Oferta

Co w gadżetach piszczy (27)

Michał Rosiak Michał Rosiak
08 września 2018
Co w gadżetach piszczy (27)

Stęskniliście się za tekstem o gadżetach? Właśnie zdałem sobie sprawę, że dawno nie było, a faktycznie miałem w rękach parę rzeczy wartych opisania. Dzisiaj więc najpierw – w dość niestandardowy sposób – posłuchamy muzyki, potem pooglądamy telewizję (też na urządzeniu dość specyficznym). A na koniec – cóż, nie mogłoby zabraknąć smartfona :)

Trekz Air – Słuchawki, do których nie potrzeba uszu

Na pomysł słuchawek AfterShokz Trekz Air wpadł na przełomie XVII i XIX wieku... Ludwig van Beethoven. Brzmi szaleńczo, ale to genialny kompozytor, radząc sobie z objawami głuchoty, jako pierwszy używał przewodnictwa kostnego. Trzymał w zębach kawałek metalu, który przewodził muzykę bezpośrednio do jego czaszki. Technologia w zasadzie się nie zmieniła, ale czasy tak, więc słuchanie muzyki bez użyciu uszu jest na szczęście znacznie wygodniejsze :)

Trekz Air ważą zaledwie 30 gramów, a biorąc pod uwagę, że nie wkładamy ich do uszu, łatwo zapomnieć, że w ogóle je mamy! Pozycjonowane są jako słuchawki dla sportowców, z czym nie sposób się nie zgodzić. Ja np. jadąc na rowerze nie słuchałem muzyki, bojąc się, że nie usłyszę np. klaksonu samochodu. Jeśli np. biegamy wieczorami w słabo oświetlonej okolicy, to właśnie zmysł słuchu może nas ostrzec przed zagrożeniem.

Jak to działa? W zasadzie idealnie. Jeśli odpowiednio ustawimy głośność, nie odetniemy się od tego, co dzieje się wokół, jednocześnie słuchając muzyki. Sam dźwięk po części słychać również z otworów w słuchawkach. Tego, iż kluczem są drgania przetworników dotykających kości, dowodzi fakt, iż przy zatkaniu uszu... wszystko słychać nieporównywalnie głośniej i wyraźniej! Co więcej, zamiast zakładać Trekz Air nad uszami możemy równie dobrze przytknąć je do... czoła :) Oczywiście możemy przez nie również rozmawiać, a jakość dźwięku z dwóch mikrofonów moi rozmówcy oceniali najlepiej ze wszystkich dotychczas używanych przeze mnie bezprzewodowych słuchawek.

O wyjątkowo wysokiej jakości oczywiście nie ma mowy, ale to nigdy nie miał być sprzęt audiofilski. Ja od Trekz Air oczekiwałem dobrej jakości muzyki, nie odcięcia od otoczenia, wygody noszenia (bez ryzyka, że spadną podczas aktywności fizycznej) i odporności na pot, czy deszcz. I dokładnie to dostałem.

Ferguson FBOX ATV – Prawie jak Shield, ale lepszy

Urządzenia FBOX od znanej od lat głównie z satelitarnych tunerów polskiej marki Ferguson testuję od pierwszego modelu. Gdy jakiś czas temu w moje ręce trafił model ATV (to było już jakiś czas temu, przyznaję, że trochę się u mnie przeleżał) od samego podłączenia zobaczyłem jak olbrzymią zmianę przeszła seria FBOX. Od urządzenia, które działało z trudem, ale nie było dlań alternatywy (wtedy Smart TV były rzadkością) do sprzętu, który działa tak, że mógłby zawstydzić wiele telewizorów.

Kluczowa zmiana w porównaniu do poprzednich modeli to fakt, że ATV nie korzysta z klasycznego Androida, lecz z systemu Android TV. Różnica jest kosmiczna. W połączeniu z 64-bitowym procesorem dedykowanym do obsługi multimediów i szybką pamięcią DDR4 daje „user experience” na poziomie systemu wbudowanego w telewizor. Systemu, który obsłuży każdą treść, włącznie z coraz popularniejszymi i częściej spotykanymi produkcjami w jakości 4K i w trybie HDR, a także dźwięk Dolby Atmos 9.1.2 (słabsze oczywiście też ;) ). Nie ma mowy o „krztuszeniu” się i przycinaniu. W sporej części pomaga w tym też charakterystyczny „kafelkowy” interfejs Android TV. Ekran telewizora z podłączonym FBOXem ATV przypomina mocno Nvidia Shield i... wcale nie „do złudzenia”. Przy próbie połączenia z urządzeniami zewnętrznymi ATV przedstawia się bowiem właśnie jako „Shield” :) Sprzęt współpracuje oczywiście z dyskami zewnętrznymi. Dzięki gniazdu USB 3.0 bez problemu radzi sobie nawet z plikami wielkości kilku gigabajtów.

O ile większości użytkowników wystarczy to, co powyżej, warto zaznaczyć, że na FBOXie ATV obok Android TV możemy równolegle uruchomić... Linuxa. Po co? Choćby po to, by uruchomić na nim aplikację wyszukującą filmy, która je pobierze, serwer Plex uruchomiony na tym małym urządzonku wrzuci plik do konkretnego katalogu, a oprogramowanie klienckie pod Android TV – zindeksuje, pokaże i pozwoli na jego streamowanie. Kosmos. Oczywiście nie musimy ograniczać się do kwestii multimedialnych, również dobrze na podpiętym do FBOXa ATV dysku, czy włożonej doń karcie SD możemy hostować Wordpressa, czy postawić serwer FTP.

No i – last, but not least – mówimy o sprzęcie, zgrabnym, małym, nowocześnie – a wręcz futurystycznie – wyglądającym, w kolorze idealnej czerni, którego nie wstyd postawić w salonie.

LG G7 Thinq – Po prostu... jest

„Na grzyba komu ten notch!?” – taka była moja pierwsza myśl, gdy wziąłem do ręki najnowszego flagowca LG. Moda na wycięcia na górze ekranu wciąż mnie zadziwia, ale nie ukrywam, że począwszy w zasadzie od G3 „ci drudzy” (choćby pod względem sprzedaży) Koreańczycy mają u mnie duży kredyt zaufania. Aparaty z najlepszym światłem, pierwsza (nieudana) próba z telefonem modułowym, wreszcie drugi, szerokokątny obiektyw, czy profesjonalny Quad DAC – LG zawsze próbowało „macać” rynek czymś nowym i intrygującym.

Jakby tak przemyśleć powyższe to chyba G7 Thinq jest... najspokojniejszym modelem LG od lat. Bryła bardzo podobna do G6, ponownie drugi szeroki (acz z mniejszym kątem) obiektyw, ponownie świetny przetwornik muzyczny, nawet to „Thinq” z nazwy było już choćby w V30. G7 Thinq to w zasadzie jego wielu poprzedników zebranych w jeden telefon, którego mimo, iż jest bardziej ewo- niż rewolucją nie oddawałem przez ponad dwa miesiące. W nim po prostu wszystko jest na swoim miejscu. Idealnie leży w ręku, mimo zmniejszenia kąta drugiego obiektywu pozwala na zmieszczenie na zdjęciu znacznie więcej, a po podłączeniu przewodowych słuchawek (głośnik niestety tylko mono :(, choć całkiem niezły) jakość dźwięku wyrywa z butów. Zawarte w nazwie „Thinq” – jeśli nie zapomnimy go włączyć – po chwili namysłu automatycznie ustawia nam parametry aparatu przy robieniu fotografii i faktycznie miałem wrażenie, że wtedy fotki wyglądały ładniej.

G7 Thinq to pierwszy telefon z dedykowanym przyciskiem do wirtualnego Asystenta Google. Nie asystenta w ogóle (właściciele koreańskiej konkurencji coś o tym wiedzą), tylko tego od producenta systemu, który niebawem będzie mówił po polsku. W zasadzie już mówi i – hmmm, powiedzmy, że w tym zakresie „doszły mnie wieści” – wychodzi mu to nadspodziewanie dobrze. W takiej sytuacji używanie bocznego przycisku w celu wywołania „nasłuchu” jest intuicyjne i znacząca ułatwia korzystanie z Asystenta.

Gdybyście mnie poprosili o wymienienie trzech cech, które powodują, że tak przypadł mi do gustu LG G7 Thinq, chyba nie dałbym rady ich wymienić. On po prostu... jest, zgrał się ze mną idealnie i z żalem go oddawałem. Jeśli sami chcecie sprawdzić, w czym tkwi magia G7 Thinq, znajdziecie go w naszym sklepie.

 

Komentarze

Marcin Czajka
Marcin Czajka 09:45 09-09-2018

Długo wahałem się nad G7. Spodobał mi się od samego początku i ma jako jedyny poza Samsungami i nowymi iPhone’ami bezprzewodowe ładowanie, którego LG poskąpiło w europejskiej wersji G6, przez co nie kupiłem poprzednika. Wracając do G7 – obejrzałem kilka wideorecenzji, poczytałem opinie i byłem nadal pomiędzy G7 a S9 (do którego dorzucali głośnik Marshall). Wizyta w salonie rozwiała wątpliwości – S9 przez te jego cienkie ramki i ekran edge po prostu fatalnie leży w dłoni a jego ekran wydaje się być dużo mniejszy. Wybrałem G7 i jestem mega zadowolony. Teraz wiem, że nie ma co patrzeć na innych tylko brać produkt dopasowany do siebie a nie opinii tłumu.

Odpowiedz
    pablo_ck
    pablo_ck 20:40 10-09-2018

    Dokładnie. Warto zawsze mieć swoje ja 🙂

    Odpowiedz
mike278
mike278 14:09 10-09-2018

Te słuchawki mi się podobają. Dla kogoś kto ma kłopoty ze słuchem pierwszorzędna rzecz. Tylko ta cena. Szkoda bo dla takiego gadżetu znalazłbym zastosowanie w rodzinie.

Odpowiedz
    pablo_ck
    pablo_ck 20:42 10-09-2018

    Ja znów troszkę będę w tej kwestii anty. Słuchanie muzyki na słuchawkach dousznych jest nie wskazane. Problem z niedosłuchem dotyczy coraz młodszych ludzi i jest to dość poważny problem.

    Odpowiedz
      Michał Rosiak
      Michał Rosiak 16:14 11-09-2018

      One nie są douszne. One są naczaszkowe.

      Odpowiedz
ziemowy
ziemowy 08:49 12-09-2018

Nigdy nie miałem na uszach (czaszce) tego typu słuchawk, bardzo jestem ciekaw jakości dźwięku. Google glass działały na podobnej zasadzie i użytkownicy bardzo narzekali na jakość dźwięku.

Odpowiedz
MAURYCY
MAURYCY 17:19 22-04-2019

Ciekawe te słuchawki. Oczywiście w cichym środowisku pewnie się sprawdzają dobrze, ale w samolocie sobie nie posłuchamy, bo ciągły szum w żaden sposób nie tłumiony przez te słuchawki nie pozwoli nam posłuchać muzyki.

Odpowiedz

Oferta

Multimedialny Sony Xperia XZ3 w przedsprzedaży Orange. Dokładamy furę gadżetów i grę.

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
07 września 2018
Multimedialny Sony Xperia XZ3 w przedsprzedaży Orange. Dokładamy furę gadżetów i grę.

Sony ma w Polsce wielu oddanych fanów, których na pewno ucieszy nowy flagowiec XZ3. Jego premiera odbyła się na targach IFA z Berlinie. Byłem na tym wydarzeniu zapowiadając, że smartfon będzie dostępny w ofercie Orange Polska.  Producent ruszył z przedsprzedażą dzisiaj.

 

 

Mogę teraz potwierdzić, że my z przedsprzedażą ruszymy 24 września. Dlaczego warto chwilę poczekać i wziąć go u nas? Tylko w Orange Sony Xperia XZ3 będzie oferowana w bogatym zestawie. Do smartfona dokładamy: usługę VIP Service, którą świadczy autoryzowany serwis Sony, jednorazową możliwość darmowej wymiany wyświetlacza, pad PlayStation DUALSHOCK®4, gra Call of Duty: Black Ops 4 Digital Standard Edition oraz futerał z podstawką - Sony SCSH70.

Sony Xperia XZ3 w Orange

W porównaniu z poprzednikami XZ3 ma dopracowany wygląd. Firma nadal stara się też iść nieco inną drogą niż konkurencja, chociaż na multimedialność stawiają tak naprawdę wszyscy producenci. Dlatego telefon wreszcie wyposażono w bardzo dobry, sześciocalowy wyświetlacz OLED, działający w technologii HDR z rozdzielczością QHD+ (1440 × 2880 pikseli).

Sony Xperia XZ3

Zawszę uwagę zwracam na aparat i oprogramowanie używane do robienia oraz obróbki zdjęć. Pierwsze zaskoczenie - wbrew aktualnym trendom - pojedynczy aparat. Firma ma jednak olbrzymie doświadczenie w fotografii, dlatego byłem spokojny, co do jego możliwości i nie zawiodłem się. Swoją drogą wolę nie mieć z automatu wyostrzonych/przerysowanych zdjęć, co dostaję w „prezencie” od innych producentów. Smartfon ma także kilka dodatkowych funkcji, które „kupuję” np. samodzielnie oceniają, że chcemy zrobić zdjęcie i odpowiednio przygotowują aparat, buforując to, co widać w migawce. W założeniach ma to pozwolić uchwycić dynamiczne obrazy. Do tego dochodzi kręcenie wideo w jakości 4K HDR. Smartfon jest szybki i wydajny, lecz o technikaliach nie będę się rozpisywać, zrobi to nasz blogowy tester Michał Rosiak, który już szykuje dla Was fajny materiał o tym telefonie.

Komentarze

emitelek
emitelek 17:42 11-12-2024

Żałosne… 1000GB na 31 dnie… A czemu nie milionGB?!?!?! 😛

Odpowiedz
bartsimpson
bartsimpson 16:36 12-12-2024

wystarczy trochę pomyśleć i przedłużyć sobie na rok i więcej, bonus wchodzi w zakładkę bonus gb za doładowanie. Bardzo kozacka promocja.

Odpowiedz
Peter
Peter 09:39 14-12-2024

1000gb za zgody a pozniej milion telefonow od Bog wie kogo z ofertami Bog wie czego, dziekuje postoje.

Odpowiedz
Gość
Gość 16:04 15-12-2024

@peter – Masz rację
Nie ma nic za darmo!!!! Ludzie lecą na 1000GB , jak ” pszczoły do ula ” Później po wyrażeniu takiej zgody będą dzwonić , wysyłać sms , maile o każdej porze dnia i nocy przez całą dobę i każdy ɓedzie miał dostęp do tego numeru telefonu !!!!
Naiwnych klientów niemyślacych racjonalnie jednak nie j brakuje .

Odpowiedz
Gość
Gość 16:28 15-12-2024

Masz rację , szukają naiwnych ludzi , nie ma nic za darmo , człowiek wyrażając zgodę sprzedaje swoje namiary i dane !!!!!!

Odpowiedz

Rozrywka

Kampania 1Gb/s

Stella Widomska Stella Widomska
07 września 2018
Kampania 1Gb/s

Dwa tygodnie temu informowaliśmy Was (o tu) , że Orange Światłowód przyspieszył do 1 Gb/s. Najszybszy Orange Światłowód mogą kupić wszyscy, którzy znajdują się w zasięgu dotychczasowej oferty 600 Mb/s. To mieszkańcy 76 gmin, w których rynek szerokopasmowego internetu został zderegulowany, m.in. Warszawy, Wrocławia, Bydgoszczy, Torunia, Lublina, Zielonej Góry, Łodzi, Ostrołęki, Białegostoku czy Gniezna. W sumie blisko 1,7 mln gospodarstw domowych. Szczegóły oferty znajdziecie właśnie tu.

Tymczasem dziś ruszyliśmy z kampanią towarzyszącą tej usłudze. Urocza ruda rodzina pokazuje w niej co można robić z takim łączem. A można dużo. Sama od tygodnia wiem! I polecam. J Kampanię zobaczycie m.in. w telewizji, internecie, na nośnikach reklamy zewnętrznej oraz usłyszycie ją w radio. Za jej kreację odpowiada Leo Burnett. Produkcją zajęło się Studio Tyrka, postprodukcją Orka, za dźwięk odpowiada Lunapark, a planowanie i zakup mediów to Initiative Media. Spot wyreżyserował Tomasz Goldbaum-Wlaziński.

Komentarze

emitelek
emitelek 17:42 11-12-2024

Żałosne… 1000GB na 31 dnie… A czemu nie milionGB?!?!?! 😛

Odpowiedz
bartsimpson
bartsimpson 16:36 12-12-2024

wystarczy trochę pomyśleć i przedłużyć sobie na rok i więcej, bonus wchodzi w zakładkę bonus gb za doładowanie. Bardzo kozacka promocja.

Odpowiedz
Peter
Peter 09:39 14-12-2024

1000gb za zgody a pozniej milion telefonow od Bog wie kogo z ofertami Bog wie czego, dziekuje postoje.

Odpowiedz
Gość
Gość 16:04 15-12-2024

@peter – Masz rację
Nie ma nic za darmo!!!! Ludzie lecą na 1000GB , jak ” pszczoły do ula ” Później po wyrażeniu takiej zgody będą dzwonić , wysyłać sms , maile o każdej porze dnia i nocy przez całą dobę i każdy ɓedzie miał dostęp do tego numeru telefonu !!!!
Naiwnych klientów niemyślacych racjonalnie jednak nie j brakuje .

Odpowiedz
Gość
Gość 16:28 15-12-2024

Masz rację , szukają naiwnych ludzi , nie ma nic za darmo , człowiek wyrażając zgodę sprzedaje swoje namiary i dane !!!!!!

Odpowiedz
Scroll to Top