Odpowiedzialny biznes

Zero szacunku

3 października 2013

Zero szacunku

Respect – w języku UEFA znaczy szacunek. Szacun to skrót od szacunek to wyrażenie, które funkcjonuje nie tylko wśród kibiców. Na tym podobieństwa między znaczeniami słów się kończą. Dalej są tylko różnice, w dodatku coraz większe, a efektem puste stadiony w Warszawie i Charkowie, bez kibiców i odpraw, do których się przyzwyczailiśmy.

Respect według UEFA oznacza, że spiker na stadionie ma być obiektywny i nie zachecać do dopingu. Czyli co klaskać w dłonie jak goście wygrywają? Dlatego Wojciech Hadaj, spiker na Legii został zawieszony na mecze LE. Bo był nieobiektywny. Kibice byli też „nie obiektywni” i dlatego dzisiejszy mecz z Apollonem odbędzie się bez ich udziału. Ich brak obiektywizmu to według FARE (walczącego z rasizmem) i UEFA „faszystowskie” flagi i pewnie „faszystowskie” hasła typu „Bóg, Honor, Ojczyzna”.  Równie dobrze można Żyletę nazwać ukrytą opcją niemiecką, bo w ostatniej oprawie ze Śląskiem kibice użyli kolorów czarnego, czerwonego i żółtego, z których przecież składa się flaga Niemiec.

Respect miało być szacunkiem dla odmienności, różnorodności. Stało się tu jednak karykaturą. Bo kibice nie tylko na Legii składają się z zarówno z komunistów, jak i nacjonalistów, wierzących i nie wierzących, homofobów i homoseksualistów, biednych i bogatych, kobiet i meżczyzn, i wymieniać tak można dalej i dalej. Wszędzie jest promil tych, którzy chcą załatwiać na ulicach, czy na stadionach swoje sprawy polityczne czy inne, ale 99 proc. przychodzi dla piłki nożnej i drużyny. Jedni przychodzą pokazać widowisko dzieciom, inni chcą siedzieć i obserwować mecz na krzesełkach, inni załatwiać biznesy, jeszcze inni cały mecz skakać i dopingować. Dla każdego jest miejsce, dla każdego jest odpowiedni sektor. Dziś w Warszawie, za 9 dni w Charkowie wszystkim tą radość odebrała UEFA … w imię szacunku.

 

Udostępnij: Zero szacunku

Odpowiedzialny biznes

A my łykamy jak indor kluski

12 maja 2010

A my łykamy jak indor kluski

Lubię słuchać jak ktoś z UEFA coś powie, a im ktoś ważniejszy tym jest weselszy …, przepraszam chciałem powiedzieć poważniejszy i mądrzejszy. W środę wypowiedział się człowiek ważny, bo dyrektor i to nie byle jaki, bo Euro 2012 ze strony UEFA, Martin Kallen. A więc facet pewnie wie co mówi przynajmniej o organizacji imprezy. No i powiedział, że jeśli nie uda się przygotować czterech miast na Ukrainie, pomyśli z kolegami z UEFA o możliwych rozwiązaniach. A jednym z nich  jest rozegranie większej liczby spotkań w Polsce.

No i hop siup od razu na jednym z głównych portali odbyło się głosowanie, gdzie kilka tysięcy internautów  rzuciło się do kompów i ponad 80 procent osób stwierdziło, że lepiej rozegrać więcej meczów w Polsce, na większej ilości stadionów niż na Ukrainie, reasumując, 80 procent chciałoby żeby mieć w nosie Ukraińców i zyskać na ich kłopotach. I tak lane kluski Martina Kallena połknęło jak indor 80 proc. jakiś anonimowych nas-Polaków/kibiców/patriotów. I tak za jednym zamachem zemściliśmy się na Ukraińcach za  bandy UPA i masakrę na Wołyniu i wbiliśmy im nóż, w plecy. Choć tak w rzeczywistości to nie nóż tylko mikro-igiełka, na która mało kto zwraca uwagę. Zapomnieliśmy przy tym, że Euro 2012 wywalczyła Ukraina, która sobie dobrała Polskę, choć pewnie równie dobrze mogłaby Węgry czy Słowację.

Ale wracając do UEFA to ten najważniejszy bo szef, Michel Platini ostrzegał Ukraińców, że cierpliwość UEFA powoli się kończy i Ukraina może stracić Euro 2012. Jak ktoś nie wie kto to Platini, to podpowiem, że ten pan, który jakieś dwa czy trzy tygodnie temu opowiadał, że Polska może stracić Euro. A przy takim tempie wykluczeń w ciągu roku można w ogóle odwołać Euro 2012 bo krajów w Europie nie starczy.

Na szczęście Michel Platini to w sumie taki żartowniś, który na boisku też potrafił oszukać rywala, spojrzeć w lewo i podać w prawo. Co więcej rozumie również humor polski, gdyż zna powiedzenie „Polak Węgier dwa bratanki i do….”, dlatego wspomniał o możliwości przeniesienia kilku meczów na Węgry. Być może przypomniała mu się mapa, która widział  i na której wyraźnie była zaznaczona granica polsko-węgierska. Nikt mu tylko nie powiedział, że była to mapa historyczna z 1939 roku i teraz dzieli nas jeszcze Słowacja.

Ciesze się, że tak wiele żartów narasta o Euro 2012, że Polska z Niemcami, a może z Węgrami, że przeniosą imprezę do Hiszpanii jak będziemy niegrzeczni, a może nawet do Włoch. Na szczęście w odwodzie pozostają jeszcze Zjednoczone Emiraty Arabskie, bo oni się zobowiązali, że stadiony zbudują w tydzień a w drugi tydzień przeniosą się do Europy. Tylko Arabowie mają jeden problem, bo nie mają głosów w UEFA za sobą tak wielu, jak Hryhorij Mychajłowicz Surkis, szef piłkarskiej federacji Ukrainy, który wraz ze swoimi kolegami, może w przyszłości pewne żarty ukrócić.

Udostępnij: A my łykamy jak indor kluski

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej