Odpowiedzialny biznes

Piwo – też rozumiem

22 września 2010

Piwo – też rozumiem

Panie Sławomirze, cudowna obrona własnej osoby na łamach „Przeglądu Sportowego”! Oczywiście, chlapnął Pan na zgrupowaniu małe piwko, a że pogaducha naprawdę się układała, to stąd ten powrót nad ranem. Staram się być tolerancyjny, więc ja to rozumiem, nie wiem jak z innymi. Tak na marginesie, to w ostatnim czasie odwiedziłem Kraków wraz ze znajomymi, tyle, że nie byliśmy na zgrupowaniu. Specyficzne miasto, klimat, gdzie można popłynąć… Pięknym rejsem wzdłuż Wisły.

Rzeczywiście, wszyscy tak się przyczepili, tworząc z tego tajemnice poliszynela. Panie Sławomirze, ja znam jedno takie powiedzenie. Brzmi ono tak: „Kto w grupie nie pije, ten kabluje”. Nie wiem, jak się do tego odnieść, bo nigdy tego nie weryfikowałem. Ale wrócę do meritum sprawy. Bo Panie Sławomirze, tu zachodzi jakaś niezgodność. Poszukałem w szufladkach mojej pamięci i przypomniała mi się pewna wypowiedź w TVN 24 trenera Franciszka Smudy. Oto ona:

I właśnie ja tu czegoś nie rozumiem. Skoro było jedno piwo do kolacji (tak Pan stwierdził w „Przeglądzie Sportowym”), za które trener nie gania, to dlaczego listu na powołanie do kadry pan już nie otrzyma? A może chodziło, o piwo, ale tylko po zwycięskim meczu? Nie było sukcesu w meczu z piłkarzami z Antypodów, to zimne piwko pozostało marzeniem. Wiem, wiem, zakazany owoc smakuje najlepiej. Panie Sławomirze, obiecuję, że jeśli będę pił „jedno piwko”, rzecz jasna do kolacji, to nie zapomnę o toaście, w którym uwzględnię pańskie i Pana Macieja zdrowie i być może jak najszybszy powrót do kadry.

Udostępnij: Piwo – też rozumiem

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej