
Michał Rosiak
Stęskniliście się za gadżetami? Ja też i bardzo chętnie podzielę się z Wami wrażeniami o kolejnych fajnych sprzętach. Dzisiaj mierzymy smog na swoim osiedlu, przyglądamy się (siłą rzeczy krótko) kilku najciekawszym aspektom jednego z nowych komórkowych flagowców, a na koniec sprawdzamy dwa sprzęty w jednej obudowie.
Look O2 – Sam zmierz swój smog
Malutkie, zgrabne, drewniane pudełko przypomina bardziej pojemnik na biżuterię, tymczasem kryje się w nim zaskakująco mały czujnik jakości powietrza. Otwory z przodu kryją laserowy moduł pomiarowy, z tyłu mamy gniazdo micro USB do zasilania, a pod obudową czuć działanie małego silniczka. LookO2 nie ma własnej baterii, ale jeśli obok okna nie mamy gniazdka, powerbank 5200 mAh wystarczy na co najmniej dobę. Wstępna konfiguracja nie jest łatwa, ale dostępna na stronie WWW instrukcja wyjaśnia wszystko w zrozumiały sposób. Po podłączeniu do domowego WiFi, wpisujemy nasze koordynaty geograficzne (wbudowanie modułu GPS zapewne podniosłoby cenę) ipo kilku minutach mamy dane na mapie na stronie producenta (http://looko2.com/heatmap.php). Potem kilka godzin, by dane pojawiły się w aplikacji Kanarek i… tyle. W Kanarku widzimy aktualny poziom pyłu zawieszonego PM2,5 i PM10 aktualizowany co godzinę, zaś na Looko2.com dane aktualizowane co 3 minuty, zawierające dodatkowo poziom PM1 średnie z ostatnich 24h i 7 dni, możemy też wygenerować raporty. Przeciwnicy LookO2, sugerują problemy z dokładnością pomiaru, producent podzielił się jednak ze mną wynikami badań, wykazującymi wyraźną korelację między odczytami ze stacji „państwowych” i LookO2. Mnie to wystarczy, tym bardziej, że otwarte API LookO2 pozwala na łatwą integrację z systemami inteligentnego domu. To zdecydowanie rozwiązanie z przyszłością.
LG G6 – Dłuższy ekran robi wrażenie
Nie super-hiper gigapikselowe aparaty, nie gazyliony petaherców w procesorach, nawet nie wypasione baterie (tego akurat szkoda). Nowym hitem we flagowych smartfonach będą wąziutkie ramki. Przez pewien czas używałem LG G6 i to jest nie tylko piękne, ale również – a może przede wszystkim – funkcjonalne. Już po 1-2 wspólnych dniach z G6 czuć, że ten telefon jest dłuższy. Dwie aplikacje w kwadratowych oknach wyglądają fajnie, tylko ja tego akurat kompletnie nie potrzebuję. Ale np. Netflix, obsługujący format 18:9 robi już świetne wrażenie. Oglądając film po ciemku w sypialni mam wrażenie, że trzymamy po prostu w rękach kinowy ekran. HDR? Wideofilem nie jestem, dla mnie obraz po prostu jest bardzo ładny. Dodatkowe 2:9 przydaje się też przy innych aplikacjach – mieści się więcej treści, a robiąc zdjęcia nie musimy przełączać się na ich podgląd. W opcjach aparatu możemy też wybrać tryb kwadratowy – z jego możliwości najbardziej podobało mi się robienie kolejnych zdjęć z tego samego planu, nakładając nowy widok na przezroczyste poprzednie zdjęcie. Timelapsy na przestrzeni dni/tygodni? Super sprawa.
Telefon wydaje się dość gruby, ale mnie to nie przeszkadzało. Szklana tylna obudowa, krytykowana przez część sprawozdawców z MWC, dla mnie jest plusem. Choć przypomina w dotyku gumowany plastik, mam wrażenie, że jest to podobny materiał jak w porzuconej serii G Flex, co oznacza, że ci, którzy dostają amoku na widok ryski na wymarzonym telefonie, mogą odetchnąć z ulgą. Do tego odświeżony interfejs z dominującym – podobnie jak na brzegach telefonu – zaokrągleniami. Jest super, oby tylko nie było zbyt drogo.
Huawei TalkBand B3 – Opaskowe „wash&go”
Kiedy byłem dzieciakiem i w telewizji pojawiły się pierwsze reklamy, hitem było „Wash&Go dwa w jednym”. Dziś urządzenia multifunkcyjne to żaden szał, ale połączenie opaski fitnessowej i zestawu słuchawkowego to wciąż novum. Pomysł jest genialny w swej prostocie. Opaska na rękę mierzy kroki i jakość snu, po podniesieniu do oczu ekran się rozjaśnia i pokaże godzinę, a po ruchu nadgarstka kroki, spalone kalorie, czy czas snu, a przy komunikacie z aplikacji z telefonu – jego treść. A co jeśli ktoś zadzwoni? Ha! Wciskamy dwa guziki z boku, wyciągamy „pastylkę” ze środka i wkładamy do ucha. Samo wyjęcie środkowej części z „obsadki” powoduje odebranie rozmowy (oczywiście jeśli wcześniej zainstalowaliśmy odpowiednią aplikację. Można też zadzwonić – najpierw dodajemy do aplikacji ulubione numery, by potem „wypukać” je bezpośrednio z Talkbanda. Swoją drogą w Orange Huawei TalkBand B3 możecie dostać razem z Huawei Nova.
Świetna sprawa – samo urządzenie ładnie wygląda (szczególnie w wersji luksusowej), przez słuchawkę nieźle słychać, działa z Androidem i iOS, a bateria starcza na całkiem długo. Przydałby się pulsometr (ale zamontowanie go w urządzeniu tego typu mogłoby być sporym wyzwaniem), a faktyczny rozmiar ekranik to ok. połowy wyjmowanego elementu, z wielkimi „plackami” na górze i na dole. Ale i tak mi się podoba 😉