Dzisiaj na blogu znowu gościmy Pawła Jaskulskiego, wydawcę działu muzyka na orange.pl. Jak co roku, oprócz światowych gwiazd, Orange Warsaw Festival polskimi i dobrymi artystami stoi. Na Służewcu przekonamy się, że rodzima muzyka ma się dobrze i do grupy już uznanych (Maria Peszek, Mela Koteluk, Hey) dołączą wkrótce obiecujący debiutanci. Przeczytajcie kogo koncerty Paweł wrzuca na festiwalową listę obowiązkową.
________________________________________________________________________________
Orange Warsaw Festival od zawsze trzymał rękę na pulsie i prezentował topowych polskich wykonawców. Szczególne miejsce zajmowali mało jeszcze znani muzycy, to dla nich organizowany był konkurs „WOW! Music Awards”. „Świeżej krwi” nie zabraknie i w tym roku. Chciałbym Waszą uwagę skierować na trzech ogłoszonych już artystów, którzy depczą po piętach uznanym markom.
Zacznę od kobiet. Pierwszą z nich jest K BLEAX, postać tajemnicza, która ukrywa wszelkie informacje na swój temat. Zainteresowani wiedzą jednak, że pod tą nazwą ukrywa się Kamila Krotosz. Po kilku latach ciszy K BLEAX powraca w autorskim repertuarze, o którym można powiedzieć jedno – jest sensualnie, lirycznie i przede wszystkim mrocznie. Do tej pory ukazał się tylko singiel pt. „Survival”, wciąż czekamy na debiutancki krążek „Legal Worldwide” (nie ma jeszcze daty premiery). Artystka na stałe mieszka w Wielkiej Brytanii i bardzo rzadko koncertuje nad Wisłą, stąd wyjątkowa okazja, by na Orange Warsaw Festival przekonać się o jej wielkim talencie. K BLEAX ma już na swoim koncie duży muzyczny sukces – właśnie skończyła wspólną trasę koncertową z legendą trip-hopu – Trickym. O Polce powoli robi się głośno za granicą, nie pozwólmy nie docenić takiego diamentu w rodzinnym kraju.
Na festiwalu pojawi się również Lari Lu. Choć nazwa może Wam nic nie mówić, to ten głos na pewno znacie. Anna Józefina Lubieniecka nie jest debiutantką, na szklanym ekranie pojawiła się już w dziesięć lat temu, wygrywając jeden z odcinków „Szansy na sukces”. Później przyszła współpraca z Piotrem Rubikiem i zespołem Varius Manx. Ale dopiero jej solowy projekt i debiutancka płyta pt. „11” to w pełni autorskie i bliskie sercu dzieło. „Nowa” odsłona Anny to alterpopowe elektroniczne brzmienia z wykorzystaniem rzadkich akustycznych instrumentów (dulcimer, viola da gamba) i co ważniejsze – poetyckie teksty napisane w języku polskim. Album promuje singiel pt. „Nad ziemią”, do którego powstał również teledysk. Choć krążek ukazał się w listopadzie ubiegłego roku, to mam wrażenie, że nie dotarł do wszystkich zainteresowanych. Liczę, że zmieni się to już wkrótce m.in. za sprawą występu na Orange Warsaw Festival.
Krótką listę polskich artystów, których warto zobaczyć na festiwalu zamyka Baasch. W przeciwieństwie do powyższych artystek, Bartek Schmidt nie debiutował w telewizyjnym show ani nie współpracował ze znanymi nazwiskami. Mimo to można śmiało o nim powiedzieć, że to ceniony młody producent i kompozytor. Jego debiutancka EP-ka „Simple Dark & Romantic Songs” (2013) nie tylko wywołała zamieszanie na scenie elektronicznej, ale pokazała, że w Polsce do głosu dochodzi młode, muzycznie kosmopolityczne pokolenie. Jego twórczość można określić jako chłodny synthpop, w którym rytmiczne bity współgrają z charakterystycznym głębokim wokalem. Ma ona również w sobie coś filmowego, stąd propozycja napisania ścieżki dźwiękowej do filmu Tomasza Wasilewskiego pt. „Płynące wieżowce”. Baasch znany jest z żywiołowych, charyzmatycznych koncertów, na których można zarówno tańczyć, jak i przemyśleć parę spraw. Przekonamy się o tym już niedługo, a na Orange Warsaw Festival usłyszymy praktycznie cały materiał z debiutanckiej płyty pt. „Corridors”, która ukazała się 2 marca.
Zarezerwujcie czas i bądźcie jak najbliżej sceny. Obecność i dobre słowo polskim artystom naprawdę się przyda.