Odpowiedzialny biznes

Dzieci a dezinformacja

28 kwietnia 2022

Dzieci a dezinformacja

Skala dezinformacji w internecie zwiększyła się od czasu napaści Rosji na Ukrainę. Dziś to fake newsy, trolle, deepfake, manipulacje, a przyszłość pewnie przyniesie nowe jej formy. Ochrona przed tym zjawiskiem to nie tylko kwestia znajomości tych „sztuczek”, ale też umiejętności krytycznego myślenia. Warto wspierać je od najmłodszych lat np. biorąc udział w programie MegaMisja, do którego mogą zgłaszać się szkoły.

Jak pisze Anna Mierzyńska w wydanym przez naszą Fundację poradniku „Dezinformacja. Jak się przed nią chronić?”: edukacja to jeden z najważniejszych elementów informacyjnej tarczy ochronnej. Taka edukacja to nie tylko nauka rozpoznawania dezinformacji w sieci czy podstaw fact-checkingu, ale też nauka krytycznego myślenia, refleksji, czy wyciągania wniosków.

Ze starszymi dziećmi można rozmawiać już o metodach prowadzenia poszukiwań, o tym, jak rozpoznać fake newsa, konto trolla, jakie możliwości daje deepfake, jak nasze emocje i szybkie reakcje są sygnałem ostrzegawczym.

Ale czy jest sposób na to, aby już najmłodsze dzieci w klasach 1-3 przygotować i uodparniać na dezinformację? Jak tworzyć tę tarczę ochronną i nie robić… nudnych wykładów? Dzieci w tym wieku chcą się bawić, spontanicznie odkrywać świat, działać w grupie.

Może zatem tak?:

„Zajęcia rozpoczęliśmy od zabawy w detektywów. Uczniowie pozbierali schowane w sali lekcyjnej puzzle i ułożyli z nich ilustrację, odszyfrowując z niej dwa zapisane słowa: PRAWDA i FAŁSZ. Hasła te były bazą do rozmowy o odróżnianiu informacji wiarygodnych od niewiarygodnych. Zagraliśmy też w grę, od której później bolały nas brzuchy (rzecz jasna ze śmiechu): dzieci podawały dwie informacje, fałszywe i prawdziwe, a reszta klasy próbowała odgadnąć, co jest zmyślone, a co wydarzyło się naprawdę.

Potem podsumowały swoją wiedzę, segregując źródła informacji od najbardziej wiarygodnych według nich, do tych najmniej wiarygodnych. Rozwinęła się gorąca dyskusja.

Na koniec weryfikowaliśmy informacje przyniesione na kartkach przez uczniów klas starszych, których poprosiliśmy o przygotowanie pytań i odpowiedzi (nie zawsze prawdziwych). Starszaki próbowały zrobić nam „psikusa” i przekonać, że krokusy kwitną zimą, a ubrania w rozmiarze XS to największe z możliwych, ale nie daliśmy się nabrać. Na tych zajęciach pierwszaki nauczyły się, gdzie warto szukać wiadomości i które źródło potwierdzi nam konkretną informację”.

Dołącz do MegaMisji

To tylko krótki opis jednych warsztatów w ramach programu MegaMisja Fundacji Orange. Te zajęcia to pole do refleksji, do współpracy, wspólnego poszukiwania odpowiedzi i po prostu dobrej zabawy.

Cały program to 10-miesięczny kurs wpleciony w zajęcia edukacji wczesnoszkolnej lub świetlicowe. który uczy dzieci zdrowych nawyków cyfrowych. Nauczyciele bazują na gotowych scenariuszach, a uczniowie dowiadują się, jak odróżnić informację od reklamy, opinię od faktu. Uczą się weryfikować i kategoryzować źródła informacji. Wszystko to daje im ważne przygotowanie do tego, aby z cyfrowych mediów korzystać w sposób refleksyjny i krytyczny, a w przyszłości nie dać się dezinformacji.

Dzieci w MegaMisji uczą się też, jak zachować umiar w korzystaniu z ekranów, jak chronić swoją prywatność, czym są prawa autorskie w internecie, jak kulturalnie komunikować się i wyrażać swoje opinie.

Zgłoś szkołę już dziś

Do 16 maja szkoły mogą zgłaszać się do nowej edycji programu. Zajęcia rozpoczną się od września. Szczegóły i formularz zgłoszeniowy znajdziecie na stronie Fundacji TUTAJ. Do współpracy w tej edycji zaprosimy 180 placówek.

Czekamy szczególnie na szkoły z małych miast i wsi lub regionów, w których oferta nowoczesnej edukacji jest skromniejsza. Udział w tej inicjatywie jest bezpłatny i jest częścią naszej edukacyjnej misji.

A dodatkowo…

Mamy też opcję dla klas 4-8 na ciekawą nowoczesną edukację? Dla starszych dzieci realizujemy program #SuperKoderzy, do którego też szkoły mogą się właśnie zgłaszać.

Udostępnij: Dzieci a dezinformacja

Odpowiedzialny biznes

Jak chronić się przed dezinformacją?

13 kwietnia 2022

Jak chronić się przed dezinformacją?


Jak działa dezinformacja? Dlaczego bywa skuteczna? Co robić, aby nie wpaść w jej pułapki? Od dziś możecie korzystać z darmowego poradnika „Dezinformacja. Jak się przed nią chronić?” autorstwa Anny Mierzyńskiej. Materiał wydała Fundacja Orange, aby wspierać użytkowników internetu w świadomym i odpowiedzialnym korzystaniu z treści. To szczególnie ważne dziś, kiedy jesteśmy bombardowani dezinformacją w sieci. Także o charakterze antyukraińskim.

„Internet to nie zawody. Warto poczekać i sprawdzić, czy coś jest prawdą” – mówiła Anna Mierzyńska, ekspertka ds. dezinformacji w sieci na webinarze Fundacji Orange, na który ostatnio Was zapraszałam.

Dziś mamy dla Was też bezpłatny poradnik „Dezinformacja. Jak się przed nią chronić?”. A w nim znajdziecie garść dobrych nawyków, sposobów na ochronę i ciekawych case’ów o dezinformacji (także antyukraińskiej).

Czy dezinformacja może szkodzić zdrowiu?

W 2020 roku polski internet obiegł news jakoby do naszego kraju w wyniku pożaru lasu w Czarnobylu zbliżała się radioaktywna chmura. Przekazowi towarzyszyła mapka obrazująca przemieszczanie się tej chmury. Część Polaków, która uwierzyła w tę „wiadomość”, pobiegła do aptek po tzw. płyn Lugola, choć jego wypicie niezgodnie z przeznaczeniem może być bardzo groźne dla zdrowia.

Informacja o radioaktywnej chmurze była fake newsem, a mapka – zwykłą symulacją naukowców o tym, jak taka chmura potencjalnie mogłaby się poruszać. Naukowcy opracowują takie symulacje często i gęsto. Ale ta posłużyła trollom do siania dezinformacji, ilustrując sytuację, która nigdy nie zaistniała.


– „Wiara w fake newsy może być zagrożeniem dla zdrowia i życia. Dlatego trzeba ostrożnie podchodzić do takich sytuacji” – mówiła w czasie webinaru Fundacji Orange i Głosu Nauczycielskiego Anna Mierzyńska, analityczka mediów społecznościowych, zagrożeń informacyjnych, dezinformacji, fake newsów i manipulacji w sieci. Nagranie spotkania dostępne jest na profilu Fundacji Orange na Facebooku i można je obejrzeć w dowolnym momencie. Bardzo polecam!

Eksperci na ratunek

Na szczęście są sposoby, by odróżnić dezinformację od prawdziwego przekazu. A odporność na dezinformację zależy od nas. Chcecie nabrać jej więcej?
Pobierzcie poradnik od Fundacji Orange „Dezinformacja. Jak się przed nią chronić?”, który w syntetycznej „pigułce” podaje, czym jest dezinformacja, dlaczego działa, na jakich naturalnych mechanizmach ludzkiej psychiki bazuje. W publikacji pokazane są konkretne case’y (także bieżącej dezinformacji antyukraińskiej). Zawiera ona wiele praktycznych porad – jak rozpoznać fake newsa czy konto trolla i jakich nawyków bezpieczeństwa informacyjnego warto nabrać, aby odpowiedzialnie „konsumować” treści w sieci.

Autorką publikacji jest Anna Mierzyńska. Materiał czyta się szybko i przystępnie. Zebraliśmy go na specjalnej stronie internetowej, a całą publikację macie tam też do pobrania. Za darmo oczywiście.

Coś dla osób pracujących z młodzieżą

Im większa świadomość na temat możliwych technik dezinformacyjnych, tym większa odporność na to zjawisko. Ale ważne są też kompetencje miękkie: umiejętność krytycznego, logicznego myślenia, wyciągania wniosków i refleksji – także nad swoimi cyfrowymi nawykami. To szczególnie ważne w przypadku rodziców, opiekunów i osób pracujących z młodzieżą. To my, dorośli, musimy dawać młodym dobry przykład cyfrowego obywatelstwa. Doceniajcie ich za to, że zadają pytania, że drążą, że są ciekawi. Wspólnie z dziećmi sprawdzajcie wiarygodność i prawdziwość newsów, które je frapują (w tym też pomoże Wam ten poradnik!).
Dodatkowo, na ostatnich jego stronach znajdziecie kilka przykładowych inicjatyw edukacyjnych dla szkół – przydatnych w prowadzeniu edukacji cyfro¬wej, która pomaga budować odporność na dezinformację wśród uczniów, ale i wśród kadry pedagogicznej.

Dziś potrzebujemy tej odporności chyba bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, bo skala dezinformacji w związku z napaścią Rosji na Ukrainę jest po prostu o wiele większa.

Udostępnij: Jak chronić się przed dezinformacją?

Bezpieczeństwo

Nigdy nie dezinformuj, (czasami) nie informuj

3 marca 2022

Nigdy nie dezinformuj, (czasami) nie informuj

Przeróżnego rodzaju „łańcuszki” krążące po sieci to zazwyczaj w łagodnej wersji rzeczy niewarte uwagi. W ostrzejszej mogą być narzędziami szerzenia dezinformacji, czy nawet paniki. Dziś jednak po sieci krąży obrazek, który jest wyjątkowym przypadkiem naprawdę użytecznego virala.

„Obyś żył w ciekawych czasach!”. Autorem tego powiedzonka, mylnie atrybuowanego nieznanemu chińskiemu mędrcowi, jest tak naprawdę brytyjski polityk Joseph Chamberlain. Nie da się ukryć, że żyjemy w czasach wyjątkowo ciekawych… A ja – świadom wielkiej wagi tego, co za chwilę opiszę – nie spodziewałem się, że będę miał okazję o tym pisać, w kontekście sytuacji w Polsce.

Nie pomagaj rosyjskim szpiegom!

Tak tak, to nie przesada. Jeśli ktoś sądzi, że w naszym kraju nie spotkamy zakonspirowanych pracowników wywiadu Federacji Rosyjskiej, szczególnie w sytuacji, gdy ich kraj zaatakował za naszą wschodnią granicą Ukrainę, jest – wybaczcie – naiwny. Jasne, informacja o jednej, czy dwóch kolumnach wojska pewnie wielkiej różnicy nie zrobi. Jednak wprawny analityk, mając dostęp do danych z całej sieci, jest w stanie uzyskać wiele bardzo wartościowych danych. A wartość informacji wywiadowczych w warunkach konfliktu zbrojnego jest nieoceniona, gdy wiadomo czego, z grubsza kiedy – i gdzie! – można się spodziewać.

Media społecznościowe, czyli wojna na żywo

Skąd w ogóle pomysł na taki tekst w cyklu o cyberbezpieczeństwie? Stąd, że wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, jak ważnym środkiem informacji jest internet. A przede wszystkim media społecznościowe! Nie bez przyczyny wyżej odmalowałem Wam obraz, kojarzący się raczej z filmami z II wojny światowej, czy Zimnej Wojny. Wtedy szpiedzy faktycznie na własne oczy wyglądali kolumn na szlakach komunikacyjnych. Teraz dużą część z ich roli może przejąć właśnie analityk. Siedzący spokojnie, w klimatyzowanym pomieszczeniu, w biurze, analizujący… wpisy w mediach społecznościowych.

Bo przecież nie ma lepszego źródła? To w mediach społecznościowych dzieje się znaczna część naszego życia (im młodsi użytkownicy, tym więcej). To do nich wrzucamy chętnie zdjęcia rodziny, posiłków, czy selfie z dowolnego miejsca. Kto by się nie pokusił o wrzucenie fotografii eszelonu z czołgami? Czy kolumny pojazdów opancerzonych mknącej drogą (dla nich niezbyt) szybkiego ruchu? Czy wojskowych ciężarówek obładowanych tak, że „buda” siedzi na nadkolu? Lajki lecą jak szalone, lans na dzielni…

Zapomnij o lajkach (chociaż na chwilę)

…a sprzęt – a przede wszystkim wykorzystujący go żołnierze – po przekroczeniu granicy i wjeździe na teren konfliktu, w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Zdjęcia są przecież geotagowane. A nawet jeśli nie (lub niedokładnie) to trochę pracy doświadczonego analityka wystarczy, by dokładnie zlokalizować transport, przewidzieć jego drogę i czas przejazdu. Wszystko po to, by wiedzieć, którędy i kiedy wiedzieć na teren, gdzie można go zaatakować, bez ryzyka eskalacji wojny na kolejne kraje.

Bądźmy odpowiedzialni. Nie tylko nie szerzmy coraz szerszej dezinformacji (ta może prowadzić do niepotrzebnej paniki), ale też czasami powstrzymajmy się od przesadnego informowania. Są chwile, gdy warto zaniechać ekshibicjonizmu w sieci. Pomyśleć o ludziach, którym ten sprzęt może pomóc w uniknięciu śmierci. I o tym, że to nie lajki w mediach społecznościowych definiują nas, jako ludzi.

Udostępnij: Nigdy nie dezinformuj, (czasami) nie informuj

Dezinformacja – nie dajcie się jej!

24 lutego 2022

Dezinformacja – nie dajcie się jej!

24 lutego 2022. Z wjazdem rosyjskich czołgów na tereny Ukrainy tworzy się historia Europy i świata, o której będą uczyć się nasze dzieci. Ciężko się skupić nad tekstem, a tradycyjne tematy na „czwartek z bezpieczeństwem” wydają się miałkie i nieistotne. Z wyjątkiem jednego. Jest nim dezinformacja, która na frontach XXI-wiecznej wojny też jest bronią. I to bronią chwilami równie istotną jak czołgi.

O ile dezinformacja to narzędzie znane już w czasach średniowiecznych konfliktów zbrojnych, era internetu wyniosła ją na nieznane dotąd poziomy. Wszechobecne serwisy społecznościowe i odpowiedzialne za nie algorytmy nie tylko potrafią w niewyobrażalnie szczegółowy sposób sprofilować swoich użytkowników. One także – a może przede wszystkim? – z premedytacją antagonizują grupy ludzi. Cel jest prosty – grając emocjami, utrzymać użytkowników jak najdłużej, by ich obecność w sieci zmonetyzować. Efekt? Konkretnym „bańkom poznawczym” bardzo łatwo podać zmanipulowany przekaz. A ten nie tylko wpisze się w ich oczekiwania, ale także będzie wyjątkowo chętnie rozpowszechniany w sieci.

Dezinformacja ważną bronią

Co może być celem dezinformacji? Bezpośrednio – żołnierze wrogiej armii. SMSy „To ostatnia szansa, by uratować życie! Opuść strefę ATO”, które trafiły na telefony wielu żołnierzy sił zbrojnych Ukrainy to książkowy przykład wojny psychologicznej. Anglo/ukraińsko/rosyjsko-języczne fake newsy to także sposób na podkopanie morale. Nie tylko mieszkańców terenów atakowanych (Wasze wojska masowo się poddają, atakujący prą jak błyskawica, nie napotykając oporu). Również żołnierzy rosyjskich, którzy – szczególnie w przypadku niedoświadczonego wojska – widząc obrazy płonących pojazdów pancernych własnej armii mogą poczuć strach, co wpłynie na ich wartość na polu walki. Tak, tak – dezinformacja nie jest tylko bronią w rękach napastnika, już 8 lat temu podczas inwazji na Krym obie strony skwapliwie z niej korzystały.

Celem również Polacy

Skąd jednak duży poziom polskojęzycznych tweetów z nieprawdziwymi informacjami? Tutaj kluczem jest wzmożenie poczucia niepewności i zagrożenia, ale nie z strony najeźdźcy lecz obywateli Ukrainy. Stąd gra na anty-ukraińskich resentymentach, mająca – jak można zakładać – również wywołanie pośredniej presji na polskich władzach, by nie ingerować w żaden sposób w przebieg konfliktu z naszą wschodnią granicą.

Zastanawiacie się skąd bierze się dezinformacja i fałszywe wiadomości publikowane po polsku w mediach społecznościowych? Tu wnioski są bardzo interesujące, polecam świetną analizę Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych. Sam tylko wspomnę, iż – cytuję – „90% przeanalizowanych kont we wcześniejszym okresie uczestniczyło bezpośrednio w dystrybucji treści septycznych wobec szczepień lub je całkowicie negujących„. Wnioski można wyciągnąć samemu, co gorąco polecam.

Co robić?

Nie wierzyć a priori każdej wiadomości, szczególnie jeśli idealnie wpisuje się w nasze oczekiwania i wywołuje w nas emocje. Jeśli faktycznie chcemy wiedzieć, czy informacja jest prawdziwa, poszukać jej poparcia w innych mediach. Sprawdzać fakty. Nawet w bardzo prosty sposób – przeglądając odpowiedzi pod tweetem.

W cytowanym przypadku informacja o zestrzeleniu 6. rosyjskiego samolotu okazała się prawdziwa, jednak internauci szybko znaleźli to samo zdjęcie w zupełnie innym kontekście, wykonane w zupełnie innym kraju, wiele lat temu.

Upewnij się, że informacja jest prawdziwa przed podaniem jej dalej w mediach społecznościowych. Jeśli masz jakieś wątpliwości, wstrzymaj się.

A najlepiej po prostu pójść za dobrą radą koleżeństwa z ThreatLabsPl.

Jeśli macie jakieś sprawdzone źródła informacji, dot. konfliktu na Ukrainie – komentarze są do Waszej dyspozycji. Moderowane komentarze, w których nie ma miejsca na dezinformację.

Trzymaj się, Ukraino.

Udostępnij: Dezinformacja – nie dajcie się jej!

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej