Wojna? Inflacja? Migracje? Czego baliśmy się w 2023 roku i czego będziemy się bać w obecnym? Oczywiście zagrożenia zależą od tego kogo pytamy. Ja miałem okazję zajrzeć do badania Kryzysometr, zrealizowanego po raz 7. przez Alert Media Communications. Skoro piszę o tym i jest czwartek, to domyślacie się, o co może chodzić, prawda?
Zagrożenia on-line! Tego boi się 43% ekspertów PR i komunikacji, bo właśnie tę grupę ankietuje się na potrzeby Kryzysometru. Moja "ulubiona" kategoria awansowała z trzeciego miejsca w ubiegłym roku. Opinia grupy tych, którzy z jednej strony nie mają nic/wiele wspólnego z IT, z drugiej stoją na pierwszej linii, gdy coś pójdzie nie tak, jest dla mojej branży bardzo ważna. Ludzie, którzy są ekspertami od „gaszenia pożarów” i zawczasu rozpatrują scenariusze potencjalnych kryzysów, zazwyczaj mają wyczucie do tego, co może nas czekać.
Zagrożenia on-line są zawsze
Dlaczego ryzyka w sieci trafiły na pierwszej miejsce i wyprzedziły ubiegłorocznego lidera, trudności gospodarcze oraz negatywny wpływ polityki na życie firmy? Czyżby dlatego, że ostatnie dwa ryzyka są zależne od sytuacji w kraju w danym roku? A ryzyka w sieci? Cóż, one są zawsze. Niezależnie od tego, kto jest przy władzy i jak bardzo zdrożał chleb.
Problemów związanych z internetem boi się 38% przedstawicieli biznesu i aż 62% PR-owców instytucji (wzrost o 1/3 w stosunku do 2023). Bezpieczniaka interesuje przede wszystkim to CZEGO się boją. A tę informację dzięki autorom badania mamy!
Widać, że znacznie bardziej boimy się wycieków danych, cyberataków i deepfake`ów. Mnie ten ostatni problem kojarzy się przede wszystkim z coraz częstszymi obrazkami ilustrującymi fałszywe inwestycje. Sytuacja, gdy polityk, czy celebryta "reklamuje" szemrany interes dla wielu nieświadomych internautów może być wystarczająca, by wydać na to własne pieniądze. A jak może stracić na tym firma? Spójrzmy na ten sam przypadek z odwrotnej perspektywy, gdy prezes znanej firmy „promuje” oszukańczą aktywność.
Cyberataki grożące firmom to z naszej perspektywy - przede wszystkim po wybuchu wojny w Ukrainie - ataki DDoS. Łatwe do wykonania, tanie, mocno efektywne (wyłączenie dostępu do serwisu ofiary, w dzisiejszych czasach - koszmar) i uwielbiane przez grupy powiązane z organizacjami wywiadowczymi. Ci ostatni stoją też za atakami ransomware, destabilizując rynek, blokując sieć dużej firmy i grożąc ujawnieniem wykradzionych jej danych.
PR-owcu, zaprzyjaźnij się z bezpieczniakiem
Na szczęście nie dotyczy to nas, bo my się z Wojtkiem już od dawna się lubimy i doceniamy. Zdecydowanie jednak warto pójść drogą, którą Beata Łaszyn z Alert Media Communications proponowała podczas Kongresu Profesjonalistów PR w 2022 na panelu, w którym miałem zaszczyt brać udział.
PR-owcu, dowiedz się, kto w Twojej firmie zajmuje się cyberbezpieczeństwem i umów się z nim na kawę.
My bez wsparcia PR-owca możemy nie mieć siły przebicia. Człowiek od komunikacji bez twardych danych nawet mając dobrą wolę też wiele nie zrobi. Taka współpraca może przydać się zarówno przed kryzysem, kiedy pozwoli go uniknąć, jaki wtedy, gdy robi się naprawdę gorąco. Niestety, jak wskazuje wiele wydarzeń w historii, praktycznie każdy WIELKI INCYDENT zaczynał się od jednego malutkiego kliknięcia.
Rysunek tytułowy to wbrew pozorom nie jest Wojtek przy pracy. To dzieło Bing Copilota :-)