Wyobraźmy sobie, że cztery osoby muszą spotkać się na dwie godziny, aby omówić ważny projekt, a każda z nich pracuje w innym miejscu. Pracodawca zapewnia dojazd na takie spotkanie, posiłek, a czasem i nocleg. To wydatki, które są natychmiast odczuwalne w budżecie firmowym. Równie ważnym kosztem, choć obserwowanym w dłuższej perspektywie, jest obciążenie pracownika w dniu delegacji. Z tradycyjnego, ośmiogodzinnego dnia pracy co najmniej kilka godzin spędzanych jest w podróży, podczas której ciężko wykonywać jest czynności służbowe tak efektywnie jak w biurze. Nie wspominając o zmęczeniu (wielogodzinny lot samolotem czy kierowanie pojazdem potrafi dać w kość 🙂 )…
Nowoczesne systemy do wideokonferencji to swego rodzaju maszyna do teleportacji. A Telepresence to najbardziej zaawansowane rozwiązania dla wymagających użytkowników. To systemy, dzięki którym mamy wrażenie, że osoba z którą prowadzimy „wideo spotkanie” siedzi po drugiej stronie stołu, choć faktycznie może znajdować się na drugim końcu świata. Telepresence instalowane są w dedykowanych pomieszczeniach konferencyjnych (pomalowanych specjalną farbą, wyposażonych w odpowiednie oświetlenie oraz izolację akustyczną) dając najwyższą jakość „iluzji” spotkania w jednym pokoju. Nie można tego osiągnąć dzięki prostym narzędziom, które mogą przejawiać problemy z jakością, usuwaniem szumów, czy prezentowaniem różnych dokumentów.
Niedawno wdrożyliśmy Telepresence w Grupie Raben. To firma rodzinna, powstała w 1931 roku w Holandii. Obecnie działa w 10. krajach Europy i jest wiodącą firmą logistyczną na Starym Kontynencie. Od 2003 roku jej centrala mieści się w Robakowie pod Poznaniem. Aby móc z tego miejsca łatwiej zarządzać szybko rozwijającym się przedsiębiorstwem, postanowiono wdrożyć wideokonferencje w modelu Telepresence. Więcej o samym projekcie można przeczytać tu.
A jakie są Wasze doświadczenia? Czy korzystacie z połączeń wideo-? W pracy i nie tylko? Przez tablety lub smartfony? Podzielcie się opiniami:)