Odpowiedzialny biznes

NFL specjalnie dla Polaków!

3 września 2014

NFL specjalnie dla Polaków!

Lawinowo rosnąca liczba klubów i popularność sportu, mecze finałowe na Stadionie Narodowym, nawet dziesiątki tysięcy widzów na trybunach, wpływ na to, by World Games (światowe igrzyska sportów nieolimpijskich) w 2017 roku trafiły do naszego kraju (zostaną rozegrane we Wrocławiu). To, co dzieje się w Polsce z futbolem amerykańskim jest nie tylko obiektem zazdrości osób wielu osób, związanych z innymi dyscyplinami funkcjonującymi poza głównym nurtem – to również dowód na to, że osoby odpowiedzialne za zarządzanie ligą i związkiem to jeden z chlubnych ewenementów wśród naszych sportowych działaczy.

Kolejny sukces – to właśnie z jego względu zdecydowałem się wrócić na chwilę do tematyki sportowej – też można określić mianem bezprecedensowego. Dzięki współpracy Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego i zaoceanicznej ligi NFL Polacy mogą bowiem skorzystać z wyjątkowej zniżki na usługę NFL GamePass, pozwalającą na oglądanie zmagań zawodowców na żywo i w jakości HD (po wyjściu z rynku europejskiego ESPN America to jedyne miejsce, gdzie można oglądać na żywo NFL). Tak wysokiej zniżki, sięgającej nawet do 27 procent (przy cenie pakietu 199 USD) nie ma żaden kraj, i m.in. dlatego została ona przygotowana tak, by mogły z niej skorzystać wyłącznie osoby mieszkające w Polsce. Sytuacja, gdy organizacja, odpowiedzialna za najpopularniejsze wydarzenie sportowe na świecie (Superbowl – finał ligi NFL) przygotowuje ofertę specjalnie dla Polaków, to nie jest coś, z czym spotykamy się na co dzień, prawda?

Jędrzej Stęszewski, prezes PLFA, przyznaje, że rozmowy trwały wyjątkowo długo:

Najważniejsze jednak, że udało się osiągnąć cel, czyli dostarczyć polskim kibicom produkt najwyższej jakości w cenie znacznie bardziej akceptowalnej dla polskiej kieszeni. To jest kolejny dowód na to, że futbol już od dawna nie jest w naszym kraju sportem marginalnym – mówi.

A jak najlepiej oglądać GamePass? Oczywiście za pośrednictwem Neostrady :), o której poczytacie tutaj. W mojej „domowej” centrali ostatnio dużo się poprawiło, więc czym prędzej wróciłem pod skrzydła firmy-matki i mogę Was zapewnić, że obraz wygląda jak żyleta.

 

Udostępnij: NFL specjalnie dla Polaków!

Odpowiedzialny biznes

Dlaczego NFL jest lepsza od każdej ligi piłkarskiej?

4 lutego 2011

Dlaczego NFL jest lepsza od każdej ligi piłkarskiej?

Zazwyczaj, gdy nadchodzi pora Superbowl, wielkiego finału zawodowej ligi futbolu amerykańskiego NFL (mecz w nocy z niedzieli na poniedziałek, początek o godz. 0.30, transmisja w ESPN America (dostępny w neostradzie z telewizją oraz z telewizją i internetem), dyskutuje się o tym, do jakiego pułapu tym razem doszła kwota za 30 sekund reklamy. Od razu więc napiszę, że w tym roku będą to 3 mln dolarów, a hymn USA zaśpiewa Christina Aguilera. Wystarczy? To przejdźmy do sportu.

Neofici w dziedzinie futbolu amerykańskiego często porównują go z tym europejskim, w USA nazywanym soccerem, często dochodząc do konkluzji, iż „ganianie za jajem” jest nudne, a taka choćby liga hiszpańska (moja ulubiona) atrakcyjnością bije NFL na głowę. Czy aby na pewno?
•    W Primera Division liczą się Barcelona (i chwała jej za to), Real i potem długo, długo nic nie ma. W kończącym się sezonie NFL część drużyn walczyła o awans do fazy playoff do ostatniej kolejki! Drużyny z miejsc 1-13 po sezonie regularnym dzieliło zaledwie 5 zwycięstw.
•    Od lat, cokolwiek się stanie, u Hiszpanów pierwsze dwa miejsca zajmą Barca i Real (raz na kilka lat, od wielkiego dzwonu ktoś wciśnie się między nich). Tymczasem w Superbowl spotka się druga drużyna regularnego sezonu konferencji AFC, Pittsburgh Steelers, z… szóstym zespołem konferencji NFC, Green Bay Packers (tak, pierwszych pięć ekip NFC już odpadło z gry). Sześciu mistrzów z ostatnich 10 lat teraz nie dotarło nawet do półfinałów.
•    Wielka Dwójka w Primera Division praktycznie w każdym sezonie przoduje w liczbie pieniędzy, wydanych na transfery. W lidze NFL tak się nie da – drużyny obowiązuje limit wynagrodzeń (salary cap). Jeśli więc chcesz mieć Messiego, Xaviego, Iniestę i Victora Valdesa – proszę bardzo, ale pozostałe 7 miejsc w pierwszej jedenastce możesz zapełnić co najwyżej reprezentantami Papui-Nowej Gwinei, ewentualnie nisko opłacanymi juniorami.
•    Nowe, nastoletnie piłkarskie talenty, są wynajdowane przez scoutów bogatych klubów i ci biedniejsi często nawet nie próbują przedstawiać swoich ofert. Tymczasem w NFL, jak w każdej lidze zawodowej w USA, przed sezonem ma miejsce draft. Kolejność wyboru przez kluby NFL najlepszych graczy z ligi uniwersyteckiej, potencjalnych przyszłych zawodowych gwiazd, jest odwrotna od kolejności w minionym sezonie. Wyobrażacie sobie Levante, które ma pierwszeństwo w zakupie wschodzącej gwiazdy przed Barceloną?
Paradoksalny jest fakt, że ułomność Primera Division i każdej innej ligi piłkarskiej (włącznie z Ligą Mistrzów), bierze się z… tego samego, co nieprzerwana atrakcyjność NFL. We wszystkich przypadkach decydują właściciele, ludzie z największymi pieniędzmi. W lidze NFL zależy im na tym, by szanse były w miarę wyrównane, a rywalizacja pełna niespodzianek (a w mijającym sezonie zdecydowanie ich nie brakowało), zaś w piłce nożnej na tym, by to ich drużyny wygrywały. Dlatego NFL jest ligą z największą na świecie średnią widzów na mecz, bijąc o ponad 20 tysięcy (sic!) Bundesligę i ponad dwukrotnie Primera Division. Tego, że jest znacznie bardziej widowiskowa, udowadniać nie trzeba – wystarczy zobaczyć poniższy film, podsumowujący poprzedni sezon.

Udostępnij: Dlaczego NFL jest lepsza od każdej ligi piłkarskiej?

Odpowiedzialny biznes

Stary człowiek i… już nie może, czyli koniec ery Favre’a

17 stycznia 2011

Stary człowiek i… już nie może, czyli koniec ery Favre’a

41 lat, 20 lat w wyczynowym sporcie, niezliczona ilość rekordów i innych wartych odnotowania osiągnięć. Brett Favre to ewenement nie tylko na skalę futbolowej (tej od jajowatej piłki) National Football League, ale też całego światowego sportu. Dziś ostatecznie zakończył karierę. Jak dla mnie, o rok za późno.

Dzieci kobiet, które zaszły w ciążę, gdy grał pierwszy mecz w NFL, są już prawie pełnoletnie – żartowali mówiąc o legendarnym rozgrywającym analitycy stacji NFL Network. Mnie, gdy myślę o Favrze, przypomina się stary dowcip, gdy naukowcom udaje się obudzić wykopaną przez archeologów mumię, a ta ich pyta: „Favre to jeszcze gra?”.
Zagrał 297 meczów z rzędu w pierwszym składzie, wychodząc na boisko nawet dzień po śmierci ojca, kiedy zaliczył najlepsze chyba spotkanie w karierze. Wracał na boisko po wstrząsie mózgu (potem o tym nie pamiętając), jedenastokrotnie został wybrany do Meczu Gwiazd, zaś trzy razy najwartościowszym graczem ligi. A to zaledwie odrobina z tego co osiągnął.
Z drugiej jednak strony nie wiedział „kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. Po sezonie 2007 i siedemnastu (sic!) latach w Green Bay Packers, ze łzami w oczach oświadczył, że czas porzucić ukochany sport i skończyć karierę. Pół roku później grał w New York Jets. Po sezonie znów się żegnał, by później przejść do Minnesota Vikings, znienawidzonych przez kibiców Packers. I gdy wszyscy postawili na nim krzyżyk, w wieku 40 lat zagrał najlepszy sezon w karierze, bijąc wiele własnych, ustanowionych wcześniej rekordów. Zabrakło tylko kropki nad i, gdy kontrowersyjne decyzje sędziów odebrały Wikingom szansę gry w wielkim finale, Superbowl. Przed obecnym sezonem nikt już nie wierzył jego łzom – i słusznie, bo znów wrócił, mówiąc iż marzy o Superbowl. I to był ten „jeden most za daleko”. W kończącym się sezonie był cieniem siebie – grał katastrofalnie, a rywale bezlitośnie go poniewierali, co skończyło się m.in. złamaniem kostki, poważną kontuzją rzucającego ramienia i wreszcie wykluczającym do końca sezonu wstrząsem mózgu.
A mnie było Favre’a po prostu po ludzku szkoda. Nie widziałem w nim już cyborga z ubiegłego niesamowitego w jego wykonaniu sezonu, a jedynie biednego, co mecz regularnie niszczonego przez doprowadzających jego organizm do kresu wytrzymałości rywali (niektórzy spokojnie mogliby mówić do niego „tato”), starszego – jak na wyczynowy sport oczywiście – pana. Jasne, sir Stanley Matthews grał do „pięćdziesiątki”, trzeba jednak pamiętać, że futbol amerykański wymaga znacznie większej wytrzymałości, niż ten europejski… Dziś jednak Favre oficjalnie złożył w centrali ligi NFL dokumenty o przejściu na emeryturę. Kolejnego powrotu nie może już być. Wielka szkoda, że wracając na ten sezon zamiast „wśród tandety lśnić jak diament” na koniec swojej kariery sam trącił tandetą. Ale o wspaniałej historii tego sportu, tworzonej przez jedną z jego największych legend, na pewno będę pamiętał.

Udostępnij: Stary człowiek i… już nie może, czyli koniec ery Favre’a

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej