Dziś gazety opisują coroczny raport Komisji Europejskiej na temat rynku telekomunikacyjnego w 27 krajach UE. Co zrozumiałe skupiają się głównie na cenach, bo to interesuje czytelników. Lubimy się porównywać. Tu taniej niż w Rumunii, tam drożej niż Holandii. Wszystko byłoby dobrze, gdybyśmy mieli w portfelach euro. Niestety mamy złotówkę, a ta potrafi płatać niemiłe figle i osłabić się o 30 proc. w kilka miesięcy. Dlatego np. przeliczanie cen z lipca 2008, nie da nawet zbliżonego wyniku do stycznia 2009. To samo dotyczy stawek MTR, które np. teraz wynoszą ok. 5 eurocentów i są zdecydowanie poniżej średniej UE, a jeszcze w październiku 2008 było to ok. 12 eurocentów, czyli zdecydowanie powyżej. Tutaj jednak złożyły się dwa czynniki kurs + obniżka stawek przez UKE. Tyle o porównaniach, a teraz Internet. Wyniki dostępności szerokopasmowego Internetu w Polsce są fatalne i niestety takich właśnie się spodziewałem. Szybkie łącze ma zaledwie 13,2 proc gospodarstw. Ponownie jesteśmy w ogonie Europy i to jest cywilizacyjna klęska. Moim zdaniem zmarnowaliśmy kolejny rok, w którym tematem numer jeden, zamiast inwestycji w sieć był podział TP. W pełni zgadzam się z diagnozą KE, że Polska potrzebuje natychmiastowego inwestowania w rozwój sieci, gdyż posiadanie jednej z najniższych penetracji telefonii stacjonarnej, stanowi ogromną barierę dla szybkiego internetu. Zresztą nie tylko KE to dostrzega. Dziś „Rzeczpospolita” na pierwszej stronie pisze „Polska maruderem Internetu” i publikuje wyniki Global Information Technology Report http://www.rp.pl/artykul/2,282042_Polska_maruderem_Internetu.html Najwyższy czas to zmienić.