Thailand to kraj wolnych ludzi. Jednak na boisku okazuje się, że wolni Tajowie biegają bardzo szybko i w meczu przeciwko Polsce ich atutem będzie właśnie szybkość. Gdy popatrzymy na ostatni ranking FIFA wydaje się, że faworytem są białoczerwoni (58), a nie gospodarze (105). Inaczej jednak uważa Franciszek Smuda, który na dzisiejszym treningu na boisku uniwersyteckim w Khorat powiedział, że faworytem są gospodarze. "Są w środku sezonu, grają ważne mecze w Pucharze Azji i nie ma mowy, żeby nas nie zabiegali - mówi Franz - ich atutem jest też znakomita dyscyplina i zgranie, bo my spotkamy się z pierwszą drużyną kraju. Brakuje im zaledwie kilku podstawowych zawodników grających w ligach zagranicznych." Pamiętajmy, że prowadzi ich nie byle kto bo Bryan Robson (autor najszybciej strzelonego gola na mundialu - w 1982 strzelił bramkę Francuzom już po 27 sekundach gry - choć na razie trener bez dużych sukcesów) To zresztą już trzeci z rzędu angielski selekcjoner Tajów, więc kultura gry gospodarzy jest bliższa europejskiej niż była jeszcze kilka lat temu. W dodatku Tajlandczycy, którzy grają przed własną, bardzo żywiołowo reagującą publicznością, bardzo poważnie podchodzą do turnieju, który dla nich jest bardzo prestiżowy, przede wszystkim ze względu na patrona, ukochanego tu przez naród króla. Jak mówi Su, tłumaczka kadry, piłka choć nie jest sportem narodowym, to jednak jest bardzo popularna a wyniki reprezentacji, są chlubą bądź powodem do wstydu dla milionów kibiców. Stawka dla zawodników i trenera gospodarzy plus oczekiwania kibiców podnosza presję. A ta odciska się też na sędziach, którzy pokazali się już z nienajlepszej strony w meczu z Singapurem, pomagając w zwycięstwie miejscowym. To zaś oznacza, że Smuda obawia się o wynik, choć cały czas podkreśla, że nie przyjechał tu dla zwyciestw, ale by przyjrzeć się z bliska wybranym zawodnikom. "Na tym etapie przygotowań chciałbym aby nasi zawodnicy wytrzymali dłużej niż w meczu z Danią - mówi Franz - dłużej czyli jakieś 60 minut. Bo na wiecej na tym etapie przygotowań nie da się zagrać na pełnych obrotach."
Z drugiej strony trener musi wiedzieć, że nawet na etapie selekcji kibice chcą wyników, bo nikt nie będzie na żywo oglądał meczów przegrywającej raz za razem drużyny.