiwałam po średniopółkowym smartfonie TAKICH zdjęć. Są ostre, wyraźne i wiernie oddają kolory. Moto G7 poradził sobie także ze zdjęciami nocnymi, które są bardziej wymagające. Smartfon ma także przedni, 8 megapikselowy aparat.
Pokaz świetlny w Marina Bay Sands, Singapur
Wyświetlacz do filmów
Podczas urlopu lubię nadrobić serialowe zaległości. Wieczorem w hotelu, czy podczas długiego oczekiwania na lotnisku zdarza mi się oglądać seriale na telefonie. Na co dzień wolę oczywiście ekran telewizora, ale nie można mieć wszystkiego na raz :-) Moto G7 dobrze sprawdził się w roli ekranu telewizyjnego. Smartfon ma 6,2-calowy wyświetlacz HD+, o współczynniku proporcji 19:9, na którym całkiem komfortowo można oglądać seriale.
Co ja widzę, czyli Google Lens
Moto G7 jest wyposażone w bardzo przydatną w podróży aplikację Google Lens. Appka zintegrowana z aparatem analizuje zdjęcia, rozpoznaje przedstawione na nim obiekty i wyszukuje powiązane zdjęcia i informacje. W praktyce służy jako interaktywny przewodnik, który podpowie wam, na jaki zabytek właśnie patrzycie i dorzuci garść informacji i opinii z przeglądarki. Wystarczy zrobić zdjęcie i kliknąć w ikonkę na dole, a aplikacja rozpozna obiekt i dopasuje informacje.
Wiszący most na wyspie Langkawi, Malezja
I tylko szkoda, że nie jest wodoszczelny…
Zabierając ze sobą Moto G7 na plażę trochę obawiałam się, jak zniesie wysokie temperatury. Niepotrzebnie, bo podczas robienia zdjęć, czy filmowania w pełnym słońcu, nie przegrzewał się, nie zawieszał, ani nie wyłączał. Ale już przy zdjęciach w basenie trochę obawiałam się, czy wilgoć mu nie zaszkodzi – niestety Moto G7 nie jest wodoodporny.
Podsumowując: Motorola Moto G7 Power to zaskakująco dobry telefon ze średniej półki, z doskonałym aparatem, bardzo mocną baterią, sporym wyświetlaczem i przydatną funkcją Google Lens. Na plus zaliczam także bardzo płynne działanie – Moto G7 jest wyposażony w procesor Qualcomm Snapdragon 632 z 4GB RAMu.
Jeśli planujecie zakup telefonu, zdecydowanie zachęcam Was do przyjrzenia się temu modelowi. W sklepie Orange jest dostępny już od 37 zł/mc, przy wyborze Planu Mobilnego 45 na 24 miesiące. Sprawdź: Motorola Moto G7 Power
A jeśli przekonaliście się do Motoroli i jesteście ciekawi, co ciekawego oferuje producent jako rozszerzenie do swoich smartfonów, zajrzyjcie do tego wpisu: 3 największe zaskoczenia podczas Innovation Gardens Summit 2019
Komentarze
Jakbym był w Singapurze to nawet na Androida bym wtedy nie narzekał 😉
OdpowiedzMaurycy, ale tylko tam? 😉
OdpowiedzDużym plusem jest szybkość ładowania, za co wysoko oceniane są chociażby iphony.
OdpowiedzCena smartfonu w stosunku do jakości super!
#OrangeTeam
Agnieszka, dobrze powiedziane (Y)
OdpowiedzZdjęcie „Supertree Grove w ogrodzie Gardens by the Bay, Singapur” ma totalnie nienaturalne kolory i brak tła (niebo ? makieta ? – nie wiadomo, co było tłem, bo nie widać). Pytanie, czy to błąd w sztuce fotografującego, czy jednak coś z automatyką aparatu nie tak ?
OdpowiedzPrześwietlone. HDR by się przydał.
OdpowiedzNie ma co narzekać jak na telefon tej klasy 🙂 Szkoda tylko że nie jest wodoodporny. To stara Defy może kąpać się w szklance z wodą i nic się jej nie stanie ;p
OdpowiedzTło to niebo, zachmurzone, dlatego tak wygląda. To chyba rzeczywiście moje umiejętności tutaj zawiodły. Aparat ma HDR.
OdpowiedzNigdy nie lubiłem Motoroli ale widzę że zdjęcia robi bardzo ładne..
Odpowiedz