Bezpieczeństwo

Wielki wyciek danych z Facebooka

8 kwietnia 2021

Wielki wyciek danych z Facebooka

Wyciek danych 533 mln użytkowników Facebooka! Informacje, dotyczące 2,6 mln polskich użytkowników FB są publicznie dostępne! – wydarzenia z ostatnich dni to kolejny temat, związanych z cyberbezpieczeństwem, podchwycony przez media głównego nurtu. Z jednej strony to dobrze, bo pomaga dotrzeć m.in. z moją robotą do ludzi, którzy inaczej by o tym nie przeczytali. Z drugiej jednak – przekazy mainstreamu bywają zero-jedynkowe. Albo nic się nie dzieje, albo jest bardzo źle. No… nie całkiem tak powinno być.

Nowy wyciek danych – czy mam się bać?

Na pewno warto wiedzieć, czy:

  • Moje dane w ogóle wyciekły
  • Co zawiera się w opisywanym wycieku

Pierwsze sprawdzisz na stronie https://haveibeenpwned.com. Nieco na przekór temu, o czym od lat Wam mówię, to jedno z niewielu miejsc w sieci, gdzie bez ryzyka możecie wpisać swój adres mailowy. Witryna prowadzona przez Troya Hunta z Microsoftu od lat gromadzi dane, dotyczące mniejszych lub większych wycieków, by po wpisaniu Waszego maila pokazać Wam, czy znalazł się on w którymś z wycieków, a jeśli tak – to w którym. Dla potrzeb właśnie tego wycieku Troy Hunt dołożył do swojego serwisu możliwość sprawdzenia również numeru telefonu (to bowiem z numerami powiązane były dane, o których mówimy). Wpiszcie swój numer w formule +48xxxxxxxxx. Mój – niestety – znalazł się tam. Wojtka Jabczyńskiego też 😉 Jeśli Wasz również – przyjrzyjmy się, co jeszcze trafiło w ręce potencjalnie całego świata, w tym więc też ludzi, którzy mogą mieć złe zamiary.

Przede wszystkim dostępny w sieci plik nie zawiera:

  • haseł/hashy haseł
  • prywatnych wiadomości

Można więc choć trochę odetchnąć z ulgą. Jednak oprócz numeru telefonu znajdują się w nim:

  • imię i nazwisko
  • adres e-mail (nie zawsze)
  • płeć
  • stan cywilny
  • zawód
  • miasto

Czy taki wyciek danych czymś mi grozi?

Jeśli jesteś w grupie 15873 osób, które w rubryce „zawód” wpisały: „szlachta nie pracuje”, może grozić… Cóż, sami sobie odpowiedzcie 😉 A tak na serio – o ile nie ma tu danych wyjątkowo wrażliwych, z mojego punktu widzenia nawet te powyższe mogą pomóc w stworzeniu dedykowanego phishingu pod konkretną osobę, a za jej pomocą – na przykład na firmę, w której pracuje. Nawet jeśli nie zawsze te szczątkowe dane da się wykorzystać, mogą one pomóc atakującemu w poszukiwaniu dalszych informacji o ofierze.

Bez wątpienia takie dane mogą się także przydać firmom marketingowym. Skoro opisywane przeze mnie na stronie CERT Orange Polska hurtownie danych regularnie „podpinają” się pod rzekome konkursy o bony do sieciowych drogerii, na pewno nie pogardzą przeszło dwoma i pół milionami gotowych rekordów. Pół biedy, jeśli będą chcieli wyłudzić inne dane lub podrzucić targetowaną reklamę – gorzej jeśli pod szyldem reklamy wrzucą złośliwy kod.

Skąd przestępcy mają te dane?

Gdy już opisaliśmy rzeczy najważniejsze, warto wspomnieć o tym… skąd w ogóle takie dane znalazły się w sieci? Otóż wyciekły już dawno temu, w 2019 roku, gdy przestępcy wykorzystali załataną już lukę bezpieczeństwa Facebooka, pozwalającą na odpytanie serwisu o dane użytkownika po numerze telefonu i bezproblemowe ich uzyskanie. Po wykradzeniu informacje krążyły na czarnym rynku, zapewne oferowano je do sprzedaży. Fakt, iż ostatecznie trafiły do sieci może oznaczać, że złodziejom się nie powiodło i po złości wrzucili wszystko do sieci.

Choć tym razem wyjątkowo wrażliwe dane pozostały przy właścicielach, warto pamiętać o kilku kwestiach.

  • Niezależnie od tego, czy Wasz numer wyciekł, czy nie (ale w tym pierwszym przypadku bardziej) bądźcie bardzo ostrożni, odbierając wiadomości e-mail od obcych
    • Jeśli podsyłają Wam jakieś linki, albo pliki – poważnie się zastanówcie, czy aby na pewno chcecie je klikać/otwierać
  • Potencjalne ataki phishingowe mogą mieć na celu przejęcie Waszych kont na Facebooku, warto więc:

Nawet jeśli nie oberwaliśmy przesadnie po tym wycieku, warto wyciągnąć z niego nauczkę.

Trzymajcie się i bądźcie zdrowi.

Udostępnij: Wielki wyciek danych z Facebooka

Bezpieczeństwo

Ludzie i sprzęt to nie wszystko

23 maja 2019

Ludzie i sprzęt to nie wszystko

Znacie wzorzec hollywoodzkiego „hakiera”? Zazwyczaj to koleś (no chyba, że Lisbeth Salander) w brudnej powyciąganej bluzie, obłożony pudełkami z pizzą, włamujący się z szybkością zawodowej maszynistki i równie błyskawicznie „uciekający” wirtualną autostradą z danymi ofiary. Cóż – statystyki (np. Verizon Data Breach Investigation Report) wskazują, że jest, hmmm, „nieco” inaczej. O ile samo włamanie to najczęściej kwestia minut (choć zdarzają się też dni), to eksfiltracja danych potrafi trwać tygodniami, zaś wykrycie włamania to najczęście kwestia miesięcy, lub… lat!

Reklama nieco złośliwa

Przypomniałem sobie tematykę z leadu, gdy trafiłem na informację o włamaniu na stronę dla subskrybentów magazynu Forbes, gdzie przestępcy zainstalowali złośliwy kod, wykradający dane kart płatniczych. Wystarczyło – w sposób znany rzecz jasna wyłącznie przestępcom – wrzucić tam mały kawałek JavaScriptu, który dyskretnie przesyłał dane kart płatniczych do osób innych, niż planowali to ich właściciele. Niby nic takiego – dobra, specjalnie przesadzam, to dalekie od „nic takiego”, szczególnie dla subskrybentów Forbesa – ale nie to jest w całej historii najważniejsze.

Otóż badacz cyberbezpieczeństwa Troy Mursch wykrył infekcję malwarem Magecart na stronie gazety ok. 4 w nocy czasu uniwersalnego (UTC),

zaś witryna służąca dokonywaniu płatności zniknęła z sieci… 10 godzin później. Co działo się przez ten czas? Cóż – Mursch pisał na każdy dostępny w sieci adres e-mail wydawcy, na security@forbes.com który okazał się nie istnieć, nawet pisał do właściciela domeny. Efekt? Następnego dnia wciąż czekał na jakąkolwiek odpowiedź, informacje, czy podziękowania. Badacze podejrzewają, że Forbes padł ofiarą włamania do jednej z sieci, serwujących reklamy na stronach, a w tej sytuacji liczba potencjalnych ofiar może być naprawdę duża (choć oczywiście oficjalnie nikt nie mówi o faktycznych wyciekach).

Wszystko musi współgrać

Wnioski? Dla nas jako dla zwykłych internautów w zasadzie tylko smutne. Wielkość i renoma firmy, której powierzamy nasze wrażliwe dane nie musi w żaden sposób korelować z ich bezpieczeństwem. Co więcej, nawet poszczególne elementy cyberbezpieczniackiej układanki działają najlepiej, gdy są ze sobą połączone (to trochę jak komputer, który trzeba włączyć do sieci 🙂 ). Na co wyszkoleni ludzie, gdy nie mają wsparcia w systemach bezpieczeństwa? Na co wypasione systemy, gdy ich monity są ignorowane (historia zna takie przypadki nie tylko w cyber…)? Na co ludzie i systemy, gdy po godzinach pracy nie ma kto odebrać zgłoszenia? Bezdyskusjnie, gdy to wszystko współgra, przestępcom jest znacznie trudniej, a klienci mogą czuć się przynajmniej nieco spokojniejsi.

Udostępnij: Ludzie i sprzęt to nie wszystko

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej