Dostałem na facebooku dziesiąte już zaproszenie do odebrania jednej z 300 000 bluz z logo FB (kto pierwszy, ten lepszy!). Konkurs jest niezwykle atrakcyjny - wystarczy kliknąć, że lubię i polecić znajomym. Wcześniej miałem już okazję w ten sposób wyjechać na super wakacje, dostać mega kubek, oficjalne buty Twittera, koszulkę, iPada... I znowu, przyznaję, szansa przeszła obok. Nie kliknąłem. Zupełnie inaczej niż cała masa moich znajomych. Mój wall zamienił się tym samym w sklep z bluzami.
Najpopularniejszy (wciąż, póki co...) portal społecznościowy na świecie coraz bardziej mnie spamuje. A to jakiś boski konkurs (najczęściej sprzeczny z regulaminem facebooka i zdrowym rozsądkiem), a to kolejny naprawdę-interesujący-filmik-OMG-!!!-sam-zobacz, który potem rozsiewa się po wallach wszystkich znajomych, a to przycisk "dislike", który może być mój, jeśli tylko coś zrobię (a przecież wiadomo, że nie tęsknię za niczym innym, jak tylko "znielubiać" treści wstawiane przez moich znajomych). Pomysłowość spamerów zaskakuje mnie niemal co tydzień - tyle mniej więcej czasu mija między jedną, a kolejną falą spamowego szaleństwa.
Mechanizmy spamowe wykorzystują dwa naturalne ludzkie odruchy - ciekawość i... no cóż, chciwość. Na pewno miło jest dostawać za darmo gadżety. Ba, firmy od czasu do czasu robią konkursy "gadżetowe" - także nasza. Ale nigdy nie jest to związane z wymogiem "zapraszania wszystkich znajomych" albo ustawiania określonego statusu, a najczęściej wiąże się z jakimś, choćby prostym, zadaniem. Sprawa prosta - inaczej jest nielegalne. Wystarczy przeczytać regulamin portalu, żeby widząc np. prośbę rozesłanie czegoś mieć jasność, że jesteśmy naciągani.
Po co powstają takie akcje? Choćby po to, żeby potem podmiot-organizator "konkursu" mógł np. niemałą bazę użytkowników sprzedać komuś innemu. A ten ktoś będzie mógł znowu nam wysłać mnóstwo ciekawych linków. I tak wkoło Macieju. Krótko mówiąc - zanim klikniecie na kolejny link, zastanówcie się przez moment. Dla własnego i Waszych znajomych dobra.