Jacek korzysta z energii ze źródeł odnawialnych, Darek zamienił auto na hulajnogę elektryczną, Hanka większość rzeczy kupuje i oddaje w drugim obiegu. Choć ich zawód nie ma oficjalnej nazwy, łączy ich przekonanie, że ma głęboki sens i wpływ na świat poza firmą. To ludzie od zielonej roboty, czyli greenowcy.
- Jestem przeciwnikiem przerzucania odpowiedzialności za zmiany klimatu na zwykłych ludzi – zastrzega na początku rozmowy Jacek Hutyra, doradca ds. strategii klimatycznej w Orange.
– Wydobywanie i spalanie paliw kopalnych to główne źródło emisji gazów cieplarnianych, które napędzają globalny kryzys. A odpowiedzialne są za to wielkie firmy i brak rozwiązań systemowych. Obwiniane za to ludzi, którzy niewłaściwie segregują śmieci, zużywają za dużo wody, albo zostawiają ładowarki w gniazdkach to próba odwrócenia uwagi od faktycznych sprawców – dodaje.
Wielkie firmy, wielkie emisje CO2
Dlatego, choć sam od 20 lat nie je mięsa, nie ma samochodu i podróżuje głównie koleją, daleki jest od narzucania współpracownikom i znajomym „eko nawyków”. Znacznie większą wagę przykłada do rozwiązań systemowych, które leżą w gestii polityków i wielkich firm. W Orange od dwóch lat doradza zarządowi w kwestii polityki klimatycznej. Ma już na koncie sukcesy, jak choćby przeszkolenie ponad 5000 pracowników, którzy dzięki przygotowanym przez Jacka materiałom zdobyli podstawową wiedzę na temat zmian klimatu i niezbędnych działań. Cele organizacji są jednak znacznie bardziej dalekosiężne – do 2040 r. całkowita neutralność klimatyczna, a do 2025: ograniczenie własnych emisji dwutlenku węgla o 65 proc. (* w porównaniu z 2015 r.) dzięki przejściu w 60 proc. na odnawialne źródła energii.
To oznacza, że 60 procent energii wykorzystywanej przez Orange będzie pochodziło ze źródeł odnawialnych i to już za 3 lata. Czy to możliwe? – dopytuję Darka Stańczaka, który w Orange zajmuje się programem optymalizacją energii.
- Jak najbardziej. W tym roku już kilkanaście procent zużywanej przez Orange energii pochodzi z farm wiatrowych i fotowoltaicznych. Mamy podpisane kolejne umowy z firmami, gwarantujące że w 2025 będzie to 30 procent. Jesteśmy coraz bliżej założonego celu.
Jak zgodnie podkreślają Jacek i Darek, Polska jest w trudniejszej sytuacji niż inne kraje Grupy Orange, ponieważ aż 70% energii pochodzi ze spalania węgla, podczas gdy np. we Francji – z elektrowni jądrowych.
Co możemy zrobić?
- Zmienić operatora energii – odpowiada Jacek bez wahania. – Choć zawodowe zajmuję się kwestiami klimatycznymi, dopiero niedawno sprawdziłem swojego dostawcę energii. Okazało się, że bardzo niewielki procent dostarczanej przez niego energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, a zwiększenie tego udziału jest dodatkowo płatne! Teraz korzystam z Orange Energia, który oferuje energię w 100 proc. z odnawialnych źródeł – zachwala.
Darek zamontował w domu czujniki i monitoruje zużycie energii. Z dojazdów do pracy samochodem przerzucił się na komunikację miejską i hulajnogę elektryczną. Prowadzi zajęcia w szkole, do której chodzi jego syn. Pisze blog skierowany do przedsiębiorców, na którym dzieli się sposobami na oszczędzanie energii. Sam też postawił na edukację – ukończył roczne podyplomowe studia „Green Academy” w Collegium Civitas i jak przyznaje, choć miał sporą wiedzę, to na wiele spraw otworzyły mu oczy.
- Edukacja to podstawa. Bez niej wciąż będziemy mówić o działaniach w skali mikro, jak zakręcanie wody, gaszenie światła, ograniczanie plastiku. To powinny być nasze codzienne nawyki, które wykonujemy automatycznie. Natomiast uwagę trzeba skupić na rozwiązaniach systemowych, czyli tych w skali makro – podkreśla.
Zanim jednak wszyscy zabierzemy się do zmiany systemu, warto zacząć od spraw, które są blisko nas.
Zielony korektor
- Wiele przedsięwzięć się udało, bo zwyczajnie się uparłam – śmieje się Hania Jaworska- Orthwein, pracująca w zespole CSR (ang. Corporate Social Responsibity) i odpowiedzialna w Orange za realizację i komunikację zielonych inicjatyw.
Tak było z serwisem razemdlaplanety, który jest kompendium wiedzy o zielonych działaniach firmy, a także zbiórkami starych telefonów, dzięki którym tysiące urządzeń dostało drugie życie.
- Zaczęło się od zbiórek podczas festiwali muzycznych sponsorowanych przez Orange. Potem rozkręciliśmy projekt ekoszkoły i w ciągu roku zebraliśmy do recyklingu ponad 40 000 telefonów. Równocześnie pracowaliśmy nad buybackiem, czyli odkupem używanych urządzeń od naszych klientów. To było spore wyzwanie – zastanawialiśmy się, jak wycenić stare telefony, jak przekonać klientów do rozstania się z nimi. Dziś program działa bardzo sprawnie – każdy może przynieść do salonu nieużywane urządzenie, które na miejscu zostanie wycenione, a w rozliczeniu otrzyma bon do zrealizowania w Orange. Komórki trafiają do recyklingu. Dzięki temu wydłużamy życie urządzeń i dbamy o środowisko - wyjaśnia Hania.
Hania regularnie pisze na blogu firmowym o zielonych działaniach firmy i współpracuje z organizacjami pozarządowymi. Sama mówi o sobie „zielony korektor”, bo dba, aby w firmie nie uprawiać greenwashingu,
- Jestem na to bardzo wyczulona. Tak było w przypadku poszukiwania partnera, z którym chcieliśmy posadzić las. Fundacja Las Na Zawsze przekonała nas do pomysłu sadzenia lasu bioróżnorodnego, czyli takiego, który nie zostanie po paru latach wycięty i przerobiony na meble. Młody las pochłania w ciągu roku 7 ton dwutlenku węgla, a dorosły, 100- letni nawet 700 ton! Dlatego trzeba chronić stare drzewostany, ale też sadzić jak najwięcej nowych, które będą miały szansę się zestarzeć. – podkreśla Hanka. O tej inicjatywie przeczytacie na naszym blogu
Presja ma sens
Sadzenie lasu, zamiana butelek na dystrybutory, czy zbiórki starych telefonów to inicjatywy ważne, bo budujące społeczną świadomość. Jak podkreśla Jacek, najważniejsze są jednak rozwiązania systemowe – czyli redukcja emisji dwutlenku węgla emitowanego przez przemysł oraz transport, drugi winowajca kryzysu klimatycznego.
- Kiedy odwiedzam moich rodziców w Kozach pod Bielskiem – Białą, zawsze mam problem z dotarciem z dworca do domu. Autobusy nie kursują na tej trasie, a przecież jakoś trzeba ją pokonać – opowiada Jacek.
Transport lokalny to problem całego kraju. Z powodu braku połączeń, wiele osób wybiera własne samochody, dokładając spalinową cegiełkę do emisji dwutlenku węgla.
- Dlatego trzeba pisać do lokalnych polityków, wójtów, posłów i senatorów ze swojego okręgu. Informować o problemie, pytać o rozwiązania. Bez tego nic się nie zmieni – przekonuje.
Sam zamierza przed kolejnymi wyborami wysłać maile do wszystkich kandydatów, z pytaniami o kwestie klimatyczne. Często są one pomijane lub marginalizowane w programach partii, a warto je znać, żeby głosować świadomie.
Po zielonej stronie mocy
Kim w dzieciństwie chcieli zostać ludzie od zielonej roboty? Jacek – kapitanem Planetą, Darek – nauczycielem matematyki, Hania od marzeń szybko przeszła do czynów i została zastępową w drużynie harcerskiej i przewodniczącą samorządu szkolnego. Dzisiaj wykonują zawód, który nawet nie ma oficjalnej nazwy, ale ma ogromny wpływ na nasz świat i przyszłość.
- Kiedy dwa lata temu obejmowałem stanowisko, nie było nawet odpowiedniej nazwy. Sami ją wymyślaliśmy- uśmiecha się Jacek.
Darek cieszy się, że jako inżynier telekomunikacji 8 lat temu odnalazł swoją ścieżkę zawodową związaną z efektywnym zarządzaniem energią.
- Dzięki temu mam w pracy poczucie misji – mówi.
Hania wiedzę o zmianach klimatu przenosi do domu. Razem z rodziną zaopatruje się w ubrania w drugim obiegu, a nieużywaną odzież i przedmioty przekazuje dalej.
- Najważniejsze w tej pracy jest przekonanie, że zmiany trzeba przeprowadzać, zamiast na nie czekać – podsumowuje Jacek. To także podejście, jakiego szuka u przyszłego lidera lub liderki programu #OrangeGoesGreen. Rekrutacja jest już zamknięta, trwają rozmowy. Wkrótce powinniśmy poznać kolejnego członka „green team”.
***
Wcześniejsze materiały o zawodach przyszłości w Orange:
Etyczny haker, czyli bezpiecznik
Komentarze
Panie i Panowie
Odpowiedz