Urządzenia

Testujemy Oppo Reno 4 Pro 5G

8 października 2020

Testujemy Oppo Reno 4 Pro 5G

„Flagowce”. Przedmiot marzeń każdego smartfonowego geeka. Rdzenie, gigabajty, megapiksele, cale, wszystkie najnowsze technologiczne rozwiązania. Fajnie o tym wszystkim poczytać, a jeszcze fajniej – mieć w swojej kieszeni. I dlatego cieszy mnie fakt, że w ostatnich latach można dostać urządzenie świetnej jakości nie zubożając przesadnie swojego portfela. Na przykład Oppo Reno 4 Pro 5G, który dokładnie dziś wchodzi u nas do sprzedaży.

Jak iPhone… tylko ładniejszy

Ładny jest. No ładny i tyle. W zalewie urządzeń, wielkich, ciężkich i chwilami pretensjonalnie przesadnych w wyglądanie, Reno 4 Pro wygląda – hmmm – skromnie? Nie krzyczy wyglądem, nie rzuca się w oczy, a przede wszystkim – co rzadkie w dzisiejszych czasach – robi wrażenie mniejszego, niż jest. Tzn. przesadnie mały nie jest. To wciąż 16×7,3×0,75 cm i 172 gramy sprzętu, ale może to kwestia mojej przesiadki z Note’a 20 Pro i LG Velvet, ale naprawdę zdarzało mi się szukać telefonu, który miałem w kieszeni. No i wąziutka ramka.

Nie ma co się rozpisywać o materiałach – mamy do czynienia z klasyką: szkło Gorilla Glass 6 z przodu, takie samo z tyłu, a między nimi aluminiowa ramka. Tył bardzo ładnie odbija światło, ale niestety w takiej sytuacji można się spodziewać mocnego „palcowania”. Ja po prostu wycierałem telefon w t-shirt 🙂

Słyszałem głosy, że wysepka z aparatami jest „silnie zainspirowana” iPhonem 11. Cóż – jak dla mnie przede wszystkim ta w Oppo Reno 4 Pro 5G jest ładniejsza i nie bije pretensjonalnie po oczach. Jak dla mnie to jedno z najbardziej gustownych „osadzeń” aparatów w telefonach, które weszło ostatnio na rynek.

Pop-upy z klawiaturą

Co firma, to nakładka na Androida. W przypadku Oppo mamy do czynienia z rozwiązaniem o nazwie Color OS. I szczerze Wam po… tzn. napiszę, że o tym, jak się nazywa, po raz kolejny zorientowałem się dopiero przyglądając się specyfikacji urządzenia. Nie ma mowy o bloatwarze, znalazłem tylko dwie nowe aplikacje: OPPO Relax i Soloop. Pierwsza to – jak sama nazwa wskazuje – zestaw sposób na relaksację, druga zaś to łatwy i intuicyjny edytor wideo. Dla mnie spoko, obie mogą się przydać. Podobnie zresztą jak pomocny w codziennym używaniu boczny pasek. Byłem jego fanem zanim zniknął z Samsungów i zawsze się cieszę, gdy ktoś przejmie ten pomysł do swojej wersji Androida.

O, wiem, co jeszcze bardzo mi się podoba w każdym Oppo. Niby drobnostka, ale niebywale wygodna. Zdarza się Wam czasami, że gracie (no co? 🙂 ), czy oglądacie film, gdy nagle wyskakuje Wam Bardzo Pilny SMS (wiadomość z komunikatora) Do Odpisania Natychmiast (zamieniający się potem w Serię Ważnych Wiadomości)? Idealnie by było, gdyby w takiej sytuacji nie było ryzyka kliknięcia w powiadomienie i nagłego przejścia do aplikacji? Da się – w Reno 4 Pro 5G, podobnie jak w innych Oppo, wyskakuje okno pop-up. Co więcej, w tej samej formie widzimy potem klawiaturę, którą możemy przesunąć w takie miejsce, by nie zasłaniała ekranu.

Aż tyle RAMu?

No właśnie, ekranu! Na szczęście tu większość producentów idzie od jakiegoś czasu jedną inspiracją, zgodnie z podejściem, że każdy ekran jest znakomity, pod warunkiem, że to Amoled. Co więcej, podoba mi się moda z ostatnich miesięcy, czyli poprawianie częstotliwości odświeżania. Nie jest to (jeszcze?) 200 Hz, w przypadku Reno 4 Pro 5G nawet nie 100, ale przeskok na 90 herców jest już zdecydowanie zauważalny. Zauważyli to już pierwszego dnia moi synowie mówiąc niemal chórem mówiąc: „Tata, jak ci płynnie chodzą Pokemony!” 🙂

W ogóle z nowego Oppo korzysta się bardzo przyjemnie, płynnie i bez przycinek. Marudy powiedzą: „Eee, tylko Snapdragon 765G!”. A ja powiem, że po pierwsze to procesor, który bez problemu wystarczy do praktycznie każdego zadania, po drugie zaś – w przypadku Reno 4 Pro 5G jest wsparty… 12 GB RAMu. Tak, nie pomyliliście się. 12 gigabajtów pamięci. To o połowę więcej, niż standardowo w pecetach. Poza tym – a może przede wszystkim – ten system naprawdę jest dobrze zoptymalizowany. Oppo określa serię Reno jako flagową, a ja nie czułem, jakbym pracował na telefonie, który by w jakiś sposób ulegał konkurencji.

W dzień jest super, w nocy tylko główny

Dobra, pora wrócić do aparatów. Pisałem już o wysepce, ale może warto wspomnieć o tym, co skrywa? Główny aparat 48 Mpix ze światłem 1.7, optyczną stabilizacją i laserowym autofokusem, tele 13 Mpix f/2.4, szeroki 12 MP f/2.2. A jak te cyferki przekształcają się na faktyczne zdjęcia? W dzień jest kapitalnie, niezależnie od tego, czy używamy głównego aparatu, zoomujemy optycznie x2, czy hybrydowo x5. Mój kot nawet na dużym zoomie jest idealny 🙂 I faktycznie to pięciokrotne szybkie powiększenie – jednym kliknięciem w interfejsie aparatu – to coś, czego mi brakowało w kilku innych testowanych wcześniej sprzętach.

W nocy lepiej jednak zdać się na główne szkiełko. O ile bowiem nawet w trybie Ultra Night możemy użyć pełnego zooma, o tyle efekt może się okazać „nieco” poniżej oczekiwań. Jeśli jednak decydujemy się na szeroki plany głównym obiektywem? Nie jestem ekspertem, ale nie widzę różnicy nawet w porównaniu ze znacznie droższym sprzętem.

W sumie podobnie jest z czytnikiem odcisków palców. Te w ekranie generalnie głównie mnie irytują – zdecydowanie wolę fizyczne, czy to w przycisku odblokowywania, czy w formie płytki dotykowej z tyłu obudowy. W Reno 4 Pro 5G rzadko musiałem poprawiać palec, ale inna sprawa, że po prostu ustawiłem sobie odblokowanie twarzą. Wiem, to takie nie-bezpieczniackie, te systemy zazwyczaj da się oszukać, ale: 1) to wygodne i bardzo dobrze działa; 2) i tak telefon miałem zawsze przy sobie.

Genialna bateria

O ile do testów wideo trafiają do mnie pełne zestawy sprzedażowe, tym razem miałem możliwość korzystania wyłącznie z samego telefonu. Nie wiem więc, jak wygląda kwestia ładowarki Super VOOC, która w ciągu kwadransa ma ładować baterię Reno 4 Pro 5G do 60%, a do końca w niewiele ponad pół godziny. Podłączyłem go za to do GreenCella z 75-watowym Power Delivery i w ciągu kwadransa „podskoczył” z 8% do prawie 30%. Jak dla mnie spoko.

Poza tym warto też zauważyć, że te 8% na wyświetlaczu pojawiło się po północy, podczas gdy telefon odpiąłem od ładowarki przed 8 rano. Przez cały ten czas korzystałem z niego standardowo (nie „testersko”). Telefon, który starcza tak naprawdę na cały dzień bez ładowania? To było dla mnie spore zaskoczenie, tym bardziej, że jego bateria to jednak wciąż „tylko” 4000 mAh. Szkoda tylko, że nie można go ładować indukcyjnie. Powiecie, że to taki „gimmick” (wybaczcie, ciężko mi znaleźć polski odpowiednik, a to angielskie słowo wyjątkowo tu pasuje) zaledwie, ale w moim home office znalazłem idealne miejsce dla płytki ładowarki i dziwnie się czuję, gdy odłożony tam telefon nie ładuje się.

Brać, czy nie brać?

Ilu Polaków tyle opinii rzecz jasna, ale ja, mając ograniczony budżet, na pewno umieściłbym Oppo Reno 4 Pro 5G na shortliście. Tak naprawdę ciężko się do niego przyczepić, nie widzę tu nawet przesadnych kompromisów. Procesor, choć nie z tych najwyższych, nie wpada w zadyszkę, zaś kosmiczny poziom pamięci RAM zdecydowanie wspomaga multitasking. Aparaty poboczne faktycznie mogłyby po ciemku radzić sobie lepiej, jednak tryb Ultra Night zgrabnie wspomaga główny obiektyw i nawet nocne zdjęcia wychodzą bardzo przyjemne. Jasne, że fajnie jest mieć flagowca znanej marki. Ale czy zawsze trzeba?

A na wypadek, gdybyście szukali mobilizacji do zakupu Oppo Reno 4 Pro 5G, to znajdziecie go w naszym sklepie, tutaj 🙂

Udostępnij: Testujemy Oppo Reno 4 Pro 5G

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej