Odpowiedzialny biznes

Nie ma czarnych Włochów

Jarosław Konczak Jarosław Konczak
22 kwietnia 2010
Nie ma czarnych Włochów

Wczoraj jak słusznie Bartosz zauważył obserwowaliśmy kolejny piłkarski zgrzyt na meczu w wykonaniu Arjena Robbena i jego trenera Louisa Van Gaala. A od przedwczoraj Italia żyje nie tylko wygraną Interu, ale też aferą z napastnikiem Mediolańczyków Mario Balotellim. Wygwizdany czarnoskóry piłkarz wkurzył się na cały świat i rzucił koszulką o ziemię. Tego już tifosi mu nie wybaczą i przyszłość Mario w barwach "Nerazzurri" będzie raczej krótka. Ale przedwczorajsze wydarzenia to tylko czubek góry lodowej w konflikcie Balotelli kontra reszta Włoch, w którym wina nie leży jednak tylko po jednej stronie.

Mario Barwuah jest synem emigrantów z Ghany, którzy porzucili go w wieku dwóch lat (biologiczni rodzice przyznali się do niego dopiero kiedy był sławny - przypadek znany u nas z rodzinnej traumy Edyty Górniak) i dopiero po adopcji przez włoską rodzinę został Balotellim. Szybko okazało się, że młody emigrant może stać się jednym z najlepszych piłkarzy świata. I gdy zgłosiła się po niego reprezentacja Ghany, Mario wybrał jednak młodzieżówkę Włoch. A jaka spotkała go nagroda?

"Czarni Włosi nie istnieją" to na meczach w słonecznej Italii stał się równie popularny przebój jak u nas "J..... PZPN". Do tego doszła równie skoczna pioseneczka fanów Juventusu "Jeśli podskoczysz, Balotelli umrze", śpiewana i skakana, tak jak u nasz rodzimy skoczny przebój "Kto nie skacze ten z policji".

I być może młodziutki czarnoskóry zawodnik stałby się ulubieńcem wszystkich organizacji antyrasistowskich i generalnie wszystkich, którym nie w smak jest stadionowa ksenofobia, gdyby nie jego mroczny charakter. Na boiskach Balotelli znany jest z niewybrednego obrażania rywali, kibiców, trenerów i generalnie wszystkich dookoła. Mógłby napisać podręcznik "jak zrazić do siebie każdego w minutę" i byłby to na pewno bestseller.

Z jednej strony obiekt nienawiści i pokrzywdzone dziecko (bo dorosłym trudno go nazwać), z drugiej niemal bandzior i człowiek z upodobaniem krzywdzący wszystkich. A do tego genialny piłkarz. To oznacza, że jeśli ktoś nie uleczy mu szybko duszy, nie wyprostuje charakteru jego przyszłość można odczytywać w czarnych barwach. I nawet nikt go nie zapamięta jako "Buntownika bez powodu", jako Jamesa Deana footballu. Bo to ani te czasy, ani też ta charyzma.


Oferta

Kiedy nie masz kasy na koncie

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
22 kwietnia 2010
Kiedy nie masz kasy na koncie

Wczoraj newsem były nowe oferty abonamentowe, ale Hans1054 czujnie zwrócił uwagę na korzystną modyfikację usługi kredytowej dla prepaidowców. Rzeczywiście od środy wszyscy użytkownicy ofert na kartę w Orange, w tym również Zetafona, mogą ratować się większą kwotą kredytu, która zależy od ich stażu.

Staż w Orange Możliwa kwota kredytu
do 12 miesięcy 1 zł
od 13 do 24 miesięcy 1 zł, 2 zł
od 25 do 36 miesięcy 1 zł, 2 zł, 3 zł
powyżej 36 miesięcy 1 zł, 2 zł, 3 zł, 5 zł

Dla przypomnienia z usługi można korzystać, kiedy na koncie głównym jest mniej niż 20 gr lub nie ma  możliwości  wy konywania połączeń. Kasę z kredytu spożytkujemy na rozmowy, SMS-y i MMS-y do wszystkich sieci. Aby go otrzymać należy wysłać bezpłatnego SMS-a o treści KREDYT pod numer 808. Zwrotnie przychodzi informacja o wysokości dostępnej kwoty. Potem wystarczy wpisać sumę  (np. 1, 2, 3 lub 5) w treść SMS-a zwrotnego. Kredyt można też otrzymać poprzez krótki kod *110*01#.


Odpowiedzialny biznes

Złość, emocje czy brak kultury?

Bartosz Nowakowski Bartosz Nowakowski
22 kwietnia 2010
Złość, emocje czy brak kultury?

Cudowny wieczór w stolicy Bawarii przyniósł kolejne, niesamowite piłkarskie emocje. Wprawdzie padła tylko jedna bramka, to jednak nie brakowało wrażeń. Dwie czerwone kartki (sportowa złość Toulalana była tak wielka, że podczas zejścia do szatni uderzył pięścią w ścianę) i... specyficzne zachowanie strzelca jedynej bramki Arjena Robbena, który zdenerwowany z powodu zmiany, podczas zejścia z boiska nie podał ręki trenerowi Louisowi Van Gaalowi. Holenderski trener jednak szybko zareagował na taką postawę swojego piłkarza i od razu wystosował szybką lekcję kultury zachowania. Oczywiście można bronić Robbena. Jego zadanie w meczu było kluczowe, o czym świadczy najważniejsza statystyka czyli wynik.

W ostatnim czasie można odnotować kilka przypadków niepodawania ręki na sportowych arenach. Do najgłośniejszych należy oczywiście skandal dotyczący Johna Terry'ego. Obrońca Chelsea Londyn romansował z przyjaciółką Wayne Bridge'a (niegdyś kolega z drużyny). W ostatnim meczu Chelsea z Manchesterem City (obecny klub Bridge'a), wszystkie obiektywy skierowane były na tych dwóch piłkarzy. Choć Bridge przed meczem podkreślał, że ręki Johnowi nie poda. I słowa dotrzymał. Dochodzi dodatkowy problem reprezentacyjny, ponieważ Bridge nie ma również zamiaru grać obok obrońcy Chelsea. To jednak już problem Anglików i Fabio Capello.

Innym przypadkiem niekulturalnego zachowania (również kwestia niepodania ręki rywalowi) jest postawa młodej gwiazdy NHL Sydeya Crosby'ego. Kanadyjczyk po ostatniej syrenie w finałowym meczu o Puchar Stanleya, pomiędzy Pittsburgh Penguins a Detroit Red Wngs, nie podał ręki rywalom w geście podziękowania za grę. Sprawa była mocno komentowana, zwłaszcza przez starszych, bardziej doświadczonych hokeistów.

Oczywiście podobnych przypadków i innych niekulturalnych gestów, kronika sportowa zapisała znacznie więcej. Można zadać pytanie, czy wpływ na to mają: sportowe emocje, złość, czy może brak kultury? Niemniej bez takich pobocznych historyjek, sportowy świat nie byłby tak barwny.

bn.

Scroll to Top