Tomasz Hajto w przyszłości zostanie trenerem reprezentacji Polski. Tak, taka właśnie myśl przeszła mi wczoraj gdzieś po zakamarkach głowy, kiedy oglądałem pomeczową konferencję Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok. Widziałem tę "iskrę" i potencjał na trenera kadry. Totalny spokój, opanowanie. Ten stoicyzm w wypowiedziach widziałem już po meczu z Legią Warszawa.
Trenerska kariera byłego kapitana reprezentacji Polski jest zawrotna. Wszystko na wariackich papierach, ale Pan Tomasz jest pilnym, przykładającym się uczniem. Dlatego dostaje licencję za licencją i przejście na trenerkę z LUKS Gomunice na salony Ekstraklasy przychodzi w moment. Teraz, kolejny krok to już objęcie kadry. Nic dziwnego, że się kolana mogą ugiąć od tak szybkich promocji. Stąd też, Pan Tomasz jest w właśnie w trakcie pisania pracy dyplomowej z dziedziny anatomii, dokładnie... Budowy kolana.
Osobiście nie wiem, gdzie są łąkotki i jak działają stawy kolanowe, ale Pana Tomasza uwielbiałem oglądać w polskiej kadrze. Taki prawdziwy kapitan. Ba, przecież to góral z krwi i kości! Zawzięty na boisku, "czyścił" wszystkie akcje i rachował kości. Może dlatego ta fascynacja kolanami? W Bundeslidze z Tomaszem Wałdochem to była jedna z najlepszych środkowych linii obrony. To był boiskowy charakter, zawsze szczery do bólu. Nigdy nie krył się, że lubi przypalić fajeczkę po meczu, kiedy na spokojnie usiądzie w fotelu. Coś te papieroski zawsze za Panem Tomkiem chodziły. W paczkach, kartonach, na granicach...
W każdym razie, Pan Tomasz piłkarskiego świata trochę przebył. Świata mody też nigdy nie odrzucał. Dobrze na żelowany, świecący włos, dobrze skrojona marynarka. W ciemno daję Panu Tomaszowi "Gianni" Hajto wiodący prym wśród najlepiej prezentujących się trenerów Ekstraklasy. I nadal będę obserwował poczynania "Gianniego". Pojedzie jeszcze raz na mundial. W roli trenera. Przecież Vicente del Bosque też grał na pozycji obrońcy.
Na koniec jeszcze taki rodzynek.